O co walczą polskie zespoły? Wielka kasa i wielcy przeciwnicy już o krok!
Przed Śląskiem Wrocław i resztą naszych zespołów boje w III rundach eliminacji Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Zanim jednak rozpoczną się wielkie emocje związane z tymi spotkaniami, to w nadziei na awans polskich ekip sprawdźmy na kogo mogą one trafić w kolejnej fazie i ile mogą na tym zarobić.
Rywale w zasięgu… pytanie, czy w zasięgu Śląska?
Śląsk już w III rundzie eliminacji do Champions League musiał pogodzić się z tym, że nie był zespołem rozstawionym. Spośród dwudziestu zespołów pozostałych na placu boju w grupie mistrzowskiej, ekipa prowadzona przez Oresta Lenczyka mogła się pochwalić dopiero 16. miejscem, co oznacza, że także w IV rundzie nie będzie rozstawiona. Gorszym współczynnikiem od mistrzów Polski mogą „poszczycić” się jedynie takie zespoły jak Nefici Baku, FK Ekranas, AEL Limassol i HJK Helsinki.
W gronie potencjalnie najgroźniejszych rywali Śląska w walce o piłkarski raj powinny znaleźć się takie firmy jak: FC Basel (Szwajcaria), Anderlecht (Belgia), Celtic FC (Szkocja), BATE Borysów (Białoruś), Dinamo Zagrzeb (Chorwacja) czy Partizan Belgrad (Serbia). Przeciwnicy trudni, to prawda, ale przy odpowiednich wzmocnieniach i odrobinie szczęście, do ogrania. Do tego jeszcze jednak kawał drogi. Warto jednak dodać, że przejście Szwedów w III rundzie oznaczać będzie awans co najmniej do fazy grupowej Ligi Europy. Najbliższy tydzień będzie dla ekipy Lenczyka niezwykle ważny!
Pieniądze leżą na boisku
Tyle o rywalach, ale warto także przyjrzeć się temu, ile mistrzowie Polski będą mogli zarobić na wyeliminowaniu Helsingborga i ewentualnym awansie do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Każdy zespół, który dojdzie do IV rundy eliminacji otrzyma od Europejskiej Federacji Piłkarskiej 2,1 miliona euro, i to bez względu na to jak się zaprezentuje na boisku. Wygranie dwumeczu i awans do fazy grupowej Champions League, to kolejne 3,9 miliona, co jak łatwo policzyć daje w sumie okrągłe 6 milionów euro. W przeliczeniu na złotówki da to ponad 24,5 miliona. Gra jest więc warta świeczki, tym bardziej, że każdy mecz w Lidze Mistrzów jest także odpowiednio wynagradzany. Za samo wyjście na murawę każda drużyna otrzyma 550 tysięcy euro, za zwycięstwo 800 tysięcy, a remis to 400 tysięcy euro ekstra.
Łatwiejsza trasa Kolejorza, Legia i Ruch pod górkę
Jeśli chodzi o naszych przedstawicieli w eliminacjach do Ligi Europy, to największe szanse na bycie rozstawionym po ewentualnym awansie do IV rundy ma Lech Poznań, który spośród 58 zespołów ma 11 współczynnik punktowy. Na 22. miejscu znajduje się Legia, a Ruch na 51. i te zespoły na rozstawienie nie mają co liczyć, a co za tym idzie, będą mogły trafić na mocniejszych przeciwników.
Do grona potencjalnie najgroźniejszych i najbardziej wymagających rywali, na których mogą trafić nasze zespoły w IV rundzie, bez dwóch zdań należą takie firmy jak Inter Mediolan, Liverpool FC, Olympique Marsylia, FC Twente, Athletic Bilbao, APOEL Nikozja, Hannover 96, czy Steaua Bukareszt. O ile szczególnie te pierwsze kluby to rywale niezwykle atrakcyjni pod względem czysto sportowym i medialnym, to ich pokonanie nie leży obecnie w sile żadnego polskiego zespołu.
Co oczywiste, pieniądze w Lidze Europy są odpowiednio mniejsze od tych, które można zainkasować w Lidze Mistrzów. Wypłacanie kasy rozpoczyna się tak na dobrą sprawę od fazy grupowej. Za sam awans każdy klub otrzyma po 640 tysięcy euro, a za każdy z sześciu grupowych spotkań po 60 tysięcy. Zwycięstwo na tym etapie rozgrywek zostało wycenione na 140 tysięcy euro, a remis na 70 euro. Mimo że są to kwoty nieporównanie niższe niż w Champions Legue, to dla naszych – co tu udawać – biednych klubów, to i tak poważne pieniądze.
Najbliższy tydzień będzie więc jednym z najważniejszych dla polskiego futbolu klubowego w tym sezonie. Śląsk, Lech, Legia i Ruch zagrają nie tylko o możliwość gry w fazach grupowych europejskich pucharów i o poważny zastrzyk finansowy. Ciężką o lepszą motywację?
Grzegorz Garbacik,
PilkaNożna.pl
fot. Łukasz Skwiot