ROMAN KOŁTOŃ: Nicola mówi nie…[FELIETON]
Okładka poprzedniego numeru „Piłki Nożnej” to chwila piłkarskiego szczęścia. Nicola Zalewski triumfujący po strzeleniu gola na 3:2 ze Szkocją. Sam w tymże numerze popełniłem tekst: „Nieznośna lekkość dryblingu”. W całości poświęcony Nicoli, który stał się gwiazdą drużyny narodowej… Że kolejny tekst powstanie tydzień później, to tego bym nie wymyślił!
Roman Kołtoń
Prawem felietonisty jest pisać, co chce, ale musi przy tym zachować rozsądek. Rozsądek nakazywałby, aby od Nicoli odpocząć choć kilka tygodni. Jednak nie da się!
ZAMIESZANIE
W sobotę, 14 września agencja GP Soccer and Management Srl wydała komunikat, który odnosi się do losów czołowego reprezentanta Polski: „W ostatnich dniach czytaliśmy wiele informacji na temat sportowych losów Nicoli Zalewskiego, które nie oddają prawdy”.
Dalej oświadczenie menedżerów pomocnika Romy głosi: „Początkowo Zalewski był otwarty na zainteresowanie ze strony Galatasaray, później zdecydował się odrzucić ofertę tureckiego klubu. Zawodnik wyraża jednak ogromną wdzięczność za okazane zainteresowanie i wysiłki czynione do ostatnich chwil okienka przez Galatasaray”…
Pozwolę sobie streścić ten cokolwiek bełkotliwy tekst: Chciał, nie chciał, bardzo dziękuje. Agencja jeszcze dodaje: „Jednocześnie swoboda piłkarza w zakresie negocjacji związanych z jego działalnością sportową jest rzeczą absolutnie niekwestionowaną i niepodlegającą żadnym ograniczeniom (nawet z własnym klubem)”.
Tyle że własny klub traktuje go jako… wychowanka. I nie wierząc specjalnie w tego wychowanka chciał jeszcze na nim zarobić na rok przed końcem kontraktu.
KALENDARIUM
Oto krótkie kalendarium dramy, która skończyła się dramatem:
* 15 lipca – Nicola Zalewski wznawia treningi w Romie po finałach ME.
* 18 sierpnia – wyszedł w pierwszym składzie, przed Paulo Dybalą!, w spotkaniu z Cagliari, na inaugurację w Serie A.
* 23 sierpnia – pojawia się oferta PSV (12 milionów), ale Polak skłania się bardziej do Napoli. Napoli jednak coś tam sygnalizuje, ale rozmów nie podejmuje.
* 3 września – dwa dni po spotkaniu Juventus – Roma, rzymianie proponują prolongatę kontraktu, ale to wymaga czasu…
* 6 września – pojawia się oferta Galatasaray, a piłkarz zdaje się akceptować propozycję Turków, czyli 2,5 miliona euro za sezon
* 12 września – kluby dogadują się na temat transferu, ale Zalewski zaczyna kluczyć…
* 13 września – Nicola mówi Galatasaray: „No”. Klub AS Roma oznajmia, że wyklucza Zalewskiego z kadry…
KOŚĆ NIEZGODY
Alessio D’Urso w „La Gazzetta dello Sport” tak opisuje to zamieszanie: „To koniec historii, która mogła być wielka, a kończy się wśród wzajemnych oskarżeń i żalów. W stolicy Włoch tego dnia padał deszcz, co nadaje melancholii temu, co się stało między stronami”.
„Eskalacja nastąpiła w czasie negocjacji z Galatasaray. Jednak tak naprawdę wszystko zaczęło się dwa dni po Juve – Roma, gdy klub zaproponował piłkarzowi nową umowę, a jego otoczenie odrzuciło propozycję. Gracz otrzymuje wedle obecnego kontraktu 500 tysięcy euro za sezon, a Roma była gotowa zagwarantować 1,5 miliona euro. Rozmowy zostały odłożone na czas po reprezentacyjnej przerwie we wrześniu”.
Dziennikarz zaznacza: „W rzeczywistości to była gra na czas, bo zawodnik chciał tak naprawdę odejścia po sezonie bez sumy odstępnego. Nie przekonały go oferty ani PSV Eindhoven, ani Galatasaray, choć ta ostatnia była korzystna również dla samego gracza”. Roma rozczarowana, bo Turcy za Polaka chcieli zapłacić 11 mln plus bonusy plus jeszcze procent od sprzedaży w przyszłości!
AUT
Mediolański dziennik zaznacza: „Klub zawiódł się na piłkarzu, którego wspierał, gdy pojawiał się niefortunnie w mediach społecznościowych, a to ujawniając skład planowany przez Mourinho, a to śpiewając piosenkę pod adresem Napoli, a to mając problemy z aferą zakładów bukmacherskich, choć w tej ostatniej sprawie całkowicie został oczyszczony z zarzutów. Klub od początku stał po jego stronie”.
D’Urso puentuje: „Koniec tej historii jest strasznie gorzki, po tym jak Daniele De Rossi dawał mu jednak grać na początku sezonu. Jak błyszczał w reprezentacji, gdzie jest czołowym graczem, jak pojawiły się oferty”.
Dziennikarze nie mogli nie zapytać De Rossiego, o stanowisko w sprawie Zalewskiego. Opiekun Romy odparł: „To decyzja klubu, o której dowiedziałem się kilka dni temu. Myślę, że jeśli uda się osiągnąć porozumienie w sprawie nowej umowy, zostanie przywrócony do składu. Ta sytuacja nie leży w moich kompetencjach – powinniście pytać o to zarząd…”.
Pytanie, czy aby na pewno? Bo w moim przekonaniu ani Dan Friedkin, czyli szef Romy, ani tak naprawdę De Rossi nie chcą Polaka (inna sprawa, że DDR już w Rzymie nie ma)… Gdyby było inaczej, to Zalewski miałby już dawno nowy, dobry kontrakt. A tak znalazł się na aucie. I w złości. Jakże inna mogłaby być okładka tego numeru „PN”, gdyby umieścić na niej fotografię Nicoli. Brutalne jest piłkarskie życie. Mam wrażenie, że często piłkarze traktują kluby z buta. Są jednak i takie sytuacje, że kluby traktują z buta piłkarzy – i to swoich wychowanków…