Nowy początek. Jaka przyszłość czeka Manchester United?
Minęło już kilka dobrych miesięcy od momentu, w którym kibicami Manchesteru United wstrząsnęła wiadomość o zakończeniu kariery przez Sir Alexa Fergusona. Doświadczony Szkot, twórca największych sukcesów klubu w historii postanowił przejść na zasłużoną emeryturę. Gdzie po ponad pół roku od tej rewolucyjnej zmiany są Czerwone Diabły? Jaka będzie ich przyszłość? Postaramy się odpowiedzieć na te pytania.
Manchester United wchodzi w nową erę
Najświeższe doniesienia z Premier League na PilkaNożna.pl – KLIKNIJ!Ferguson to przewidział– Przez wszystkie te lata zdarzały mi się gorsze momenty. Wtedy jednak klub zawsze stał za mną murem. Wszyscy moi współpracownicy i piłkarze zawsze mnie wspierali. Waszym zadaniem jest teraz wspieranie nowego menedżera – właśnie w taki sposób wspomniany już Ferguson zwrócił się do kibiców Manchesteru podczas swojej finalnej przemowy. Szkot jak mało kto wie, że droga na sam szczyt potrafi być czasami wyboista. To przecież właśnie on zaczynał swoją przygodę z United w dość przeciętnym stylu i kazał długo czekać na to, aż stworzona i rozpędzona przez niego maszyna w końcu ruszy i zacznie rozjeżdżać kolejnych rywali. Ferguson zdawał sobie sprawę, że namaszczony przez niego samego na nowego menedżera Manchesteru,
David Moyes będzie musiał zmierzyć się z podobnym wyzwaniem. Jedyna różnica jest taka, że Sir Alex tworzył coś z niczego, a Moyes otrzymał niemal gotowy produkt, który mógł dopasować do swojej wizji i stylu.
Jaki jest ten nowy styl Red Devils? Ktoś może powiedzieć, że na razie nie ma rewelacji, że drużyna wygląda na bezpłciową i po wyciągnięciu jednego, może dwóch kluczowych zawodników nie różni się za bardzo od ligowych średniaków. Racja, nie będzie to stwierdzenie dalekie od prawdy. Manchester zaczął sezon w bardzo słabym stylu. Pięć porażek w zaledwie siedemnastu kolejkach – tak źle United w erze Fergusona nigdy nie startowali do rozgrywek. Wystarczy jedynie wspomnieć, że w minionym sezonie prowadzona przez legendarnego Szkota drużyna przegrał pięć spotkań, ale na przestrzeni całego sezonu. Cierpliwość kibiców i ich wiara w nieomylność Fergusona zostały więc wystawione na potężną próbę, szczególnie po dwóch z rzędu porażkach: z Evertonem i Newcastle United. Mecze te obnażyły wszelkie słabości Manchesteru. Zespołu, który przez ponad dwie dekady sprawiał, że rywale wybiegali na murawę Old Trafford z miękkimi kolanami i przekonaniem, że za chwilę zostaną rozszarpani przez głodnego kolejnych efektownych zwycięstw faworyta. Faworyta, któremu nawet jeśli czasami nie szło, to okazywał się na tyle klasowym przeciwnikiem, który wbrew losowi potrafił przechylić szalę na własną korzyść.
Szkot Szkotowi nierównyTo był właśnie znak rozpoznawczy, stempel, który charakteryzował Manchester United Sir Alexa Fergusona. Był on jednak wypracowywany latami, wieloma kosztownymi decyzjami, nawet takimi które nie podobały się fanom jak chociażby pozwolenia na sprzedaż
Davida Beckhama czy
Ruuda van Nistelrooya.
