Probierz dał nadzieję na lepszy los kadry w 2024 roku. Po pierwsze, pojechaliśmy na Euro. A po drugie – na tym Euro wstydu nie było, choć wywalczyliśmy tylko punkt.
TRZEBA BIĆ NA ALARM
Jesień była już jednak fatalna. Mocno to niepokoi w kontekście wykorzystania możliwości czołowych polskich piłkarzy. Popełnione zostały poważne błędy w zakresie selekcji, doboru odpowiedniej taktyki, ba, prowadzenia drużyny w czasie meczu. Tego cwaniactwa, o którym mówi sam selekcjoner.
Prezes Cezary Kulesza nie zwolni Probierza. Szef PZPN zada kilka pytań selekcjonerowi i pozostawi go na posadzie, aby ogarnął drużynę. Jednak trzeba bić na alarm. Ten zespół jest rozbity, bez właściwej mentalności, bez hierarchii, która jest wręcz konieczna w drużynie narodowej.
Jerzy Brzęczek w Lidze Narodów 2020 punktował na poziomie 1,17 i stracił posadę. Czesław Michniewicz w Lidze Narodów 2022 punktował na poziomie 1,17. Stracił posadę po mundialu 2022, ale nie za wyniki. Probierz w Lidze Narodów 2024 punktował na tragicznym poziomie 0,67. Brzęczek w Lidze Narodów miał podobnych, a może nawet silniejszych rywali – to byli Włosi (przyszli mistrzowie Europy), Holendrzy i Bośniacy. Michniewicz też miał silnych przeciwników: Holendrów, Belgów i Walijczyków. Teraz Portugalia była silna, ale przecież Szkoci potrafili jej urwać punkty. Chorwacja jest w przebudowie, przegrała w Szkocji i do ostatniej minuty musiała drżeć o awans do ćwierćfinału Nations League.
DEFENSYWNA KATASTROFA
Dla nas cel był oczywisty – co najmniej 3. miejsce. Jednak spadliśmy z hukiem, mając fatalny bilans. Za Brzęczka i Michniewicza w Lidze Narodów strzelaliśmy średnio gola na mecz. Za Probierza tych bramek było 1,5. To pokazuje potencjał ofensywny drużyny, szczególnie biorąc pod uwagę, że Robert Lewandowski z Chorwacją w Warszawie wchodził z ławki rezerwowych, a w listopadowych meczach w ogóle nie wystąpił.
Za Brzęczka w Lidze Narodów traciliśmy średnio gola. Za Michniewicza 2 bramki (zaważył na tym straszny mecz w Belgii, gdzie przegraliśmy 1:6). Jednak za Probierza to była piłkarska katastrofa, jeśli chodzi o defensywę – 2,67 straconej bramki na mecz, a i tak nasi bramkarze, Łukasz Skorupski i Marcin Bułka, bronili w sytuacjach „niemożliwych do obrony”.
POMYSŁ, A CWANIACTWO
Probierz po meczu wszedł do szatni i – co zarejestrowała kamera „Łączy nas piłka” – powiedział: „Życie piłkarza jest bolesne, nikt się nie będzie rozczulał. Tak to jest… Zabrakło cwaniactwa po prostu… Tego momentu, że później trzeba utrzymać trochę tę piłkę…”.
Hm, to zarzut selekcjonera do piłkarzy. Jednak jest pytanie o prowadzenie drużyny w czasie tego meczu przez selekcjonera. O odrobinę cwaniactwa z jego strony. Albo inaczej – pomysłu, a później cwaniactwa.
Gdy Jakub Kamiński doznał kontuzji, Probierz wprowadził Tymoteusza Puchacza, „piłkarza bardziej doświadczonego”, jak trener sam zaznaczył na konferencji. Tyle że Puchacz to zawodnik 25-letni, niewiele starszy od trzech naszych środkowych obrońców, którzy urodzili się w 2000 roku, a Puszka w 1999.
Puchacz dał fatalną zmianę. Gubił piłkę i się gubił. Wychodziła nerwowość i brak regularnej gry w klubie. Zajął miejsce na lewym wahadle, przez to Nicola Zalewski musiał pójść na prawe wahadło w miejsce Kamyka. Zalewski musiał zagrać na Andrew Robertsona, jednego z najlepszych ofensywnych lewych obrońców świata.
