LM: Pięć goli Erlinga Haalanda
Demolka, deklasacja, łomot. Tego wobec RB Lipsk dopuścił się Manchester City z bijącym kolejne rekordy Erlingiem Haalandem w składzie. Rewanż 1/8 finału Ligi Mistrzów nie mógł być bardziej jednostronny.
Haaland zapisał się w historii.
Po takim wieczorze na Etihad Stadium nie ma sensu wracać do pierwszego meczu. Z kronikarskiego obowiązku należy odnotować, że zakończył się on remisem 1:1. Zwiastowało to zacięty rewanż i zaciekły bój o awans. Nic takiego nie miało jednak miejsca.
The Citizens zdobyli siedem bramek i zachowali czyste konto. Zagrali bardzo dojrzale, ograniczając ryzyko do minimum, niwelując atuty Die Roten Bullen do zera i skrzętnie wykorzystując niemal każdą okazję na wpakowanie piłki do siatki. W tym ostatnim prym wiódł oczywiście Haaland. Autor pięciu trafień.
Norweg otworzył wynik z rzutu karnego – miękkiego, podyktowanego po niemal niedostrzegalnym zagraniu ręką Benjamina Henrichsa – a potem czterokrotnie korzystał z dobitek uderzeń kolegów. Za każdym razem znajdował się w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie.
Tym samym został dopiero trzecim piłkarzem w historii Ligi Mistrzów, który skompletował pięć goli w jednym spotkaniu. Przed nim owej sztuki dokonali Luiz Adriano oraz Lionel Messi.
Nikt nie zdobył jednak 30 bramek w LM w młodszym wieku i na przestrzeni mniejszej liczby występów. 22-latek zagrał dziś w tych rozgrywkach po raz 25.
Gole dla gospodarzy strzelił również Ilkay Guendogan i Kevin De Bruyne.
Zamiast dramaturgii na Etihad Stadium był dramat. Lipska.
sar, PiłkaNożna.pl