Veni, vidi, vici. Genua zdobyta przez Lazio!
Zwycięstwem gości zakończył się ostatni z zaplanowanych na niedzielę meczów włoskiej Serie A. Niepokonana jak dotąd na własnym boisku Sampdoria Genua przegrała z Lazio Rzym (1:2).
Milinkovic-Savić zapewnił swojej drużynie jeden punkt (fot. Reuters)
Starcie Sampdorii z Lazio było zapowiadane jako jedno z najciekawiej zapowiadających się podczas tej kolejki we Włoszech. Hitem weekendu było oczywiście spotkanie w Neapolu, jednak także w Genui spodziewaliśmy się ogromnych emocji. Te mogły być tym większe, że na boisku mogliśmy zobaczyć w akcji aż dwóch Polaków.
Ostatecznie, w podstawowym składzie gospodarzy znalazł się Bartosz Bereszyński, a na ławce usiadł Dawid Kownacki. Tym razem mecz swojej drużyny z wysokości trybun oglądał z kolei Karol Linetty, który nie doszedł jeszcze do pełni sprawności po urazie uda.
Spotkanie od początku było toczone w znakomitym tempie, a akcja przenosiła się to pod jedno, to pod drugie pole karne. Jeśli chodzi o Lazio, to bliski zdobycia gola był m.in. Ciro Immobile, którego pierwszy strzał nieznacznie minął bramkę, a przy jego drugiej okazji czujnością wykazał się Bereszyński, który w ostatnich chwili wybił piłkę sprzed linii bramkowej.
Swoje szanse miał również Sampdoria. Ładnie w pole karne gości przedarł się Gaston Ramirez, który jednak uderzył ponad poprzeczką. Na bramkę rywala strzelał także Duvan Zapata, ale akurat w tym przypadku na wysokości zadania stanął Thomas Strakosha, bramkarz Lazio.
Na otwarcie wyniku na Stadio Luigi Ferraris musieliśmy czekać do drugiej połowy, ale miejscowi kibice musieli uznać, że było warto. W 56. minucie to bowiem gospodarze wyszli na prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Duvan Zapata, który skierował piłkę do siatki po świetnym odegraniu głową Fabio Quagliarelli.
W 69. minucie na boisku pojawił się Dawid Kownacki, który jeśli już pojawiał się w tym sezonie na placu boju, to przeważnie prezentował się z bardzo dobrej strony i dawał kibicom Sampdorii powody do radości.
Rzymianie nie zamierzali składać broni i walczyli o odrobienie strat do samego końca. Do wyrównania udało się im doprowadzić w 80. minucie, kiedy to w zamieszaniu przed bramka Sampdorii najwięcej przytomności umysłu i zimnej krwi zachował Sergej Milinkovic-Savić. Najlepszy piłkarz Lazio dopadł do bezpańskiej piłki i uderzeniem pod poprzeczkę zdobył gola.
Kiedy już wydawało się, że więcej goli w Genui nie zobaczymy, Lazio zadało decydujący cios. Już w doliczonym czasie gry ogromne zamieszanie w polu karnym Sampdorii wykorzystał Felipe Caicedo, który z odległości kilku metrów dobił piłkę do bramki obok rozpaczliwie interweniującego bramkarza.
Jak się okazało, gospodarze strat już nie odrobili i po końcowym gwizdku ze zwycięstwa i trzech punktów mogli się cieszyć piłkarze ze stolicy.
gar, PiłkaNożna.pl