Dobry pomysł w założeniu? Tu właśnie wyszła zła konstrukcja kadry, o której dyskutowaliśmy z Bożydarem Iwanowem już na początku zgrupowania. Bożydar mówi: „Wtedy wydawało nam się, że problemem mogą być kartki Bednarka i Walukiewicza”. To ja wówczas, wyświetlając odpowiednią grafikę na „Prawdzie Futbolu”, zwracałem uwagę, że w sytuacji awaryjnej do trójki defensorów może zejść Bartosz Bereszyński. Jednak Probierz Beresia wykorzystał już w pierwszym meczu na wahadle. Później, gdy wypadli Bednarek i Bereszyński, kołdra okazała się za krótka. Dowołany został Mateusz Wieteska, który zagrał przez ostatnie tygodnie kilkanaście minut w Serie A. I ten argument wykorzystywany jest przez Probierza i Kuleszę, który w mediach „mówi Probierzem”.
Tyle że obaj zapomnieli o Tomaszu Kędziorze. Wszechstronny obrońca PAOK Saloniki ma już 17 meczów i ponad 1500 minut na boisku – choćby przeciwko Manchesterowi United. Wróćmy jednak do słowa „cwaniactwo”. Probierz ze Szkocją miał jeszcze jeden slot zmian. Mógł wykorzystać to w doliczonym czasie, wybijając rywala z uderzenia i podwyższając choćby wzrost drużyny. Nic takiego się nie stało, skutki są opłakane – degradacja.
Kulesza zaraz po ostatnim gwizdku meczu ze Szkocją wszedł do szatni. Kamera „Łączy nas piłka” pokazała bezradnego prezesa PZPN. Stojącego w rogu szatni i rozkładającego ręce. Do piłkarzy powiedział: „Chciałem podziękować za ostatni mecz w tym roku. No trudno, głowy do góry. Wiem, że to boli, bo to półtorej minuty. W marcu eliminacje mistrzostw świata, w grudniu losowanie. Walczymy dalej”. Pytanie jak walczyć, żeby nie marnować potencjału, który mamy?
1 Komentarz
najstarszy
najnowszyoceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze
Adamo
28 listopada, 2024 17:29
Santos był bee, no to macie efekt KULESZostfA w PZPN czyli, Pieniądze Zawsze Piłka Nigdy!!!
Lewandowski zatańczył do muzyki Probierza [KOMENTARZ]
Robert Lewandowski w sprawie pozbawienia go opaski kapitana reprezentacji Polski zatańczył tak, jak mu zagrano. Został wskazany palcem przez selekcjonera jako zły kapitan kadry, zawieszając karierę reprezentacyjną, decyzję Michała Probierza jeszcze podżyrował.
Wisienka na neapolitańskim torcie. Czy Napoli nie odda już prowadzenia w Serie A?
Przed nami najbardziej pasjonująca końcówka sezonu Serie A w XXI wieku! Zarówno lider SSC Napoli (79 punktów), jak i wicelider Inter (78) do finiszu przystępują wyczerpane fizycznie i psychicznie. Oba zespoły są jednak gotowe na wykonanie tego ostatniego, decydującego kroku.
Utopia czy dystopia – Inter rzuca wszystkie siły na Champions League
Jeszcze parę tygodni temu, w czarno-niebieskiej części Mediolanu celowano w potrójną koronę i wcale nie wydawało się to utopią. Wydarzenia na przełomie kwietnia i maja sprawiły jednak, że Inter musiał poważnie zmodyfikować swoje cele na koniec sezonu 2024/2025.
Wiele lat temu popularny był amerykański film: „Jeśli dziś wtorek, to jesteśmy w Belgii”, a parafrazując tytuł i odnosząc go do naszego reprezentacyjnego napastnika Krzysztofa Piątka można powiedzieć, że: jeśli jest Piątek, to jesteśmy w Turcji.
Mecze drużyn z najwyższej ligi angielskiej w stolicy Polski przeciw Legii zawsze były wielkim świętem dla kibiców, którzy tłumnie przybywali na stadiony. Nie inaczej zapowiada się zaplanowana na 10 kwietnia potyczka z Chelsea.
Santos był bee, no to macie efekt KULESZostfA w PZPN czyli, Pieniądze Zawsze Piłka Nigdy!!!