Pięć goli, dwa dublety, czerwona kartka, rzut karny. Rywalizacja Atletico Madryt z Liverpoolem obfitowała w emocjonujące wydarzenia. Lepiej odnaleźli się w niej goście.
Salah zapewnił Liverpoolowi zwycięstwo. (fot. Reuters)
Nie tak dawno obie ekipy spotkały się w fazie pucharowej zmagań o „uszatkę”. Był 2020 rok i ⅛ finału. Wówczas w dwumeczu lepsi okazali się Los Colchoneros, którzy wygrali i na Wanda Metropolitano, i na Anfield. Marzenia The Reds o obronie tytułu najlepszej klubowej drużyny na Starym Kontynencie legły w gruzach. A będąc bardziej precyzyjnym, pod gruzem umieścił je Marcos Llorente (dublet i asysta w drugim spotkaniu).
Dziś Juergen Klopp i jego podopieczni zamierzali wziąć rewanż.
Po 13 minutach wszystko wskazywało na to, że goście łatwo dopną swego. Najpierw świetnym ścięciem do środka, którym minął trzech rywali, i strzałem zza pola karnego popisał się niezawodny Mohamed Salah. Potem piłkę wybitą przed szesnastkę zebrał Naby Keita, który uderzył z powietrza i podwyższył na 0:2.
Po 34 minutach znów był jednak remis. Dublet skompletował Antoine Griezmann. Przy pierwszym trafieniu Francuz umiejętnie zmienił tor lotu futbolówki po strzale Koke (prawdziwego mózgu gospodarzy). Przy drugim świetnie wprowadził się w pole karne po przyjęciu kierunkowym podania od Joao Felixa (Portugalczyk zaprezentował efektowny rajd) i pokonał Alissona.
Druga połowa to historia dwóch fauli. W 52. minucie szukający piłki Griezmann kopnął w głowę Roberto Firmino, za co obejrzał czerwoną kartkę. W 76. minucie Mario Hermoso powalił Diogo Jotę i sprokurował rzut karny. Na gola zamienił go Salah.
Egipcjanin zapewnił tym samym Liverpoolowi zwycięstwo i umocnienie na pozycji lidera tabeli grupy B. The Reds chwalą się kompletem punktów. Rewanż na Atletico Madryt stał się faktem.
sar, PiłkaNożna.pl