Męka dla oczu w Bielsko-Białej. Zagłębie wygrywa po rzutach karnych
Starcie Podbeskidzia Bielsko-Biała z Zagłębiem Lubin nie było porywającym widowiskiem. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był konkurs rzutów karnych, w którym lepsi okazali się Miedziowi.
Maciej Kanczak
Pierwsza połowa spotkania w Bielsku-Białej nie obfitowała w zbyt dużą liczbę dogodnych okazji bramkowych. W zespole gospodarzy najbliżej szczęścia był Szymon Gołuch, który celnym strzałem zamknął ładną akcję duetu Marcel Misztal–Lionel Abate. Jasmin Burić był jednak dobrze ustawiony. Z kolei w zespole Zagłębia, tuż przed przerwą bliski zdobycia bramki był Michał Nalepa, który jednak niecelnie główkował po zagraniu Damiana Dąbrowskiego.
Druga odsłona również nie należała do najciekawszych. Do 66. minuty obie drużyny nie stworzyły sobie praktycznie żadnych okazji bramkowych. W 66. minucie jednak w polu karnym Daniela Mikołajewskiego faulował Marcin Biernat. Jedenastki nie wykorzystał jednak Marek Mróz, którego strzał obronił Krystian Wieczorek. Więcej dobrych okazji do końca regulaminowego czasu gry, nielicznie zgromadzeni kibice przy ul. Rychlińskiego 21 nie oglądali, więc do wyłonienia zwycięzcy konieczna okazała się dogrywka.
Dodatkowe 30 minut, dostarczyło jedynie negatywnych emocji. W 114. minucie czerwoną kartkę, w konsekwencji dwóch żółtych otrzymał gracz Podbeskidzia, Kacper Gach. Zagłębie w końcówce starało się wykorzystać fakt gry w przewadze, ale Wieczorek skutecznie interweniował po strzale Dąbrowskiego. Podopieczni Krzysztofa Brede grający w osłabieniu przetrwali jednak końcówkę dogrywki i o losach awansu do II rundy decydowały rzuty karne.
W serii jedenastek więcej zimnej krwi pokazali lubinianie (spudłował tylko Dąbrowski). W drużynie gospodarzy, swoje szanse zmarnowali Jan Majsterek i Radosław Zając.