Przejdź do treści

Ligi w Europie Serie A

Lipiński: Napoli uzbrojone po zęby?

Napoli sprzedało swoją bombę atomową i zainwestowało w broń innego zasięgu, która jednak ma być o wiele groźniejsza dla wrogów.

TOMASZ LIPIŃSKI

Na wyjazdach neapolitańczycy często będą atakowali w strojach moro. Bo taki nietypowy wzór rezerwowych koszulek wybrał dla nich prezydent Aurelio De Laurentiis, który uwielbia oryginalne pomysły i szum medialny wokół siebie.

Benitez z Twittera

Im bardziej od klubu oddalali się Edinson Cavani i trener Walter Mazzarri, tym bliżej kibiców był prezydent. Jakby chciał powiedzieć, że dopóki on rządzi i obraca pieniędzmi, dopóty Napoli będzie rosło w siłę. O swoich wszystkich ruchach na bieżąco informował za pośrednictwem Twittera, a jego wpisy śledziło ponad sto tysięcy fanów i ta liczba szybko się rosła.

Jeszcze w maju z portalu społecznościowego wszyscy dowiedzieli się, że następcą Mazzarriego został Rafael Benitez, w Neapolu natychmiast nazwany Don Rafe’. De Laurentiis triumfalnie obwieścił, że Hiszpan to urodzony zwycięzca i on będzie dla Napoli drugim Cavanim. Ci, którzy pamiętają Beniteza z Interu, przyjęli tę wypowiedź z pobłażliwym uśmiechem.

Fakt, że trafił wtedy na trudny okres. Po Jose Mourinho, który wycisnął z drużyny wszystkie soki, trudno było szybko stworzyć coś nowego i równie wielkiego. Tym bardziej że Massimo Moratti pożałował pieniędzy na transfery. Nie było więc konkurencji, która mogłaby jeśli nie zastąpić, to przynajmniej postraszyć starych mistrzów, nasyconych świeżymi sukcesami i płacących kontuzjami za włożony w nie wysiłek. Benitez najbardziej zabiegał o Javiera Mascherano i Dirka Kuyta z Liverpoolu, a zastał zbierających pierwsze doświadczenia w poważnym futbolu Jonathana Biabiany’ego i nastoletniego Coutinho.

Inter zawodził. Drużynie Beniteza zarzucano brak stylu. Hiszpan zamierzał odejść od szybkiej, prostej, opartej na maksymalnie małej liczbie podań gry preferowanej przez poprzednika na rzecz utrzymywania się przy piłce, co miało być w założeniu atrakcyjniejsze dla oka. Inter miał grać i wygrywać efektownie. I rzeczywiście zdarzyły mu się takie mecze, jednak kiedy na drodze pojawiły się pierwsze schody, Benitez porzucił ten plan i przyjął za swoją taktykę wpojoną Interowi przez Mourinho. Poza tym na tle Portugalczyka zdawał się zbyt miękki i spokojny, na nikogo nie krzyczał, nie chodził z batem i nie wprowadzał wojskowej dyscypliny jak surowy sierżant Mou, a piłkarze jego dobre serce wykorzystywali. Nie miał z nimi dobrego kontaktu.

Najbardziej dał się zapamiętać jako właściciel oryginalnych skarpetek z wizerunkami bohaterów kreskówek. To były prezenty od córek. Już zapowiedział, że na inaugurację z Napoli założy skarpetki z diabłem tasmańskim.

(…)

Cały artykuł w najnowszym wydaniu tygodnika Piłka Nożna

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024