Przejdź do treści
Manchester City wykorzystał zapaść rywala

Ligi w Europie Liga Mistrzów

Manchester City wykorzystał zapaść rywala

Ależ to było spotkanie. Wydawało się, że Real Madryt kontroluje starcie z Manchesterem City i odniesie pewne zwycięstwo. Gra Królewskich posypała się jednak w pewnym momencie niczym domek z kart i to goście z Anglii mogli się ostatecznie cieszyć z wygranej (2:1).


Manchester City bliżej ćwierćfinału Ligi Mistrzów (fot. Reuters)


Tuż po losowaniu fazy 1/8 finału starcie Realu Madryt z Manchesterem City okrzyknięto niekwestionowanym hitem tej rundy. Nie mogło to jednak dziwić, ponieważ obie drużyny dysponują ogromnym potencjałem i obie zaliczają się do największych faworytów do tego, by wygrać całe rozgrywki. Tak jedni, jak i drudzy grają w tym sezonie ze zmiennym szczęściem i może się okazać, że na końcu wszystkich rachunków to właśnie Liga Mistrzów będzie dla nich ostatnim frontem, gdzie mogą liczyć na sukces.

Do pierwszego zaskoczenia doszło jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, ponieważ Pep Guardiola zdecydował się namieszać nieco w swoim składzie i nie wystawił do gry takich graczy jak Sergio Aguero i Reheem Sterling. O ile obecność tego drugiego nie może aż tak zaskakiwać, bo w ostatnim czasie leczył o kontuzję, to już posadzenie na ławce rezerwowych Argentyńczyka okazała się być dla kibiców dość sporym zaskoczeniem. Jak na mecz, którym Manchester City może uratować ten sezon, to wydawał się to być bardzo odważna decyzja.


Fani na całym świecie ostrzyli sobie zęby na środowe starcie nie tylko ze względu na możliwość obejrzenia na boisku najlepszych piłkarzy, ale również z powodu bezpośredniego pojedynku dwóch trenerskich indywidualności. Guardiola od odejścia z Barcelony próbuje bezowocnie wygrać Champions League, natomiast Zinedine Zidane całkiem niedawno triumfował w tych rozgrywkach trzy razy z rzędu. Na Estadio Santiago Bernabeu mieliśmy się przekonać, który z tych szkoleniowych geniuszy znajduje się na ten moment w lepszej formie?

Warto również dodać, że mecz toczył się w cieniu oskarżeń, która padły pod adresem The Citizens i kary, która została na nich nałożona przez UEFA za łamanie zasad Finansowego Fair Play. Może się bowiem okazać, że starcie z Madrycie będzie dla graczy Manchesteru przedostatnim przed dwuletnią przymusową przerwą w Lidze Mistrzów.

Jeśli ktoś spodziewał się na Bernabeu wielkiego starcia, ten niestety musiał się srogo zawieść. Optyczną przewagę od początku meczu miał co prawda Real Madryt, jednak nie miało to zbyt wielkiego przełożenia na ilość i jakość okazji bramkowych. Najlepszą miał Karim Benzema, którego strzał głową w świetnym stylu obronił Ederson. Wydawało się, że do odbitej przez niego piłki dopadnie Vinicius, który dopełni formalności uderzeniem do pustej bramki, jednak Brazylijczyk się poślizgnął i zamiast trafić do siatki, stał się pośmiewiskiem trybun.

Dwie bardzo dobre szanse miał z kolei Manchester City, a konkretnie Gabriel Jesus. Za pierwszym razem bardzo dobrze obronił Thibaut Courtois, a za drugim piłkę z linii bramkowej wybili do spółki Sergio Aguero i Casemiro.






Po zmianie stron obraz gry uległ zmianie, szczególnie jeśli chodzi o gości. Manchester City przyspieszył i w ciągu kilku minut drugiej połowi stworzył sobie trzy świetne okazje bramkowe. Najlepszą miał Riyad Mahrez, który celował na dalszy słupek, ale Courtois po raz kolejny uratował skórę swoim kolegom.

Niewykorzystane okazje się zemściły i w 59. minucie to Królewscy wyszli na prowadzenie. Fatalny błąd przy wyprowadzaniu piłki okazał się być prezentem dla Realu, z którego skorzystał Vinicius, który ograł Kyle’a Walkera i obsłużył świetnym podaniem Isco. Ten mając przed sobą wyłącznie Edersona, przymierzył dokładnie i bez większych problemów skierował piłkę do siatki.

Na niespełna kwadrans przed końcem spotkania Manchester City zdołał odpowiedzieć. Bardzo dobrze w polu karnym Realu odnalazł się Kevin de Bruyne, który mimo asysty trzech rywali zdołał dośrodkować przed bramkę. Tam do piłki wyskoczył Gabriel Jesus, który wykorzystał błąd w kryciu Ramosa i głową pokonał Courtoisa. Kapitan gospodarzy sygnalizował jeszcze faul, ale sędzia nie dał się nabrać.

Jak się okazało, był to moment zwrotny, ponieważ kilka chwil później Dani Carvajal sfaulował w polu karnym szarżującego Sterlinga i arbiter wskazał na „wapno”. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł de Bruyne, który dał gościom prowadzenie. Losy meczu zmieniły się w ciągu kilku chwil o 180 stopni.

Jeśli ktoś myślał, że nic gorszego drużynie Zidane’a się już nie stanie, ten w 87. minucie przekonał się, że to wcale nie koniec. Katastrofalny błąd obrońców Realu zakończył się taktycznym faulem Ramosa i czerwoną kartką, po której było już wiadomo, że Królewscy raczej nie odrobią strat.

Kolejnych goli w Madrycie już nie zobaczyliśmy i po ostatnim gwizdku to goście z Manchesteru mogli się cieszyć z wygranej, która bardzo mocno przybliża ich do tego, by zameldować się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.




gar, PiłkaNożna.pl


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024