Zaczyna się wielkie granie. Zapewne największe na świecie. Liga Mistrzów to znakomity turniej, gwarantujący znakomity poziom zmagań. Kto jest tym razem jej faworytem?
LESZEK ORŁOWSKI
Tradycyjnie ocenimy siłę poszczególnych formacji faworytów, a także inne aspekty związane z ich szansami na sukces. Nasze prognozy ujmujemy i sumujemy w tabelce. Tym razem uwzględniamy 10 zespołów. Są to akurat te, którym najwięcej szans – 30/1 lub mniej – na ostateczny triumf dają także bukmacherzy. Analiza tego zestawu jasno pokazuje, kto naprawdę liczy się w dzisiejszym klubowym futbolu. Są to wszyscy reprezentanci Anglii w Champions League, trzy ekipy hiszpańskie oraz PSG, Bayern i Juventus. I oto mamy prawdziwą klasę elitarną, wyższą. Oczywiście, wygrać albo dojść do finału może także jakiś przedstawiciel klasy średniej. Ta również dzieli się na kilka podgrup. Klasa średnia wyższa to pozostali, obok Juve, przedstawiciele Serie A, czyli Roma, Napoli i Inter (każdej z tych drużyn STS daje stawkę 50/1) i Borussia Dortmund (75/1). Klasa średnia średnia to FC Porto (100/1), Olympique Lyon (125/1), Valencia (150/1), Benfica Lizbona (150/1), Szachtar Donieck (150/1) i AS Monaco (200/1) – jednak spektakularny sukces którejś z tych drużyn byłby już prawdziwą sensacją. Reszta uczestników to już parweniusze będący rzadkimi gośćmi na wielkiej europejskiej scenie, marzący tylko o tym, by wyjść z grupy.
Wróćmy, by już jej nie porzucać, do wielkiej dziesiątki. Jeśli porównamy jej notowania u bukmacherów sprzed roku i obecne, to zauważymy ciekawą rzecz. Otóż wtedy zdecydowanym faworytem był Real, za którego obstawiony we wrześniu majowy triumf płacono tylko 4,5/1. Dziś ten kurs wynosi 10,0/1. Czy po trzech triumfach z rzędu czwarty jest mało prawdopodobny? Julen Lopetegui jest gorszym fachowcem od Zinedine’a Zidane’a? Raczej nie w tym rzecz. By wszystko zrozumieć, wystarczy spojrzeć na zmianę notowań Juventusu: 15/1 przed rokiem i 7,5/1 teraz. Tak więc chodzi o Cristiano Ronaldo. Czy naprawdę jednak należy ustawić Juve przed Realem? Ano zobaczmy! Przypominamy, że w każdej kategorii przyznajemy każdej drużynie liczbę punktów od 1 do 10. W każdej kolumnie musi znaleźć się jedna i tylko jedna „10″, by do niej właśnie można było przyrównywać innych.
