Raków traci punkty w Radomiu!
Raków Częstochowa zaledwie zremisował z Radomiakiem Radom 0:0 i lada chwila przewaga nad drugą Legią Warszawa może stopnieć do czterech punktów! Czy PKO Ekstraklasa jeszcze będzie ciekawsza?
Po zeszłotygodniowej porażce w Warszawie, Raków chciał się zrehabilitować, aby utrzymać sześciopunktową przewagę nad drugą w tabeli Legią. Po drodze Medaliki poprawiły sobie humory, awansując do finału Fortuna Pucharu Polski po zwycięstwie nad Górnikiem Łęczna 1:0.
W Radomiu drużyna Marka Papszuna, którego nie było na ławce z powodu zawieszenia za żółte kartki, była zdecydowanym faworytem. Radomiak przystępował do tego spotkania po serii czterech meczów bez zwycięstwa – trzy porażki oraz remis. Każdy inny wynik niż triumf lidera PKO Ekstraklasy zostałby uznany jako sensacja.
No i tak się stało. To nie był mecz, w którym Raków miał pełną kontrolę od pierwszej do ostatniej minuty, stwarzał mnóstwo sytuacji i był nieskuteczny. Wręcz przeciwnie. Częstochowski mechanizm się zaciął, nie wiedział jak sobie poradzić z dobrze zorganizowaną drużyną Mariusza Lewandowskiego, która w pewnym momencie dyktowała warunki gry.
Ale po kolei. Mecz rozpoczął się od celnego strzału Iviego Lopeza, ale uderzenie Hiszpana nie miało prawa zaskoczyć Gabriela Kobylaka. Później w poczynaniach obu ekip było sporo niedokładności i niechlujności. W końcówce pierwszej części groźnie zrobiło się najpierw pod bramką gospodarzy, ale Jean Carlos Silva uderzył w sam środek, a chwilę później mogło mocniej zabić serce Vladana Kovacevicia, ale Fran Tudor zdołał zablokować strzał Dawida Abramowicza.
Po zmianie stron odważniej ruszył Radomiak. Na początku drugiej części w polu karnym rywali upadł Damian Jakubik, ale sędzie nie podyktował jedenastki. I słusznie, bowiem wcześniej piłkarz gospodarzy faulował jednego z rywali, więc arbiter wrócił do tej sytuacji i podyktował rzut wolny dla Rakowa.
Zespół Lewandowskiego jednak rósł i coraz odważniej poczynał sobie w ofensywie. W 67. minucie z lewej strony dośrodkował Abramowicz, ale z dośrodkowania wyszedł strzał, jednak piłka przeszła nad poprzeczką.
Dziesięć minut później piłka wylądowała w siatce. Po dograniu z lewej strony Abramowicza futbolówkę do siatki skierował Daniel Pik. Arbiter jednak został przywołany przed monitor, aby obejrzeć potencjalny faul Luisa Machado na Stratosie Svarnasie. Sędzia Jarosław Przybył słusznie zinterpretował tę sytuację i odgwizdał przewinienie, a gola musiał anulować. Po drodze zrobiła się jeszcze przepychanka, po której czerwoną kartką został ukarany Patryk Kun (jako rezerwowy) za niesportowe zachowanie.
W samej końcówce groźnie uderzał jeszcze Abramowicz, który z okolic linii pola karnego popisał się technicznym strzałem, ale piłka przeszła nad poprzeczką. Arbiter doliczył aż 10 minut do regulaminowego czasu gry, ale w Radomiu nie wydarzyło się już nic godnego odnotowania.
Raków zatem powiększył przewagę nad Legią do siedmiu punktów, ale około 22 może ona stopnieć do czterech oczek. Warszawianie o 20 zmierzą się w Legnicy z Miedzią.
pgol, PilkaNozna.pl