Oczy całego świata będą w sobotę skierowane przede wszystkim na Estádio do Dragão, gdzie rozegrany zostanie finał Ligi Mistrzów pomiędzy dwiema angielskimi drużynami, jednak alarm warto ustawić już pięć godzin wcześniej. Dokładnie o 16:00 na Wembley odbędzie się „mały angielski finał”, a konkretnie decydujące starcie o awans do Premier League pomiędzy Brentford i Swansea. Jak zapowiada się to spotkanie i jakie kursy przygotowała z tej okazji Fortuna?
ZAŁÓŻ KONTO W FORTUNIE I SKORZYSTAJ Z EKSTRA BONUSÓW: ZAKŁAD BEZ RYZYKA DO 210 PLN + FREEBET 20 PLN + BONUS OD DEPOZYTU DO 2000 PLN.
Przełamać klątwę play-off
W tym roku tabela Championship jest dość sprawiedliwa, bo bezpośredni awans wywalczyły oczywiście dwie najlepsze ekipy, z kolei w wielkim finale fazy play-off zagra trzeci i czwarty zespół ligowej stawki. Oprócz awansu obie ekipy mają z tyłu głowy inne małe cele, które zrealizują wygrywając sobotnią potyczkę na Wembley. Brentford walczyć będzie z demonami przeszłości, gdyż…jeszcze nigdy nie wyszli zwycięsko z barażowej batalii, choć próbowali już kilka razy. 1997 rok? Odpadnięcie w samym finale z Crewe Alexandra. 2002 rok? Odpadnięcie również na ostatniej prostej ze Stoke City. 2013 rok? Porażka z Yeovill Town. 2015 rok to porażka już w półfinałach z Middlesbrough, jednak poprzedni sezon to kolejna wpadka w samym finale przeciwko Fulham. W Londynie mają już chyba dość odpadania w starciach barażowych, dlatego sobotni finał na Wembley ma w końcu zakończyć tą nieszczęśliwą serię nieudanych meczów. Mało brakowało, a „Pszczoły” w ogóle by do tej fazy się nie zakwalifikowały, bo w pierwszym meczu przegrały z Bournemouth 0:1, zaś w rewanżu już od 5 minuty musieli gonić wynik od 0:1. Szybkie wyrównanie oraz czerwona kartka rywali w 28 minucie pozwoliły jednak londyńczykom na końcowe zwycięstwo 3:1 i możliwość ponownej walki o tak bardzo upragniony w klubie awans. Brentford przez długi czas sezonu zasadniczego było faworytem do bezpośredniego awansu, jednak ostatecznie zabrakło 4 punktów, aby zakończyć ligę na drugim miejscu. Co ciekawe, „Pszczoły” poniosły tyle samo porażek, co lider z Norwich (7), jednak zgubę zespołowi przyniosło aż 15 remisów, które ostatecznie zaważyły na tym, że o awans trzeba będzie walczyć do samego końca. Wielkim atutem Brentford jest linia ofensywna – zespół zdobył najwięcej bramek ze wszystkich drużyn w stawce, czyli 79, a głównym architektem tego rezultatu był Ivan Toney. 25-letni to w tym sezonie prawdziwy fenomen i zdecydowanie najlepszy piłkarz na zapleczu Premier League – nie dość, że sam zdobył 31 bramek bijąc strzelecki rekord Glenna Murraya z sezonu 2012/13 (30 bramek), to jeszcze dorzucił do tego 10 asyst, co daje razem bezpośredni udział przy ponad 50% bramek całego zespołu. To właśnie Toney dał swojej ekipie impuls do walki w rewanżu zdobywając wyrównującą bramkę z rzutu karnego i to w nim upatrywać będziemy postaci numer jeden sobotniego finału na Wembley.