Co dzisiaj zostało po okresie rządów szkockiego króla? Czy jego spuścizna to coś więcej niż tylko wypełniona po brzeg gablota z trofeami? Dla tych, którzy myśleli, że w tak krótkim czasie nic nie może się zmienić i maszyna nadal będzie się toczyć rozpędem nadanym przez Fergusona, mamy złą wiadomość. Nic już nie będzie takie samo. Wkroczyliśmy w nową erę, ale żeby autorski projekt Moyesa miał rację bytu, potrzeba czasu. Nowy opiekun Czerwonych Diabłów nie bez kozery otrzymał bowiem aż sześcioletni kontrakt. Na Old Trafford dobrze wiedzą, że ta drużyna nie tylko potrzebuje lekkiego liftingu, wymiany oleju i rozrządu – posiłkując się terminologią motoryzacyjną. Tu chodzi o patrzenie dalsze, bardziej perspektywiczne. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że przed Moyesem właśnie takie zadanie postawiono. Przygotowania drużyny nie na ten konkretny sezon, ale na pięć, sześć, a może i dziesięć kolejnych.
To mój ManchesterCo więc czeka Szkota? Po pierwsze gruntowne wietrzenie szatni. Czas takich zawodników jak
Rio Ferdinand,
Patrice Evra czy nieco później
Ryan Giggs i
Michael Carrick już mija. Oni już są nasyceni, wygrali w swojej karierze wszystko i przez lata pracowali pod batutą najlepszego menedżera w historii futbolu. Moyes będzie musiał ich wymienić, będzie musiał postawić na „swoich”, ponieważ tylko taka polityka pozwoli mu stworzyć swój własny zespół, tak jak przez ostatnią dekadę robił to z Evertonem. Różnica jest jednak taka, że na Old Trafford będzie mógł sobie pozwolić na takich graczy, o których w Liverpoolu mógł jedynie marzyć siedząc przy kominku w swoim domu i popijając osiemnastoletnią szkocką. Oprócz wyżej wymienionej czwórki, Manchester United wydaje się zbyt dużym klubem dla takich zawodników jak
Alex Buttner i
Anderson, którzy także już niedługo powinni otrzymać bilet w jedną stronę.
Druga ważna sprawa dla Moyesa, to psychika. Nie może on wchodzić w buty Fergusona, choćby nie wiem jak bardzo chciał i ile porównań na ten temat usłyszał. „Fergie” to już przeszłość i albo Moyes sobie z tym poradzi, albo przegra z kretesem. Oczywiście będzie o to niezwykle ciężko, szczególnie dla osoby, od której przez ostatnią dekadę praktycznie niczego ekstra nie oczekiwano. Szkot prowadził wszakże Everton, a przecież wiadomo, że na Goodison Park worki z funtami raczej się nie walają po korytarzach. The Toffees mieli po prostu grać na miarę swoich możliwości, czyli zajmować miejsca tuż za potentatami, od czasu do czasu ich sponiewierać i tyle. Na Old Trafford na taki minimalizm nie ma miejsca. Przegrasz mecz? Jesteś winny. Postawisz na złego zawodnika? Jesteś winny. Przyjmujesz porażkę ze spokojem lub zaczynasz oskarżać kibiców i media? Jesteś winny. To jest zupełnie inny świat. Świat, którego Moyes do tej pory nie znał, a który dzięki swoim sukcesom stworzył jego ojciec chrzestny, czyli sam Ferguson.
Niektórym wydawało się, że nowy menedżer mistrzów Anglii wziął najbezpieczniejszą robotę na całym świecie, że otrzymał do prowadzenia samograja. Nic bardziej mylnego.
Kibice muszą mu zaufaćNie ma się co łudzić. Jeśli ktoś liczy na to, że Moyes pożegna się ze swoją posadą, ten srogo się zawiedzie. Do niczego takiego nie dojdzie. Nie w Manchesterze United. Spadanie co prawda zawsze jest bolesne, szczególnie z tak wysokiego konia. Jestem jednak przekonany, że Moyes się podniesie i będzie wdrapywał się na niego ponownie, i jeszcze raz, jeśli zajdzie taka potrzeba. Potrzebuje jednak wsparcia, właśnie tego o czym wspominał Ferguson. Bo nie ma ludzi większych niż klub, ale są tacy, którzy do jego wielkości muszą po prostu dojrzeć.