W poszukiwaniu sprawiedliwości. PSG znów chce stłamsić Liverpool
Starcie z Liverpoolem FC było jednym z najbardziej spektakularnych meczów PSG w historii ich występów w Lidze Mistrzów. I choć pierwsze spotkanie 1/8 finału z The Reds zakończyło się porażką, a historia i statystyka przed rewanżem nie jest sprzymierzeńcem mistrzów Francji, w Paryżu nikt nie wątpi w awans piłkarzy Luisa Enrique.
– To jedna z największych kradzieży w historii futbolu – nie dowierzał w studiu CBS, Jamie Carragher. Menedżer LFC, Arne Slot także docenił klasę rywala: – Gdyby skończyło się remisem, moglibyśmy mówić o olbrzymim szczęściu.
ZAMKNIJ
Jak rywal z Ligue 1
Środowe spotkanie w Parku Książąt miało niesamowity przebieg. PSG dosłownie stłamsiło Liverpool FC, w sumie oddając na jego bramkę 27 strzałów i mając współczynnik xG na poziomie 1,82. „The Reds wyglądali jak drużyna z Ligue 1, co tydzień deklasowana przez paryżan” – napisał Sky Sports. Cudów w bramce The Reds dokonywał jednak Alisson Becker. Brazylijczyk w Paryżu grał na stratosferycznym poziomie, interweniując aż dziesięciokrotnie. Les Parisiens, mimo gigantycznej przewagi, nie potrafili znaleźć na niego sposobu.
10
tyle strzałów na bramkę Alissona Beckera, oddali w pierwszym meczu gracze PSG
Z kolei, jeden z nielicznych ofensywnych wypadów lidera Premier League, w końcówce spotkania skończył się zwycięską bramką Harvey`a Elliotta. – Zagraliśmy kompletny mecz. Podjęliśmy ryzyko i byliśmy zdecydowanie lepsi. To niesprawiedliwie, bo z pewnością zasłużyliśmy na inny wynik. Musimy to jednak zaakceptować – podsumował grę swojego zespołu, Luis Enrique. Mistrzowie Francji mogli, rzecz jasna, mieć poczucie wielkiej krzywdy. W 20. minucie Chwicza Kwaracchelia trafił do siatki, ale chwilę później arbiter Davide Massa odgwizdał pozycję spaloną Gruzina. Włoski sędzia podjął również kontrowersyjną decyzję o niepodyktowaniu rzutu karnego oraz nieukaraniu czerwoną kartką Ibrahima Konate za faul na Bradleyu Barcoli.
Luis Enrique zwykle „nie szczypał się” w język, gdy trzeba było wytknąć błędy sędziom czy rywalom, ale tym razem był nad wyraz spokojny. W dniach poprzedzających rewanż z Liverpoolem FC postawił na pozytywny przekaz.
Gruziński lider
– Po porażce byliśmy smutni, ale teraz otrząsnęliśmy się i odzyskaliśmy ducha – stwierdził hiszpański szkoleniowiec po efektownej wygranej nad Stade Rennais (4:1) w 25. kolejce Ligue 1. Na Roazhon Park, mistrzowie Francji znów byli klasą dla siebie. Na bramkę rywala oddali 19 uderzeń, a ich współczynnik bramek oczekiwanych wynosił tym razem 3,85. Zwycięstwo w Bretanii było tym cenniejsze, gdyż Luis Enrique do boju posłał głównie rezerwy (aż osiem zmian w porównaniu z pierwszym meczem 1/8 finału w Lidze Mistrzów), a czołowi gracze zaczęli pojawiać się na murawie dopiero po godzinie gry.
Znów błysnął Ousmane Dembele, który w sobotnie popołudnie strzelił swojego 11. i 12. gola w 2025 r. w Ligue 1, jedno trafienie dołożył również Bradley Barcola. A to właśnie do postawy tych graczy w rywalizacji z LFC, eksperci mieli najwięcej zastrzeżeń. – Dembele w ważnych meczach wykazuje się wielką nieudolnością. Barcola z kolei emanuje klasą, ale w polu karnym brakuje mu jasności i przenikliwości – ocenił w swojej audycji „Rothen s’enflamme” na antenie radia RMC Sport, były gracz paryżan, Jerome Rothen.
