Podział punktów w Londynie
Działo się na Stadionie Olimpijskim w Londynie. Brighton dwukrotnie obejmowało prowadzenie, zaś West Ham dwukrotnie odrabiał straty. Po pełnym emocji widowisku mecz zakończył się rezultatem 2:2.
Fabiański znów bez czystego konta, Polak czeka na nie już ponad miesiąc. (fot. Reuters)
Znacznie lepiej w tym sezonie radzili sobie podopieczni Davida Moyesa, którzy przez pewien czas plasowali się nawet w ligowej czołówce. Ostatnio londyńczycy złapali jednak lekką zadyszkę i po dwóch kolejnych spotkaniach bez wygranej osunęli się w tabeli na dziesiąte miejsce.
Z kolei w przypadku Brighton o równie dobrych rezultatach nie można było mówić. Popularne „Mewy” przed świąteczną kolejką miały zaledwie punkt zapasu nad strefą zagrożoną spadkiem. Nic więc dziwnego, że piłkarzom Grahama Pottera szczególnie mocno zależało na przełamaniu i odniesieniu zwycięstwa po pięciu spotkaniach bez wygranej, a trzeciego w ogóle jeśli chodzi o kampanię 2019-20.
Pierwsza połowa zdecydowanie należała do przybyszów z południowej części Anglii. Potter i spółka zdołali bowiem wówczas niemal całkowicie narzucić „Młotom” swoje warunki gry. Ich niewątpliwa przewaga zmaterializowała się tuż przed przerwą, w czterdziestej czwartej minucie, kiedy to Neal Maupay zmusił do kapitulacji Łukasza Fabiańskiego.
Druga połowa to już zupełnie inna historia. Po zmianie stron West Ham przystąpił do konstrukcji o wiele śmielszych akcji ofensywnych. W sześćdziesiątej minucie, właśnie po jednej z nich, padł gol. Jego strzelcem był Ben Jonhson, który najlepiej odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym i pewnym strzałem z bliskiej odległości umieścił futbolówkę w siatce.
Brighton nie pozostało dłużne. Dziesięć minut później ponownie objęło prowadzenie. Tym razem za sprawą Lewisa Dunka, który mocnym uderzeniem tuż pod poprzeczkę nie dał Fabiańskiemu żadnych szans na skuteczną interwencję.
Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy, a konkretnie wypowiedział je Tomas Soucek. Stoper rodem z Czech w osiemdziesiątej drugiej minucie najpierw oszukał pilnującego go obrońcę, a następnie mocnym strzałem głową wpisał się na listę strzelców.
Dwubramkowy remis nie urządza ani jednych, ani drugich. Podział punktów oznacza, że położenie w ligowej tabeli West Hamu i Brignton praktycznie nie uległo zmianie. Już za dwa dni obie drużyny będą miały okazję do poprawienia swojej sytuacji. „Młoty” zmierzą się z Southampton, „Mewy” zaś podejmą Arsenal.
jbro, PilkaNozna.pl