Zrewanżować się Brentford i powrócić do elity
Wspomnieliśmy o tym, że Brentford w ubiegłym sezonie dotarło do samego finału fazy play-off. Cofnijmy się jednak do meczu półfinałowego, gdzie „Pszczoły” mierzyły się… właśnie ze Swansea, z którym osiągnęło dokładnie takie same wyniki, jak w tym roku. Wygrana „Łabędzi” 1:0 w pierwszym meczu i porażka 1:3 w drugim spotkaniu to powód, dla którego walijski klub będzie żądny rewanżu po świeżej jeszcze klęsce w tamtym dwumeczu. Dla Swansea ewentualny awans nie będzie wydarzeniem historycznym tak, jak dla najbliższego rywala, ponieważ klub ten grał już w Premier League przez 7 sezonów. Od awansu do elity na sezon 2011/12 drużyna z Walii była przeważnie ekipą środka tabeli, a spadek zaliczyła w sezonie 2017/18 zajmując 18 miejsce w tabeli. W tej kampanii Swansea ostatecznie zajęło czwarte miejsce po 46 kolejkach, jednak zanotowało dość słabą końcówkę, w której wygrało tylko 3 z 10 ostatnich meczów – mimo słabszej dyspozycji wystarczyło to, aby bezpiecznie zapewnić sobie miejsce w strefie barażowej. Krok dalej rywalem było Barnsley z Michałem Helikiem w składzie, które w dwumeczu nie dało rady – zespół prowadzony przez Steve’a Coopera najpierw wygrał 1:0, a później dowiózł korzystny rezultat remisując 1:1. Wybierając najważniejszych zawodników w zespole należy wyróżnić z pewnością trójkę graczy zaczynając od kapitana, czyli Matta Grimesa. 25-letni środkowy pomocnik był po prostu nie do zajechania i rozegrał 45 ligowych spotkań, podczas których strzelił 2 bramki, zaliczył 4 asysty i zanotował 94% możliwych minut na boisku. Oprócz niego warto wspomnieć również o Jamalu Lowe, czyli letnim nabytku klubu z Walii. Skrzydłowy sprowadzony z Wigan szybko zaaklimatyzował się w drużynie stał się jej ważnym ogniwem strzelając 14 bramek w 46 ligowych meczach, czym walnie przyczynił się do zajęcia czwartego miejsca. Z przodu numerem jeden był jednak doświadczony Andre Ayew, czyli 31-letni napastnik grający już niegdyś dla Swansea, a do tego znany z gry dla takich klubów, jak Olympique Marsylia, West Ham, czy Fenerbahce. Piłkarz rodem z Ghany rok temu zdobył 15 bramek i pociągnął zespół do baraży, a w tym roku jeszcze się poprawił notując 16 ligowych trafień dokładając również jednego gola w pierwszej części dwumeczu z Barnsley.
Kursy na mecz Brentford – Swansea
Patrząc na kursy przygotowane przez Fortunę faworytem sobotniego starcia na Wembley będzie Brentford, które powinno czuć się bardziej komfortowo – w końcu decydujący mecz rozegra znowu w swoim mieście i tym razem nie będzie mierzyć się z lokalnym rywalem, a klubem z innego kraju. Kurs na zwycięstwo „Pszczół” w regulaminowym czasie gry wynosi w tej chwili 1.86, z kolei kurs na awans niezależnie od tego, czy będzie dogrywka lub karne to 1.42. Znacznie mniej szans bukmacherzy dają „gościom”, ponieważ kurs na czystą dwójkę to aż 4.55, a stawka na awans to 2.83. Ostatnią opcją jest oczywiście remis, który mieliśmy zresztą w ubiegłorocznym finale – tutaj kurs na takie zdarzenie wynosi 3.38.
Patrzymy też na liczbę bramek i przewidziane z tej okazji kursy – jak to bywa w finałach, może nie paść ich zbyt wiele, bo żadna z drużyn nie otworzy się zbyt szybko. Fortuna opcję „mniej, niż 2,5 bramki” wycenia na 1.52, zaś „mniej, niż 1,5 bramki” aż 2.58. Idąc w drugą stronę i biorąc pod uwagę ofensywną siłę grającego niemal u siebie Brentford można zastanowić się nad opcją powyżej 2,5 bramki po kursie 2.53 lub powyżej 1,5 bramki po kursie 1.50. Bukmacherzy przewidują, że bardziej prawdopodobny jest scenariusz, iż któraś z drużyn zachowa czyste konto, bo kurs na taki zakład wynosi 1.61, z kolei bramki po obu stronach to już bardziej opłacalny biznes określony stawką 2.20. Sprawdzamy też, jakie kursy Fortuna ustaliła za gole konkretnych zawodników i wygląda to następująco:
Ivan Toney (31 bramek w tym sezonie) – 2.30
Marcus Forss (7 bramek) – 3.30
Andre Ayew (16 bramek) – 4.00
Jamal Lowe (14 bramek) – 4.40