Przejdź do treści
Nokaut w Rzymie, kolejne trafienie Milika

Ligi w Europie Serie A

Nokaut w Rzymie, kolejne trafienie Milika

To był absolutny nokaut! Napoli nie dało najmniejszych szans Romie w klasyku ligi włoskiej, gromiąc przeciwnika na jego terenie w rozmiarach (4:1). Jedną z bramek dla gości strzelił niezawodny Arkadiusz Milik.

Arkadiusz Milik potwierdził wysoką formę (fot. Massimiliano Pinca / Reuters)


Starcie na Stadio Olimpico było zapowiadane jako szlagier tego weekendu na włoskich boiskach, ale nie mogło być inaczej. Kiedy na boisku spotykają się piłkarze Romy i Napoli, to kibice mogą być pewni, że będzie się działo. A kiedy dodamy do tego fakt, że trenerami obu zespołów są legendy futbolu – Carlo Ancelotti i Claudio Ranieri, to dodatkowo otrzymujemy gwarancję uczty na polu taktycznym.

Jeśli Ranieri miał nakreślony jakiś misterny plan na niedzielne spotkanie, to ten wziął w łeb po zaledwie dwóch minutach. Właśnie wtedy w roli głównej wystąpił Arkadiusz Milik, który po świetnym dograniu Simone Verdiego idealnie przyjął sobie piłkę, zdążył się z nią obrócić i mocnym strzałem pod poprzeczkę nie dał bramkarzowi żadnych szans na skuteczną interwencję. To co naszemu napastnikowi udało się zrobić z futbolówką przy jej przyjęciu to z kolei najwyższa klasa światowa.

Napoli przewyższało Romę pod względem kultury gry i to właśnie goście kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku. Roma nie była z kolei w stanie się obudzić, zaproponować czegoś konstruktywnego i zagrozić bramce rywali. 


Niedługo przed przerwą Napoli podwyższyło prowadzenie i ponownie do siatki trafił Milik. Problem w tym, że sędzia dopatrzył się w tej akcji pozycji spalonej i ostatecznie podjął decyzję, by trafienia Polaka nie uznawać. Spoglądając na telewizyjne powtórki należy stwierdzić, że arbiter miał w tej sytuacji rację.

Kiedy nic na to nie wskazywało, a pierwsza część spotkania dobiegała powoli do końca, Romie udało się odpowiedzieć. Wielką nieodpowiedzialnością we własnym polu karnym wykazał się Alex Meret, który wpadła w nogi rywala i sędzia musiał wskazać na „wapno”. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Diego Perotti i cała zabawa zaczęła się od początku.

Piłkarze z Neapolu, jakby podrażnieni taki obrotem spraw, od początku drugiej części spotkania przeszli do zdecydowanej ofensywy i w ciągu zaledwie dziesięciu minut rozstrzygnęli o losach zawodów. Najpierw dobre podanie wzdłuż bramki bez większych problemów wykorzystał Dries Mertens, który z bliska skierował piłkę do siatki, a kilka chwil później bałagan w „szesnastce” Romy na bramkę zamienił Simone Verdi, który mierzonym strzałem lewą nogę nie pozostawił złudzeń Robinowi Olsenowi.

Im bliżej końca meczu, tym goście coraz mniej forsowali tempo. Z boiska musiał zejść kontuzjowany Mertnes, natomiast Roma próbowała ratować twarz, zdobywając gola kontaktowego. Najbliżej szczęścia był Steven N’Zonzi, po którego strzale głową Napoli uratowała poprzeczka. Nie udało się gospodarzom, swoje zrobili goście. Kiedy zawodnicy ze stolicy stracili już wiarę to korzystny wynik, podopieczni Ancelottiego dobili przeciwnika. 

Dzieła zniszczenia dokonał Amin Younes, który kilka minut po wejściu na boisko popisał się ładną szarża w pole karne Romy i chociaż jego pierwszy strzał został obroniony, to już dobitka znalazła drogą do bramki. Nokaut w Rzymie.

W niedzielnym hicie nie zagrał drugi z reprezentantów Polski zarabiających na chleb w Neapolu, a więc Piotr Zieliński. Nasz pomocnik musiał pauzować z powodu zawieszenia za kartki.


***

Co działo się na innych włoskich boiskach w równolegle rozegranych spotkaniach? SPAL pokonało na wyjeździe Frosinone (1:0), a po 90 minut po obu stronach barykady rozegrali Bartosz Salamon i Thiago Cionek.

W innym spotkaniu Fiorentina podzieliła się punktami z Torino (1:1).

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024