Jednym graczem z ofensywnego tria Les Rouge-et-Bleu, do którego gry w środę nie można było się przyczepić był bez wątpienia Kwaracchelia. – Był tym, który był najbliżej zdobycia bramki. Mimo że dopiero przyszedł, ma wszystko, aby stać się świetnym graczem – stwierdził Rothen. Gwiazdor reprezentacji Gruzji coraz pewniej czuje się w stolicy Francji. W 12 meczach we wszystkich rozgrywkach zdobył dwie bramki i zaliczył trzy asysty. A przecież zaraz po jego przenosinach do Paryża, we francuskich mediach pojawiały się informacje, że ze względu na swój introwertyczny charakter, 24-latek ma duże problemy w aklimatyzacji nad Sekwaną. – Z każdym meczem gra coraz lepiej. Widać coraz większą integrację z drużyną – uspokaja jednak Luis Enrique.
Dembele w ważnych meczach wykazuje się wielką nieudolnością. Barcola z kolei emanuje klasą, ale w polu karnym brakuje mu jasności i przenikliwości
Niepewność bramkarza
Poza atakiem, na wyżyny umiejętności w mieście Beatlesów będzie musiał się wznieść również Gianluigi Donnarumma. Gol puszczony przez włoskiego bramkarza w 87. minucie pierwszego spotkania podzielił całą Francję. Jedni byli zdania, że mocno obciąża on konto mistrza Europy A.D. 2020. – Piłka nie była poza jego zasięgiem, on ją przecież dotknął – stwierdził Jean-Michel Larqué, 14-krotny reprezentant Trójkolorowych i legenda AS Saint-Etienne. „Miał tylko jeden strzał do obrony” – kpił z kolei na Instagramie, Serge Aurier, były gracz granatowo-biało-niebieskich. Drudzy twierdzili, że sytuacja nie była taka oczywista do oceny. – To trudniejsza piłka niż może się wydawać – podkreślił Benoit Costil, były golkiper m.in. Stade Rennais i Girondins Bordeaux. Podobnego zdania w swojej audycji był również Rothen. – Możliwe, że mógł zrobić trochę więcej, ale to nie był łatwy strzał do obrony – zauważył.
26-latek nie wydaje się w ostatnim czasie mocnym punktem PSG. Zdaniem „L`Equipe” wszystko przez przedłużające się negocjacje w sprawie nowego kontraktu. Umowa 70-krotnego reprezentanta Włoch dobiega końca 30 czerwca 2026 r. Donnarumma jest skory pozostać dłużej w Paryżu, ale nie odpowiada mu nowy system pensji, uwzględniający część stałą i zmienną, indeksowaną na podstawie wyników i liczby meczów. – Staramy się wciąż znaleźć najlepsze dla obu stron rozwiązanie – przyznał niedawno jego agent, Enzo Raiola.
Władze „Les Parisiens” mają być jednak przygotowane na wypadek braku porozumienia z Donnarummą. Zdaniem „L`Equipe” kandydatem do jego zastąpienia w bramce PSG byłby Lucas Chevalier z OSC Lille, który w tym sezonie robił furorę w fazie ligowej Ligi Mistrzów.
Powtórka z Barcelony?
Domowa porażka z Liverpoolem FC oczywiście wszystkich zabolała, wszak była już czwartą w bieżącej edycji Champions League. Duch przed rewanżem wcale jednak się nie ulotnił. – Jesteśmy w najlepszej sytuacji, aby rzucić rywalowi wyzwanie. Nie mamy nic do stracenia i zrobimy wszystko, aby awansować – podkreśla Luis Enrique. Za Hiszpanem idą również podopieczni. – Na Anfield Road musimy zagrać identyczny mecz, ale ze strzelonymi golami – stwierdził Kwaracchelia. – W rewanżu powinniśmy zaprezentować taką samą pasję i zaangażowanie – dodał z kolei Achraf Hakimi.
