Ostatnie z czterech zaplanowanych na niedzielę spotkań Premier League zakończyło się podziałem punktów. Tottenham Hotspur długo prowadził z Wolverhampton, jednak w końcówce wypuścił zwycięstwo z rąk i musiał zadowolić się remisem (1:1).
Mourinho został skarcony na minimalizm swojej drużyny (fot. Reuters)
Drużyna prowadzona przez Jose Mourinho jeszcze do niedawna znajdowała się na czele tabeli. Trzy kolejne mecze bez wygranej sprawiły, że londyńczycy osunęli się nieco w ligowej tabeli, a ich kibice zwątpili, czy to faktycznie może być sezon, w którym Tottenham będzie w stanie powalczyć o powrót na szczyt.
Po tym jak punkty stracili podczas tej kolejki piłkarze Liverpoolu, Manchesteru United i Chelsea, w Tottenhamie wiedzieli, że wygrana nad Wolves pozwoli odrobić część strat. Wydawało się, że jest na to spora szansa, ponieważ Wilki przegrały trzy z czterech ostatnich kolejek i ewidentnie widać, że bez kontuzjowanego Raula Jimeneza nie jest to ten sam zespół, który był postrachem największych ekip z całej Premier League.
Więcej szans na zwycięstwo dawano gościom, jednak chyba nikt się nie spodziewał, że uda się im wejść w zawody w tak znakomitym stylu. Minęło bowiem zaledwie kilkadziesiąt sekund, a piłkę do siatki Wolves skierował Tanguy Ndombele, który celnie uderzył z dystansu po dobrym podaniu od Bena Daviesa.
Szybko wywalczona zaliczka sprawiła, że piłkarze Mourinho mogli przejść do kontrolowania meczu i szukania swoich szans w szybkich wypadach, w których czują się znakomicie. Para Hueng-min Son oraz Harry Kane czekała cierpliwie na szansę przedarcia się przez obronę rywali, nie forsując jednak zbyt mocno tempa.
Im dalej w spotkanie, tym inicjatywa coraz bardziej przechodziła na stronę gospodarzy, ale niewiele z tego wszystkiego wynikało. Tottenham w obronie błędów po prostu nie popełniał i bez większych problemów odpierał kolejne ofensywny próby przeciwnika.
Oddanie inicjatywy miejscowym były ryzykowną taktyką, szczególnie, że londyńczycy zaczęli się cofać coraz głębiej, a gospodarze podejmowali coraz bardziej zdecydowane próby odwrócenia losów meczu. Najlepszą okazję ku temu miał Fabio Silva, jednak powstrzymał go desperacko rzucający mu się pod nogi Hugo Lloris.
Minimalizm Mourinho został w końcu skarcony. W 87. minucie Romain Saiss wykorzystał wrzutkę z narożnika boiska i strzałem głową doprowadził do wyrównania.
Jak się okazało, wynik spotkania zmianie już nie uległ i po końcowym gwizdku obie drużyny musiały się zadowolić wywalczeniem jednego punktu.
gar, PiłkaNożna.pl