Przejdź do treści
WARSZAWA 20.10.2023
WALNE ZGROMADZENIE SPRAWOZDAWCZE DELEGATOW PZPN --- PZPN GENERAL MEETING OF REPORTING DELEGATES IN WARSAW
CEZARY KULESZA  RADOSLAW MICHALSKI
FOT. PIOTR KUCZA/400mm.pl

Polska

Michalski: Zakładam, że Kulesza wystartuje, ale giełda nazwisk w kontekście ewentualnego rywala niemalże nie istnieje [WYWIAD]

Po raz czwarty wybrany został prezesem Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. Pod koniec sierpnia w wyścigu o fotel szefa zdecydowaną większością głosów pokonał Jacka Paszulewicza. Trzyma władzę od 12 lat i potrzyma jeszcze cztery. Co najmniej cztery.

Przemysław Pawlak

Długi czas zajmuje pan stanowisko prezesa Pomorskiego ZPN.

Rzeczywiście, pewien czas pełnię tę funkcję, natomiast są wybory, ktoś na mnie głosuje. Ja sam nie wskazuję się na to stanowisko – mówi Radosław Michalski. – Widocznie delegaci uważają, iż związek dobrze funkcjonuje. Też tak sądzę – co nie znaczy, że jest idealnie. Tego nie mówię. Poza tym, ja się wciąż młodo czuję. Na pewno nie czuję się leśnym dziadkiem. Związek przez te lata się zmienił, poszedł do przodu. Nie mam co do tego wątpliwości. Weźmy choćby za przykład naszą siedzibę. Gdy zwyciężyłem w wyborach po raz pierwszy, pod drzwiami poszczególnych wydziałów ustawiały się kolejki w korytarzach. Żeby zrobić przelew, pracownicy chodzili na pocztę. Strasznie to wyglądało, nie przesadzam. Dziś jest inaczej, dziś związek jest w pełni zinformatyzowany – wszystko się odbywa w systemach i aplikacjach. Oczywiście jest w tym zasługa Polskiego Związku Piłki Nożnej, centrala wymusza na nas zmiany. My się ich jednak nie boimy. Co było 12 lat temu i co jest teraz można nazwać skokiem cywilizacyjnym. 

SPOKOJNE ZWYCIĘSTWO

I to poczytuje sobie pan za największy sukces trzech kadencji? 

Nie, to po prostu jeden z przykładów zmian. Gdybym miał jednak wskazać tę najważniejszą, powiedziałbym, że teraz to związek jest dla klubów, a nie kluby dla związku. Znieśliśmy bądź zmniejszyliśmy opłaty związkowe, przez lata ich nie podnosiliśmy, mimo że świat nie stoi w miejscu, inflacja w pewnym momencie wystrzeliła, ceny idą wszędzie w górę. Staramy się pomagać klubom w pozyskiwaniu sponsorów, organizujemy szkolenia, z których można dowiedzieć się, jak pozyskać środki finansowe z różnych programów, kupujemy sprzęt sportowy dla klubów. Rola pomorskiego związku bardzo się zmieniła, gdzie jest to możliwe, chcemy być partnerem dla klubów. Nie wszędzie jednak jest, w kontekście regulaminów rozgrywek związek musi być instytucją nadrzędną, stać na straży prawa. To oczywiste. 

Mówi pan, że jest dobrze, a Jacek Paszulewicz, pana kontrkandydat na stanowisko prezesa mówił, że powinno być jednak lepiej. W wyborach otrzymał 18 głosów, z jednej strony nie za dużo, z drugiej – około 20 procent puli.

Nie wiem, kto ma się tym bardziej martwić – ja czy Jacek? To jak zwyciężyć w meczu 8:2. Wydaje mi się, że wygrałem wybory dosyć spokojnie. Ale mówiąc zupełnie poważnie, nie chcę za bardzo wchodzić w polemikę z Jackiem, natomiast reprezentuje on środowisko akademii piłkarskich, działa w Jaguarze Gdańsk, blisko jego otoczenia jest też Gedania Gdańsk, czyli dwa kluby z największą liczbą szkolonych dzieci. Wykonują fajną robotę, choć szkoda, że na poziomie czwartej ligi w zespole Jaguara znajdziemy sporo trzydziestolatków. Oni patrzą na piłkę z perspektywy dużych akademii, w dodatku działających w centrum Pomorza. Mimo że są najwięksi, nie można wszystkiego dostosować pod nich. Ja muszę patrzeć na Słupsk, na Chojnice, na Dzierzgoń, ale też przykładowo na Przechlewo. Nie przeczę, zmiana systemu rozgrywek w grupach młodzieżowych jest potrzebna, tylko proszę mi wierzyć – Jaguar i Gedania mają swoje zdanie, a zdecydowana większość województwa ma zupełnie inne. Pytanie więc co ma zrobić prezes. Wsłuchiwać się w głos największych akademii, czy jednak brać pod uwagę również głos mniejszych? Ja muszę myśleć o całym województwie. Jak pokazały wybory, jest to słuszna droga, pomysły Jacka nie przekonały większości. 

