Przejdź do treści
Manchester, England - September 29: Alejandro Garnacho of Man Utd and Pedro Porro of Tottenham during the Premier League 2024/25 League match between Manchester United FC and Tottenham Hotspur FC at Old Trafford on September 29, 2024 in Manchester, England.  (Richard Callis/SPP) (Photo by Richard Callis/SPP/Sipa USA)
2024.09.29 Manchester
Pilka nozna liga angielska
Manchester United - Tottenham Hotspur
Foto Richard Callis/SPP/SIPA USA/PressFocus

!!! POLAND ONLY !!!

Ligi w Europie Premier League

Piłkarski wegetarianizm. Tottenham i Manchester United uparcie głodują

Tottenham i Manchester United wiedzą już, jak boli taktyczny dogmatyzm. Wciąż nie wiedzą jednak, czy popłaca, przynajmniej nie z autopsji.

Maciej Sarosiek

fot. PressFocus

W niedzielne popołudnie ich szkoleniowcy, podadzą sobie dłonie i wymienią spojrzenia mówiące: – Doskonale rozumiem, z czym się zmagasz i co czujesz, stary. Jestem w podobnej sytuacji. Nie poddawaj się. Pozostań wierny swoim ideałom.

Nie żeby któryś potrzebował ostatniej z porad. W Premier League nie ma aktualnie trenera bardziej uparcie dążącego do tego, by jego drużyna grała w zaprojektowany przez niego sposób, niż oni. Koguty Ange’a Postecoglou mają dominować nad rywalami poprzez utrzymywanie się przy piłce i zakładanie agresywnego pressingu, myśleć przede wszystkim o ataku, podejmować ryzyko, dostarczać rozrywki, być efektowne, ekscytujące i odważne. Tak jak każda z jego wcześniejszych ekip, od South Melbourne, przez reprezentację Australii i Yokohamę F. Marinos, po Celtic. Czerwone Diabły Rubena Amorima powinny cierpliwie budować akcje, kontrolować boiskowe wydarzenia, skutecznie pressować, dużo i mądrze biegać, zachowywać odpowiedni balans między ofensywą a defensywą – wszystko w ustawieniu z trzema stoperami, wahadłowymi i bez klasycznych skrzydłowych. Niczym Casa Pia, Braga oraz Sporting.

Po zjawiskowym początku kadencji Postecoglou – osiem zwycięstw i dwa remisy w pierwszych dziesięciu meczach ligowych – Tottenham oklapł. Z kolejnych 52 starć w ramach Premier League wygrał 20, a przegrał 25. Aktualnie zajmuje 15. miejsce w tabeli. Punktowo bliżej mu do strefy spadkowej niż do pozycji premiowanej kwalifikacją do europejskich pucharów. 17. rok czeka na zdobycie jakiegokolwiek trofeum i w 2025 prawdopodobnie się nie doczeka.

Mimo to, nie odchodzi od Angeball. – Nie wiem, czym jest plan B czy C. Ludzie chcą, bym zmienił swoje podejście, ale to się nie wydarzy – mówi Australijczyk. Coraz ostrzejsza krytyka uprawianego przezeń skrajnego dogmatyzmu, braku elastyczności taktycznej go nie dotyka. Nigdy nie dotykała. Jak oznajmił przed laty: – Jeśli jesteś wegetarianinem, nie jesz mięsa tylko dlatego, że jesteś głodny, czyż nie? Właśnie w to wierzę.

Manchester United nie doświadczył efektu nowej miotły po zastąpieniu Erika ten Haga Amorimem. Odniósł triumf w połowie z 20 występów pod wodzą Portugalczyka, lecz większość pozytywnych rezultatów zanotował w zmaganiach pucharowych. W lidze nadal cieniuje, co potwierdza 14. pozycja w tabeli (w momencie zwolnienia Holendra okupował 13.). Nie potrafi ustabilizować formy, w konsekwencji czego zwycięstwo nad Manchesterem City i remis z Liverpoolem przeplótł porażkami z Wolverhampton Wanderers i Crystal Palace. Kibiców przepełnia frustracja. Opinioniści podważają sens dalszego brnięcia w Amorimball, domagają się przynajmniej tymczasowej reformy planu gry zespołu. Młody szkoleniowiec oświadcza, iż Czerwone Diabły są zaangażowane w walkę o utrzymanie, stwierdza, że jego drużyna jest być może najgorszą w historii klubu i w szale wywołanym jej poczynaniami niszczy w szatni telewizory. Założeń taktycznych jednak nie modyfikuje.

5

z pierwszych 10 meczów ligowych pod wodzą Amorima przegrał Manchester United. Ostatnim trenerem z tak słabym bilansem na początku pracy w klubie był Walter Crickmer, w 1930 roku.

– Muszę wpoić piłkarzom mój pomysł, nie mam innego – tłumaczy. – Znalazłem się tu dzięki niemu i będę z niego korzystał do końca. Zmiana systemu na taki, w który nie wierzę, nie ma sensu.

W kwestii wierności wyznawanym ideałom Postecoglou i Amorim są ulepieni z tej samej gliny. Znamiennie, że w trakcie konferencji prasowych przed dzisiejszą potyczką Tottenhamu z Manchesterem United wzajemnie się chwalili, wspierali, bronili. – Jestem ogromnym fanem Ange’a Postecoglou. To dobry facet i bardzo dobry trener. Pragnie grać w piłkę we właściwy sposób, to dobrze – powiedział Portugalczyk. – Jeśli ktoś uważa, iż cokolwiek może ulec znaczącej zmianie w krótkim czasie, żyje w alternatywnej rzeczywistości, która nie jest oparta na realizmie. Jestem absolutnie pewien, że jeśli Manchester United pozwoli popracować Rubenowi przez następne dwa lata, zrobi postęp. Tyle trwa implementacja zmian – ocenił Australijczyk.

Niewykluczone, iż w dłuższej perspektywie upartość obu szkoleniowców faktycznie popłaci, zaowocuje sukcesami. Ale istnieje ryzyko, że nie zdążymy się o tym przekonać. Osoby zarządzające Kogutami i Czerwonymi Diabłami nie słyną z cierpliwości, raczej z szybkiego jej tracenia, co dobitnie pokazały zeszłe sezony i losy poprzedników Postecoglou oraz Amorima. Ze względu na fatalne wyniki pierwszy od dawna jest na cenzurowanym, nie sposób przesądzić, czy dotrwa do drugiej rocznicy zatrudnienia w klubie z północnego Londynu. Drugiego również czekają niebawem premierowe rozliczenia, miesiąc miodowy dawno minął, presja rośnie. Niedzielny uścisk dłoni może być ich ostatnim w aktualnych rolach.

guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 11/2025

Nr 11/2025