BRAMKA
Najlepszy na świecie jest od kilku lat Oblak i jemu musimy dać „10″ w pierwszej kategorii. Słoweniec słynie z tego, że najlepiej spisuje się w najważniejszych meczach. Tuż za nim klasyfikujemy Alissona, który przeszedł z Romy do Liverpoolu. Brazylijczyk jest bramkarzem stale idącym w górę, wciąż niezwykle głodnym sukcesów i uznania. To może być jego rok! Nie sposób niżej ocenić także obsady bramki Realu; Lopetegui ma bowiem do dyspozycji dwóch fachowców z gwarancją: Courtoisa i Navasa. Nic nie zapowiada, by formę miał stracić golkiper Barcelony Ter Stegen. W Lidze Mistrzów czuje się jak ryba w wodzie, jest chyba najlepszy ze wszystkich, jeśli chodzi o grę nogami. Fatalne finały MŚ podały w wątpliwość klasę De Gei. Jednak Hiszpan miał najwyraźniej w czerwcu po prostu ciężki kryzys, z którego teraz się wydobył. Po wrześniowych meczach reprezentacji Hiszpanie znów piali z zachwytu nad jego klasą. Wiele przemawia za tym, że mocno się w tym sezonie odbije do góry od mundialowego dna. Dostaje „8″. Buffon w PSG może zarówno okazać się rewelacją, jak i zawieść. To jego gra w tym sezonie najlepiej odpowie na pytanie, czy powiedzenie o nieprzesadzaniu starych drzew obowiązuje również w futbolu. Także Szczęsny w bramce Juve to jednak dosyć ryzykowny pomysł. Ederson z MC tak często przysypia w meczach ligowych, że może doznać niemiłego przebudzenia w Champions. Tylko „7″ Llorisa z Tottenhamu jest bardziej wynikiem przeczucia, że nie będzie bronił idealnie, niż jakichś racjonalnych przesłanek przeciwko niemu przemawiających. Najniżej oceniamy bojową zdolność światowej „1″ przez kilka lat, czyli Neuera z Bayernu. Można bowiem odnieść wrażenie, że golkiper ten, lecząc ostatnią kontuzję, gdzieś zapodział legendarny refleks…
(…)
ATAK
Chyba żaden zespół nie ma dziś lepszej, równie dobrze się uzupełniającej i rozumiejącej pary napastników jak Atletico. Wygląda zresztą na to, że jeśli Los Colchoneros myślą o sukcesie, Diego Costa i Griezmann będą musieli wiele goli sfabrykować sami. Tuż za nimi klasyfikujemy duet Juve Cristiano Ronaldo – Mandżukić. Na razie brakuje im zgrania, każdy z nich stanowi na boisku osobny byt, ale trener Allegri na pewno to poprawi. Bayern dostaje „8″ nie tylko za Lewego, ale także z tego powodu, że ma on świetnego partnera w osobie Muellera oraz solidnego zmiennika – Wagnera. Tottenham oceniamy równie wysoko, gdyż oprócz Kane’a jest specyficzny, ale bardzo wartościowy Llorente. Obaj atakujący City: Aguero i Gabriel Jesus są nierówni, istnieje jednak szansa, że w ważnym momencie chociaż jeden z nich nie zawiedzie. Problemem zespołów, których atak oceniliśmy na „7″, jest brak odpowiedniego partnera/zmiennika dla wybitnych liderów ataku: Benzemy (Real), Luisa Suareza (Barca), Firmino (Liverpool), Lukaku (United), Cavaniego (PSG). Kontuzja lub dołek formy każdego z nich ograniczają znacznie szansę zespołu na sukces.
(…)
GWIAZDA
Jak wiadomo, zwycięzca Ligi Mistrzów musi mieć zawodnika, który w najtrudniejszym momencie zrobi coś z niczego i wybawi zespół z tarapatów. Skoro Cristiano Ronaldo cztery razy w pięć lat poprowadził Real do triumfu, musi dostać „10″. Messi wystarczająco wiele wygrał w klubowym futbolu, by otrzymać „9″. De Bruyne dał, choć po prawdzie wespół z Edenem Hazardem, bardzo dużo reprezentacji Belgii na mundialu, nie ma przeciwwskazań, by przyznać mu „8″, a z identycznego powodu obdarzamy takąż notą Griezmanna. Kane i Salah to też wielcy liderzy, zdolni do tego, by najlepiej zagrać w najtrudniejszych momentach. Tylko „7″ dostaje Neymar, bo jakoś właśnie jemu zawsze w kluczowych chwilach czegoś brakuje. Lewandowski, lider Bayernu, sam sobie goli nie wypracuje. Bale będzie asem Realu, dopóki nie dozna kontuzji, wtedy jego rolę przyjdzie przejąć Isco, nie wiadomo z jakim skutkiem. Wyraźnego przywódcy brakuje United; jeśli za takiego uznamy Pogbę, to na pewno jest krok za wszystkimi wymienionymi powyżej.
CAŁY TEKST ZNAJDZIECIE W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”