Legia o krok od wykonania planu minimum
Legia Warszawa od pięciu lat nie jest w stanie wywalczyć miejsca w fazie grupowej europejskich pucharów. Dzisiaj mistrzowie Polski mogą odpędzić złe demony i zapewnić sobie grę w grupie Lidze Konferencji Europy.
Awans do LKE był absolutnym planem minimum na trwającą edycję europejskich pucharów. UEFA stworzyła rozgrywki trzeciej kategorii, w których miały odnaleźć się takie zespoły jak polskie. Do tej pory wszystko idzie zgodnie z planem – żadna polska drużyna nie przegrała meczu.
Jeśli ta seria zostanie podtrzymana, to Legia już dzisiaj zamelduje się w fazie grupowej LKE. Ale to będzie najczarniejszy scenariusz. Warszawianie nadal pozostaną w grze o Ligę Mistrzów, a także Ligę Europy. Głowy będą jednak mieli już spokojne, ponieważ awans do III rundy eliminacji Champions League oznacza pewny udział w fazie grupowej LKE, a właśnie taki cel minimum postawił przed drużyną prezes Dariusz Mioduski.
Legia ma w zapasie jedną bramkę przewagi nad Florą Tallin. Z przebiegu pierwszego spotkania trener Czesław Michniewicz nie był zadowolony. Jego drużyna nie kontrolowała przebiegu boiskowych wydarzeń, grała ospale, wolno, ale miała w składzie dwie indywidualności – Bartosza Kapustkę, który popisał się pięknym rajdem zakończonym golem, oraz Rafaela Lopesa, któremu piłka idealnie siadła na stopę w samej końcówce spotkania. Wyraz niezadowolenia dał też Artur Boruc, który stwierdził po meczu, że z takim zaangażowaniem Legia nie pasuje do Europy.
Michniewicz w weekend dał odpocząć kluczowym zawodnikom w meczu ligowym z Wisłą Płock. Postawił na zmienników i juniorów, a ci nie zawiedli i wywalczyli komplet punktów z Nafciarzami. Trudno się jednak spodziewać, że ktokolwiek zapracował na miejsce w pierwszym składzie na dzisiejszy rewanż z Florą. W porównaniu do pierwszego starcia z Estończykami na pewno zabraknie Kapustki, który doznał kontuzji. Pod znakiem zapytania stał również występ Bartosza Slisza, ale 22-latek wczoraj normalnie trenował i wiele wskazuje na to, że będzie do dyspozycji sztabu.
W ataku prawdopodobnie zobaczymy duet Mahir Emreli – Tomas Pekhart, a za ich plecami będzie operował Luquinhas. To właśnie na tym tercecie ma się opierać cała siła ofensywna Legii i to ta trójka ma poprowadzić mistrzów Polski do zrealizowania celu.
Flora już w pierwszym starciu pokazała pazurki i wysłała Legii sygnał, że nie zamierza się przed nią kłaść. Dzisiaj mistrzów Polski czeka zapewne jeszcze trudniejszy mecz niż przed tygodniem, ale jeśli warszawianie myślą poważnie o europejskich pucharach to takich rywali muszą po prostu eliminować.
Legia może wygrać czwarte spotkanie z rzędu w europejskich pucharach, co nie zdarzyło się jej od sześciu lat. Ostatni raz warszawianie mieli taką serię w sezonie 2015-16, kiedy wygrali wszystkie mecze w eliminacjach Ligi Europy. Początek spotkania w Estonii o 18:00. Transmisja w TVP Sport.
pgol, PilkaNozna.pl