Przejdź do treści
Real mistrzem Hiszpanii, czyli triumf Zawiszy Białego

Ligi w Europie La Liga

Real mistrzem Hiszpanii, czyli triumf Zawiszy Białego

Real Madryt Zinedine’a Zidane’a przechodzi do historii futbolu, a sam Zizou wbija się do grona najlepszych trenerów świata. Może zresztą już jest numerem jeden. Jego Real w rok po wygraniu Ligi Mistrzów znów jest w jej finale, a ponadto po pięciu latach odzyskał tytuł mistrza Hiszpanii.


Został on wywalczony w kapitalnym stylu. Poza serią trzech remisów z przełomu września i października zespół przez cały sezon nie zaliczył passy nawet dwóch kolejnych meczów bez zwycięstwa! Nic tak nie świadczy o klasie trenera jak równa, oczywiście bardzo wysoka forma zespołu przez dłuższy okres. A Real pod wodzą Francuza uzyskał iście królewską stabilizację. Harcerze powiedzieliby, że można było polegać na nim jak na Zawiszy. Zdziwiliby się tylko usłyszawszy, że Zawisza nie musi być Czarny, że może być Biały.  


Dziewiętnastu piłkarzy zaliczyło w sezonie ligowym 2016-17 ponad tysiąc minut gry, dwóm kolejnym: Pepe i Kiko Casilli zabrakło do tej liczby kilkunastu. Zizou zatem znakomicie zarządzał kapitałem ludzkim, który został mu powierzony, z każdego zawodnika potrafił wydobyć cały lub prawie cały jego potencjał, każdemu dał okazję się wykazać i dołożyć swoją cegłę do tytułu mistrza Hiszpanii. Każdy piłkarz chciał grać dla pana ZZ, każdy był gotów za niego umrzeć. Wszyscy wiedzieli, że trener traktuje ich sprawiedliwie i kocha po równo, jak ojciec dzieci (Zidane ma czterech synów, więc nauczył się dzielić swe uczucia – wcale nie żartuję pisząc, że to też przyczyniło się do triumfu Realu). Nikt jednak nie ośmieli się powiedzieć, że atmosfera w szatni i zaangażowanie piłkarzy były największymi, decydującymi atutami zespołu. Nie, Real przez cały sezon grał futbol bardzo zaawansowany i zróżnicowany taktycznie. To, w jaki sposób Zidane prowadził swój team w zakończonej właśnie kampanii, winno być poddawane szczegółowej analizie na każdym kursie trenerskim na stopień UEFA Pro, bo było to arcydzieło, majstersztyk. 
 
Będą mieli kłopot wszyscy układający jedenastkę sezonu w La Liga (w tym niżej podpisany, już niebawem) by wstawić do niej kogokolwiek spoza Realu, nie licząc oczywiście El Pichichi Leo Messiego. To dlatego, że każdy z zawodników Los Blancos zaliczył wyśmienity sezon. 


Summa summarum dziwią jednak cztery rzeczy: że Real został mistrzem z tak nieznaczną przewagą nad słabującą przez cały sezon Barceloną (1), że musiał czekać z tym do ostatniej kolejki (2) że zdobył tylko 93 punkty (3) i że nie wygrał Copa del Rey (4, nie wiadomo też, czy zwycięży w finale Ligi Mistrzów). Ale w tych niedoskonałościach nadzieja dla fanów Los Blancos na to, że w kolejnym sezonie zespół nie spocznie na lurach, tylko postara się zrobić jeszcze więcej i jeszcze lepiej, bo naprawdę z tym trenerem i w tym składzie możliwości ma nieograniczone.  

Leszek Orłowski

„Piłka Nożna”

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024