Słodki koniec gorzkiego roku
Reprezentacja Polski wygrała towarzyskie spotkanie z Łotwą 2:0 i kończy bardzo nieudany, 2023 rok. Teraz przed Michałem Probierzem kilka miesięcy pracy nad przygotowaniem kadry na mecze barażowe o udział w Euro.
Robert Lewandowski z golem (fot. 400mm.pl / Paweł Wójcik)
To miało być proste i mało wymagające zwycięstwo, jednak forma naszej kadry nie pozwoliła na spokojne zwycięstwo nawet z reprezentacją Łotwy. Biało-czerwoni co prawda wygrali 2:0, ale ogólne wrażenie z tego spotkania jest dalekie od pozytywnego.
Początek Polaków był świetny. Od samego początku nałożyliśmy wysoki pressing i wystarczyła jedna minuta, aby Sebastian Szymański zagroził bramce Łotwy i zmusić bramkarza rywali do interwencji. W pierwszych minutach meczu Polacy tworzyli bardzo składne i efektownie wyglądające akcje.
Już w 7. minucie objęliśmy prowadzenie. Nicola Zalewski zagrał idealną piłkę do Przemysława Frankowskiego i gracz Lens trafił do siatki – to jego drugi gol w karierze reprezentacyjnej.
Z czasem jednak polot reprezentacji Polski ulatywał i znów oglądaliśmy siermiężną piłkę bez żadnej pomysłu. Co gorsza, do słowa zaczęli dochodzić Łotysze. Nasi przeciwnicy śmielej podchodzili pod bramkę Polaków. Łotysze nie mieli jednak do przerwy żadnej, poważnej okazji. Ostatecznie pierwsza część meczu zakończyła się prowadzeniem Polski, jednak w całokształcie oczekiwaliśmy więcej po biało-czerwonych.
Druga połowa rozpoczęła się idealnie dla Polaków, dwie minuty po wznowieniu do siatki trafił Robert Lewandowski. Kolejną asystę – jeszcze piękniejszą – zaliczył Zalewski. Gracz Romy świetnym zwodem wypracował pozycję do dośrodkowania i posłał idealną centrę na głowę Lewandowskiego. Napastnik niczym gracz NBA wyskoczył do wysokiej piłki i precyzyjnie skierował ją do siatki. Tym samym kapitan reprezentacji Polski stał się najstarszym strzelcem w historii reprezentacji Polski.
Bramka nie dodała skrzydeł Polakom. Ponownie traciliśmy animusz i co gorsza, znów nerwowa była nasza defensywa i popełniała szereg błędów, które w ostateczności mogły doprowadzić do straty bramki. Łotysze byli aktywni na połowie Polaków i w kilku sytuacjach nasi zawodnicy mieli sporo szczęścia w obrębie własnego pola karnego.
Po przerwie zadebiutowało aż trzech zawodników. W bramce pierwsze minuty rozegrał Marcin Bułka, pojawili się również Karol Struski oraz Bartłomiej Wdowik.
Ostatecznie Polska wygrała Łotwę 2:0. Zwycięstwo na koniec roku oczywiście cieszy, ale wrażenie byłoby znacznie lepsze, gdyby biało-czerwoni mieli widoczną przewagę na boisku z tak nisko notowanym rywalem. Znów były błędy z gry i organizacji. Pozostaje kilka miesięcy, aby sztab Probierza wyciągnął odpowiednie wnioski i należycie przygotował zespół do marcowych barażów o mistrzostwa Europy.
młan, PiłkaNożna.pl