„L`Equipe” jednak słusznie zauważa, że optymizm paryskich graczy nie idzie w parze z ich statystykami na arenie międzynarodowej. Z 33 dwumeczów w pucharach, PSG przeszło dalej zaledwie sześć razy, przegrywając pierwsze spotkanie. Paryżanie nie mają w swoim DNA woli walki do końca i spektakularnych przypadków odrabiania strat na koncie. Bardziej słynęli zawsze z tego, że w nieprawdopodobny sposób potrafili roztrwonić każdą przewagę. Tak było w 2017 (4:0 i 1:6 z FC Barceloną), 2019 (2:0 i 1:3 z Manchesterem United) czy 2022 r. (1:0 i 1:3 z Realem Madryt).
Tylko raz także potrafili awansować dalej, przegrywając pierwsze spotkanie u siebie. Taka sytuacja miała jednak miejsce w poprzedniej edycji Champions League, przy okazji ćwierćfinałowych bojów z FC Barceloną. Na Parc des Princes przegrali 2:3, by na Estadi Olympic Lluis Companys wygrać aż 4:1. – W przeszłości już nam się to udawało. Jedziemy do Liverpoolu z takim samym nastawieniem, jak rok temu – zapowiada Luis Enrique. Jeżeli ta sztuka powiedzie się jego zespołowi, Les Rouge-et-Bleu będą dopiero czwartym zespołem w historii Champions League, który awansuje dalej, mimo porażki 0:1 w pierwszym meczu u siebie.
Wszelkie modele analityczne także nie sprzyjają paryskiej ekipie. Opta ich szanse na wejście do najlepszej ósemki elitarnych europejskich rozgrywek szacuje na 15,4%, zaś Football Mets Data na 16%. Nie do wszystkich trafia również optymistyczna narracja Luisa Enrique. – PSG zmarnowało swoją szansę – nie owija w bawełnę na antenie radia RMC Sport, Pascal Dupraz, były szkoleniowiec Evian czy AS Saint-Etienne. Ciekawy głos w tej sprawie popłynął jednak ze środowiska tenisowego. Pier Gauthier, były trener mentalny m.in. Sebastiena Grosjeana czy Gaela Monfilsa pochwalił podejście hiszpańskiego trenera po porażce. – Słyszałem po meczu wiele komentarzy o niesprawiedliwości. To błąd zaczynać w takim stanie umysłu. Życie zawsze jest niesprawiedliwe, a piłka nożna w szczególności. Luis Enrique bardzo dobrze zaznaczył to po porażce, podkreślając jednocześnie, że nie ma na to wpływu. Narzekanie na niesprawiedliwość może bowiem zdestabilizować drużynę, która przecież bardzo dobrze sobie radzi – stwierdził.
1
tyle razy PSG awansowało do kolejnej rundy europejskich pucharów, przegrywając pierwszy mecz u siebie
Czy zatem we wtorek na Anfield Road, futbol odda PSG to, co zabrał mu w środę?
Ranking UEFA: Polska zbliżyła się do Norwegii, Dania odrabia straty
Lech Poznań pożegnał się wczoraj z eliminacjami Ligi Mistrzów. Kolejorz zremisował 1:1 w Belgradzie z Crveną Zvezdą i powalczy o udział w fazie ligowej Ligi Europy. Jaki wpływ miał ten wynik na krajowy ranking UEFA?
Koniec marzeń o Champions League. Jak zagrali zawodnicy Lecha? [OCENY]
Lech Poznań nie zdołał odrobić strat z pierwszego meczu. Choć w końcówce Mikael Ishak uratował remis, w dwumeczu „Kolejorz” przegrał 2:4 i pożegnał się z marzeniami o Lidze Mistrzów. Jak spisali się piłkarze Nielsa Frederiksena? Oceny w skali 1–6.
Remis na osłodę. To wszystko na co stać było Lecha
Lech Poznań rzutem na taśmę wywalczył remis w Belgradzie. W rewanżu był jednak zbyt słaby, aby w jakikolwiek sposób przeszkodzić Crvenie w awansie do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów.