LM: Piłkarze Nagelsmanna zdobyli Londyn!
RB Lipsk bliżej ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Drużyna Juliana Nagelsmanna rozegrała jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie i dzięki wyjazdowej wygranej nad Tottenhamem Hotspur (1:0) jest ona już o krok od awansu do najlepszej „ósemki” rozgrywek.
Piłkarze z Lipska bliżej ćwierćfinału Ligi Mistrzów (fot. Reuters)
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że skoro finalista poprzedniej edycji Champions League gra na własnym terenie z drużyną, dla której faza pucharowa tak elitarnych rozgrywek jest sporą nowością, to wskazanie faworyta nie powinno być zbyt trudnym zadaniem. Jak się jednak okazało, z niemal każdej zapowiedzi i bukmacherskich przewidywań można było dostrzec, że kibice w północnym Londynie będą świadkami raczej wyrównanych zawodów.
Wszystko z powodu plagi kontuzji, która nawiedziła szatnię drużyny zespołu prowadzonego przez Jose Mourinho. Od dłuższego czasu poza grą pozostaje kontuzjowany Harry Kane, a ostatnio na problemy zdrowotne zaczęli się również uskarżać Moussa Sissoko, Erik Lamela i przede wszystkim Son Heung-Min, który kilka dni temu przeszedł operację i w tym sezonie już go raczej nie zobaczymy na boisku.
Tak poważne osłabienia musiały się odbić na ocenie szans Kogutów, a piłkarzom z Lipska pozwalały liczyć na to, że w stolicy Anglii można ugrać korzystny wynik. Piłkarze popularnych Byków na pewno nie liczyli na tak wysokie zwycięstwo jak odniósł na terenie Tottenhamu Bayern Monachium (7:2), ale wiedzieli, że na pozycji straconej nie stoją.
Miejscowi kibice mogli być zaskoczeni, ponieważ od początku na boisku ton grze nadawali goście z Niemiec. Patrząc jednak na to jaki styl preferuje Mourinho i jakim składem dysponował, to wydaje się, że nie mogło to dziwić. Tak krawiec kraje, jak mu staje materiału, a że w przypadku Portugalczyka było go niewiele, to musiał znaleźć inny sposób na ogranie dobrze dysponowanego i ofensywnie usposobionego przeciwnika.
Już w 2. minucie bliski otwarcia był Angelino, którego strzał Hugo Lloris zdołał odbić na słupek, a kwadrans później groźnie głową uderzał Patrick Schick. Tottenham było z kolei stać na niebezpieczny strzał Stevena Bergwijna, po którym zespół z Lipska musiał ratować Peter Gulacsi.
RB Lipsk bardzo mocno pracował na pierwszego gola i swego ostatecznie dopiął. Mimo ogromnej przewagi w pierwszej połowie, Llorisa udało się zmusić do kapitulacji dopiero po zmianie stron. We własnym polu karnym faulował Ben Davies i sędzia nie miał żadnych wątpliwości, by w 58. minucie wskazać na „wapno”. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Timo Werner, który uderzył pewnie i goście wyszli na prowadzenie.
Kilka chwil po strzeleniu pierwszego gola, powinno być już 2:0 dla Lipska. Stuprocentowej okazji nie zdołał jednak wykorzystać Schick, który mając przed sobą całą bramkę, uderzył tak, że Lloris zdołał odbić futbolówkę. To powinno być trafienie zamykające zawody w północnym Londynie.
Wynik ostatecznie zmianie już nie uległ i po ostatnim gwizdku to goście mogli się cieszyć ze zwycięstwa. Trzeba stwierdzić z pełną odpowiedzialnością, że rezultat 1:0 dla ekipy z Lipska to najmniejszy wymiar kary, a porażka stawia Tottenham w bardzo trudnym położeniu przed rewanżem w Niemczech.
gar, PiłkaNożna.pl