Ale Arkę Gdynia przekonały, a to ważny punkt na mapie Pomorza. 

Tego nie wiem, wybory były tajne.

W Radiu Gdańsk, gdzie pojawiły się po wyborach wywiady z panem i z Paszulewiczem, można było tak usłyszeć. 

Powiem tak, w Arce doszło do zmiany właścicieli klubu, są nowe osoby. Czy poparły mnie, czy Jacka – nie wiem. Ale jeśli nie mnie, to nie powoduje to we mnie niepokoju. Nie zmienia to niczego w naszej współpracy.

RYWALIZACJA O MANDATY

W trakcie wyborów otoczenie Paszulewicza chciało też dyskutować zmianę ordynacji wyborczej na Pomorzu, nie doszło jednak do tego. Dlaczego?

Delegaci odrzucili ten wniosek do porządku obrad. Według tego zamysłu w walnych zgromadzeniach musiałoby wziąć udział około 380 osób… Tymczasem podczas niedawnych wyborów plenarnych na delegatów w niektórych B-klasach pojawił się jeden kandydat. Na dwa głosy, bo tyle przysługuje każdej B-klasie. Nie było nawet walki o zostanie delegatem. Biorąc pod uwagę całe województwo, bodaj tylko 10 osób zainteresowanych udziałem w wyborach nie otrzymało takiej możliwości, nie zostali wybrani w swoich regionach. To pokazuje, że zainteresowanych wyborami władz pomorskiego związku jest mniej niż 50 procent osób. Czyli dla tych 10 ludzi mamy zwiększyć wybory do 380 głosów? Czy to ma sens? Gdyby w środowisku była taka potrzeba, gdyby toczyła się rywalizacja o mandaty wyborcze, sprawą należałoby się zająć. Ale się nie toczy. Gdyby na wybory nie dostało się choćby 50 osób, to byłby temat do zastanowienia. Tyle że tak się nie stało. Nie wydaje mi się zatem, że to jest najpilniejsza sprawa. 

A może po prostu taką możliwość powinien mieć każdy ze środowiska i kropka? Bez różnicy czy zagłosuje, czy nie zagłosuje. 

Czyli pan proponuje, by również w wyborach w PZPN każdy klub miał głos? 

Być może tak właśnie powinno być. 

Mowa o kilku tysiącach podmiotów… Wracając jednak do propozycji Jacka, odczytuję to jako populizm, chęć przypodobania się środowisku. 

Próbę wszczęcia dyskusji przez kontrkandydata o przyznawaniu klubom miejsc w ligach na Pomorzu „za darmo” jak pan odczytuje?

To kolejny wniosek odrzucony przez delegatów podczas zjazdu – oni decydowali czy wprowadzić to do porządku obrad. Jacek chyba nie doczytał statutu pomorskiego związku. Walne Zgromadzenie odbywa się raz na cztery lata, z kolei Sprawozdawcze raz na kadencję prezesa. Czasem jednak trzeba działać szybciej, bo wymaga tego sytuacja. I wtedy decyzję musi podjąć zarząd. Przez 12 lat mojej prezesury zdarzyły się bodaj dwa przypadki, gdy przyznano miejsce klubowi w którejś lidze. To nie jest tak, że zarząd czyni to notorycznie, przeciwnie – dochodziło do tego bardzo rzadko i w wyjątkowych okolicznościach. 

To jeszcze jest kwestia członka zarządu Pomorskiego ZPN, Pawła Kryszałowicza, który zatrudniony jest w Olimpii Grudziądz z województwa kujawsko-pomorskiego, a podczas wyborów reprezentował WKS Nożyno z Pomorza, o czym poinformował serwis Weszło. 

