Udany jubileusz Fornalika
Zagłębie Lubin drugi raz z rzędu w tym sezonie przegrywało do przerwy 0:1, aby ostatecznie triumfować 2:1. Podopieczni trenera Waldemara Fornalika pokonali w sobotni wieczór na wyjeździe Śląska Wrocław. Tym samym dla samego Fornalika był to udany jubileusz, gdyż dzisiaj po raz 500. poprowadził jako trener drużynę w Ekstraklasie.
Już od samego początku spotkania zawodnicy gospodarzy starali się przejąć inicjatywę i prowadzić ten mecz na swoich warunkach. Podopiecznym trenera Jacka Magiery brakowało jednak dokładności w podaniach pod polem karnym rywala, przez co nie udało się im zmusić Szymona Weiraucha do wymagającej interwencji. Jednak to goście mieli świetną szansę, aby wyjść na prowadzenie jako pierwsi. W 11. minucie rywalizacji po rozegraniu z rzutu rożnego do piłki doszedł Bartosz Kopacz, ale strzał głową kapitana lubinian trafił w poprzeczkę. Cztery minuty później z rzutu wolnego w odpowiedzi uderzał Mathias Nahuel Leiva, ale jego uderzenie zablokował jeden z graczy Zagłębia.
Wrocławianie chcieli iść za ciosem. Chwilę później z dystansu groźnie uderzył Patrick Olsen, ale jego uderzenie wybronił Weirauch. Gospodarze przeważali na boisku, ale samo spotkanie było dość otwarte, a bramki wydawały się jedynie kwestią czasu. Tak tez się stało. W 23. minucie rywalizacji Weirauch popełnił błąd i sfaulował we własnym polu karnym Piotra Samca-Talara. Sędziujący ten mecz Szymon Marciniak podyktował rzut karny. Jedenastkę na gola zamienił Erik Exposito, który pewnie uderzył w prawy górny róg bramki. Hiszpan uderzał też z rzutu wolnego w 29. minucie rywalizacji, ale jego strzał został wówczas zablokowany.
Lubinianie w pierwszej połowie nie mieli zbyt wielu okazji, aby sprawdzić umiejętności bramkarskie Rafała Leszczyńskiego. Jedną z nich miał w 41. minucie spotkania Kacper Chodyna, ale strzałem z dystansu trafił wprost w golkipera Śląska. W odpowiedzi z dalszej odległości chwilę później uderzał Samiec-Talar, ale nie był w stanie pokonać Weiraucha. Do przerwy gospodarze prowadzili skromnie, aczkolwiek w pełni zasłużenie.
Zagłębie po przerwie wyszło jednak z odważniejszą, nieco ofensywniejszą wersją. To przyniosło skutek w postaci wyrównania już w 53. minucie rywalizacji. Tomasz Pieńko, który wszedł w przerwie za Marka Mroza, strzelił z lewego skrzydła. To uderzenie Leszczyński obronił, ale źle chwycił piłkę, co wykorzystał Dawid Kurminowski, który wpakował piłkę do siatki z najbliższej odległości. Podrażnieni wrocławianie chwilę później mogli odzyskać prowadzenie, ale Weirauch popisał się fenomenalną interwencją przy sytuacji sam na sam z Dennisem Jastrzembskim.
Ta sytuacja brutalnie zemściła się na Śląsku, gdyż Zagłębie w 57. minucie wyszło na prowadzenie. Chodyna zagrał świetną prostopadłą piłkę do Damjana Bohara, a Słoweniec strzałem przy lewym słupku pokonał Leszczyńskiego. Śląsk długo miał znaczną przewagę na boisku, ale podopieczni trenera Waldemara Fornalika wyszli odmienieni i w niespełna pięć minut odwrócili losy rywalizacji. Wszystko to przy 500. meczu szkoleniowca lubinian w karierze trenerskiej w Ekstraklasie.
Wrocławianie w 69. minucie rywalizacji mieli dwie świetne okazje, aby doprowadzić do remisu. Jednak strzał z pierwszej piłki Patryka Janasika został zablokowany przez jednego z defensorów gości, a uderzenie z dystansu Jastrzembskiego udanie wybronił Weirauch. Druga połowa była ciekawa i otwarta, a zespół z Wrocławia po stracie drugiej bramki nieustannie dążył do tego, aby jak najszybciej doprowadzić do remisu. Piłkarzom Śląska brakowało jednak dokładności w podaniach pod polem karnym Zagłębia.
To działało tylko z korzyścią dla lubinian, którzy byli coraz bliżej drugiej wygranej w drugim meczu w tym sezonie. W doliczonym czasie gry prowadzenie mógł podwyższyć Serhii Buletsa, ale jego uderzenie udanie wybronił Leszczyński. Ostatecznie Zagłębie wygrało we Wrocławiu 2:1 i z kompletem sześciu punktów w tabeli otwiera sezon. Udany wieczór dla trenera Fornalika i jego drużyny. Mają natomiast czego żałować piłkarze Śląska, gdyż do przerwy byli drużyną znacznie lepszą, ale po przerwie grali na mniejszej intensywności i popełniali błędy, które przesądziły o derbowej porażce.
kczu/PiłkaNożna.pl