Na papierze mistrzostwa świata w Rosji to piętrzące się problemy: ogromne odległości między miastami, podróże po dwóch kontynentach, zespół Sbornej najniżej sklasyfikowany w rankingu FIFA ze wszystkich uczestników, polityczne kontrowersje wokół wyboru gospodarza ciągnące się od lat.
MICHAŁ CZECHOWICZ
Do tego, że mundial rodzi się w bólach, zdążyliśmy się przyzwyczaić. Jak przed czterema laty w Brazylii i ośmioma w RPA, kiedy kilka miesięcy przed turniejami nie wszystkie z aren były gotowe. Podobnie jak infrastruktura, lotniska i hotele, słowem cała otoczka, którą FIFA traktuje na równi ze stadionami. W Rosji długo trudno było o wiarygodne dane o zaawansowaniu prac. Do wiosny tego roku na pewno przeciągnęły się prace na obiektach w Kaliningradzie, Wołgogradzie i Samarze, gdzie wizytujących w kwietniu dziennikarzy przywitał plac budowy.
(…)
Wszystkim pseudokibicom miejscowa władza pogroziła zawczasu palcem, zapowiadając najsurowsze kary za chuligańskie wybryki. Prezydent Władimir Putin odpowiada za bezpieczeństwo imprezy przed całym światem. Zagrożenie zdrowia i życia gości (od miesięcy na nogach są wszystkie służby walczące z terroryzmem) będzie powodem do rozliczenia się z gospodarzem na arenie międzynarodowej.
Kontynuuje Jastrzębski: – Przeciętni Rosjanie, nawet polityczni oponenci Putina, nie są przeciwnikami organizacji mistrzostw. W 2014 roku, przed rozpoczęciem zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi, na ulicach rosyjskich miast organizowano demonstracje, w trakcie których krytykowano organizację olimpiady, oskarżano władze o korupcję i urządzanie „propagandowego przedstawienia”. Podobne protesty nie towarzyszą mundialowi. Oczywiście opozycja i niezależni dziennikarze zwracają uwagę na olbrzymie kwoty wydawane na przygotowanie mistrzostw – oficjalnie ponad 19,5 miliarda dolarów – podkreślając, że część pieniędzy zniknęła w prywatnych kieszeniach biznesmenów. Podnoszona jest kwestia zorganizowania przez Putina kolejnego spektaklu politycznego i pojawiają się też głosy, czy Rosja nie powinna zostać pozbawiona prawa organizacji ze względu na: aneksję Krymu, wspieranie separatystów w Donbasie, dyktatury w Syrii, a także łamanie praw człowieka i wolności obywatelskich oraz ingerowanie w wewnętrzne sprawy innych państw.
Kontrowersje wokół wyboru Rosji na organizatora turnieju sięgają ogłoszenia decyzji w 2010 roku. Okoliczności były później badane przez organa ścigania, które niczego nie udowodniły. W przeciwieństwie do wielkiego przegranego wyścigu – Anglików. Spirala nakręcała się wraz z kolejnymi wydarzeniami odbieranymi negatywnie na arenie międzynarodowej, ale pozycja Rosji, która w tym czasie gościła też zimowe IO, nie była zagrożona. Za granicą nie wszyscy widzieli sens organizacji dwóch wielkich, deficytowych z definicji imprez w tak krótkim czasie, chociaż tą samą ścieżką szła kilka lat temu Brazylia. Tłumacząc się należytą gospodarnością publicznych pieniędzy, za sprzeniewierzenie środków postawiono już pierwsze zarzuty, między innymi dotyczące budowy stadionu w Kaliningradzie, a część trybun kilku stadionów, na przykład w Jekaterynburgu, zostanie rozebranych po turnieju. Do sprawy odniósł się w ubiegłym tygodniu prezydent Putin w czasie transmitowanej w telewizji wideokonferencji: – Mówię to do moich kolegów z regionów – nieważne, co będzie się działo, nie można dopuścić, aby te obiekty po mistrzostwach stały się jakimiś bazarami, jak w połowie lat 90. To jest kategorycznie niedopuszczalne. Wydaliśmy dużo pieniędzy, dlatego musimy mieć pewność, że cała infrastruktura przede wszystkim będzie służyć rozwojowi sportu, jego popularyzacji, dzieciom.
(…)
CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (24/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”