Z jakim klubem związany jest Jacek Paszulewicz?

Z Jaguarem Gdańsk.

A podczas wyborów reprezentował Bałtyk Gdynia. To się nie gryzie? Krótko mówiąc – jest to dopuszczalne, klub może delegować na Walne Zgromadzenie kogo chce, nie jest napisane, że to ma być prezes, dyrektor, trener czy piłkarz. Skorzystali na tym i Paweł, i Jacek. To nie jest jednak tak, że Paweł jest nieobecny na Pomorzu, przynajmniej raz w tygodniu pojawia się w biurze podokręgu słupskiego. Nie widzę w tym niczego złego. Zresztą, szanujmy byłych reprezentantów, na Pomorzu nie mamy ich zbyt wielu. 

W trakcie rozmowy z Radiem Gdańsk powiedział pan, że Pomorski ZPN musi dostosować się terminami do wyborów w centrali. Jak to należy rozumieć? 

Podczas pandemii władze związków sportowych otrzymały możliwość wydłużenia swoich kadencji o rok. PZPN z tego skorzystał, większość wojewódzkich związków również, ale na Podkarpaciu i właśnie na Pomorzu zdecydowano inaczej. Dlatego w 2024 roku odbyły się wybory w tych dwóch związkach. Tyle że za kilka miesięcy musimy znów zwołać zjazd, by wybrać delegatów na wybory w centrali. Czyli dwa razy musimy przechodzić choćby przez kwestie logistyczne. W gruncie rzeczy sprawę powinniśmy byli załatwić kilka tygodni temu, rzecz w tym, że przepisy na to nie pozwalają – według naszego statutu delegaci na Walne w PZPN muszą być wybrani pół roku lub krócej przed wyborami prezesa. Słowem – musimy się dostosować do centrali.

W jaki sposób?

Na ten moment nie umiem odpowiedzieć. Prawnicy analizują sytuację. Możliwości wydają się być dwie – albo wydłużenie mojej kadencji o rok, jeśli ustawa nadal na to pozwala, albo zmiana zapisu w statucie odnośnie czasu wyboru delegatów na Walne w PZPN. Proszę mnie jednak źle nie zrozumieć, chodzi o zaprowadzenie porządku, a nie o sztuczne wydłużanie mojego urzędowania. I na pewno ta sprawa nie jest priorytetowa. 

KTO RYWALEM KULESZY?

A co będzie dla pana ważne w trakcie czwartej kadencji?

Jestem prezesem od 12 lat, to nie jest więc tak, że wymyślę wszystko na nowo. Kilkanaście lat temu obraliśmy pewien kierunek i konsekwentnie nim podążamy. Czyli wciąż chcemy pomagać klubom w pozyskiwaniu środków na działalność. Planujemy skrócenie kursów dla sędziów, aby zachęcić młodych ludzi do zainteresowania się tym zawodem. A także przeprowadzanie letnich obozów dla dzieci z mniejszych miejscowości, żeby wyławiać i dbać o młode talenty. 

Pana zwycięstwo na Pomorzu to dobra wiadomość dla Cezarego Kuleszy? Pytam w kontekście nadchodzących wyborów w PZPN. 

Nie słyszałem, żeby Czarek oficjalnie zadeklarował, że będzie ubiegał się o drugą kadencję. 

Wiadomo przecież, że będzie. 

Na razie ten temat nie istnieje, więc głosy przynależne pomorskiemu związkowi pozostają w zawieszeniu. Natomiast to dość niecodzienna sytuacja, że 11 miesięcy przed wyborami nie ujawnił się oficjalnie jeszcze żaden kandydat. Cicho w tym temacie, zastanawiająco spokojnie. 

To, że żaden kontrkandydat się nie ujawnił świadczy o jego sile czy wręcz przeciwnie – o słabości? 

Jak usłyszę nazwisko, to dopiero powiem czy jest silny, czy słaby. Również zakładam, że Czarek wystartuje, ale giełda nazwisk w kontekście ewentualnego rywala niemalże nie istnieje. 

Może Radosław Michalski?

Spełniam się w obecnej roli – zarówno w Pomorskim ZPN, jak i zarządzie PZPN. Moje plany nie przewidują startu w przyszłorocznych wyborach na prezesa PZPN.

guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze
Zając
Zając
10 października, 2024 21:25

Totalnie skorumpowani. Gdzie jest prokurator. Wsadzić PZPN do paki.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024