W teorii na boisku spotkają się piłkarze dwóch wielkich europejskich klubów. W teorii, ponieważ zdecydowanym faworytem starcia pomiędzy Atletico Madryt i Liverpoolem będą podopieczni Juergena Kloppa, którzy już na Wanda Metropolitano powalczą o zbicie kapitału niezbędnego do tego, by zameldować się w ćwierćfinale Champions League.
Czy Liverpool potwierdzi formę także w Lidze Mistrzów? (fot. Reuters)
W sporcie, a już szczególnie w piłce nożnej nie można niczego zakładać na 100 procent, jednak na dziś trudno sobie wyobrazić, by wygrywający mecz za meczem Liverpool nie był w stanie poradzić sobie ze znajdującym się w kryzysie Atletico. Jeszcze kilka lat temu, to właśnie piłkarze Diego Simeone byliby tu wskazywani jako faworyt, a przynajmniej równorzędny rywal dla The Reds, ale od tego czasu w europejskim futbolu zmieniło się bardzo dużo.
Po pierwsze, Liverpool wskoczył na poziom, który dziś wydaje się nieosiągalny niemal dla nikogo. Mamy luty, a drużyna z Anfield jest już o krok od zapewniania sobie pierwszego od trzech dekad tytułu mistrzowskiego w Anglii. Klopp i jego zawodnicy nie mają litości dla żadnego rywala i coraz głośniej mówi się o tym, że uda się im przejść przez cały sezon ligowy bez ani jednej porażki, co byłoby osiągnięciem na skalę tego, co na początku wieku zrobił Arsenal, a nawet donioślejszym, bo dokonanym w lepszym stylu (złoty sezon Kanonierów opierał się także w dużej mierze na remisach).
Wyśmienita forma Liverpoolu to jednak tylko jedna strona medalu. Po drugiej mamy dużo słabsza dyspozycję Atletico, które w La Lidze spisuje się znacznie poniżej oczekiwań. W pięciu ostatnich meczach ligowych zespół Simeone wygrał tylko raz, przekreślając tym samym swoje szanse na mistrzostwo, musząc przy okazji drżeć o awans do następnej edycji Champions League.
Atletico nie jest już tak mocne jak jeszcze sezon, czy dwa sezony temu, kiedy o jego sile stanowili m.in. Antoine Griezmann, Diego Godin, Juanfran czy Rodri. Wielu zasłużonych żołnierzy Simeone odeszło z klubu, a sam Argentyńczyk wydaje się by wyzuty z pomysłów na przywrócenie drużynie dawnego blasku i najzwyczajniej w świecie zmęczony.
Żeby jednak nie malować zbyt pesymistycznego obrazu, Los Rojiblancos niezmiennie prezentują się dobrze na swoim terenie, a złamanie ich defensywy będzie jedna z bolączek Kloppa, nawet biorąc poprawkę na ogromną siłę ataku. – Atletico to niezwykle agresywny zespół, bardzo żywiołowy. Świetna atmosfera na ich stadionie bardzo mocno ich nakręca – powiedział Niemiec.
– Wiem, że uważa się nas za faworytów, ale moim zdaniem to będzie starcie dwóch równych drużyn. Atletico miało oczywiście swoje problemy po odejściu kilku ważnych zawodników i to normalne, że znajduje się w okresie przejściowym. Zmiany zostały jednak poczynione i myślę, że chociaż nasz rywal nie gra już raczej o mistrzostwo w swojej lidze, to w Champions League na pewno ma apetyt na zwycięstwo – dodał Klopp.
Dla menedżera Liverpoolu i jego piłkarzy spotkanie na Wanda Metropolitano będzie miało szczególny smak. To bowiem właśnie na tym obiekcie pokonali oni Tottenham podczas finału poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. – Kiedy byliśmy tu po raz ostatni, graliśmy wielki mecz. Bardzo miło jest wrócić – zakończył.
Co ciekawe, obie drużyny po raz ostatni mierzyły się na arenie międzynarodowej w sezonie 2009-10 w półfinale rozgrywek Ligi Europy. Wtedy w Madrycie górą było Atletico, które wygrało (1:0), a w rewanżu lepszy był Liverpool, który wygrał po dogrywce (2:1).
Wiadomo, że przed wtorkowym starciem w dużo lepszej sytuacji znajduje się Klopp i wcale nie chodzi wyłącznie o formę jego drużyny. Niemiec będzie mógł bowiem wystawić swój najmocniejszy skład, a absencja Xherdana Shaqiriego nie powinna być w ogóle zauważalna. Jeśli zaś chodzi o Simeone, to ten nie będzie mógł skorzystać z usług takich zawodników jak Joao Felix, Kieran Trippier oraz Hector Herrera.
Dodatkowym smaczkiem spotkania w Madrycie będzie fakt, że na jego rozjemcę wyznaczono Szymona Marciniaka. Na liniach będą mu pomagać Tomasz Listkiewicz i Paweł Sokolnicki, arbitrem technicznym będzie Tomasz Musiał, a za obsługę systemu VAR odpowiadać będą Paweł Gil oraz Tomasz Kwiatkowski.
Mecz zostanie rozegrany o godzinie 21. Bezpośrednią transmisję z tego wydarzenia będzie można śledzić na antenie Polsatu Sport Premium 1.