Przejdź do treści
LE: Wisła walczyła, ale nie dała rady

Ligi w Europie Liga Europy

LE: Wisła walczyła, ale nie dała rady

Nie udało się. Wisła Kraków nie zdołała wyeliminować Standardu Liege i już na 1/16 finału zakończyła swoją przygodę z Ligą Europy. W czwartkowy wieczór mistrzowie Polski zremisowali z Belgami 0:0.
LE: Wielcy faworyci grają dalej – KLIKNIJ!

Zobacz wszystkie wyniki 1/16 finału Ligi Europy – KLIKNIJ!

Mecz zaczął się od minuty ciszy ku pamięci Guy’a Namuroisa, trenera przygotowania fizycznego gospodarzy, który zmarł przed kilkoma dniami na atak serca. Warto dodać, że kibice Wisły nie uznali za stosowne by zachować się godnie i kiedy cały stadion pogrążył się w zadumie, oni bawili się w najlepsze głośno skandowali okrzyki pod adresem swojej drużyny.

Pierwsza połowa nie była porywającym widowiskiem. Standard nie forsował tempa dobrze wiedząc, że to rywale muszą ruszyć do ataków i zdobyć przynajmniej jednego gola. Wisła z kolei zaczęła dość nerwowo, jednak z upływem czasu jej gra wyglądała coraz lepiej. Okazji bramkowych było jednak jak na lekarstwo, a gra toczyła się głównie w środowej części boiska. W 35. minucie swoją szansę miał Cyriac, jednak jego uderzenie głową nieznacznie minęło słupek bramki strzeżonej przez Sergeia Pareiko. Do przerwy nie oglądaliśmy bramek w Liege.

Druga część spotkania była o wiele bardziej zacięta i dramatyczna. Niestety, nie chodziło o emocje czysto sportowe, a kolejne brutalne i często chamskie zagrania piłkarzy. Tuż po wznowieniu gry, w polu karnym Standardu padł Cwetan Genkow, jednak sędzia nie zdecydował się na wskazanie na „wapno”.

Przełomowym momentem meczu była 64. minuty, kiedy to drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Gervasio Nunez. Argentyńczyk zachował się całkowicie bezmyślnie i w głupi sposób osłabił swój zespół. Jeśli dodać do tego, że w pierwszym meczu, to właśnie jego beznadziejne podanie sprokurowało bramkową akcję dla Standardu, to można śmiało zaryzykować tezę, to właśnie Argentyńczyk jest jednym z głównych winowajców porażki Białej Gwiazdy w dwumeczu z Belgami.

W 75. minucie znakomitej okazji nie wykorzystał Bjarnason, który po dobrej wrzutce z rzutu rożnego znalazł się niemal w stuprocentowej sytuacji, ale na szczęście dla Wisły, spudłował. Kilka chwil później mistrzowie Polski przeprowadzili akcję, która mogła przesądzić o losach spotkania. Kapitalnym rajdem prawą stroną boiska popisał się Maor Melikson, który wpadł w pole karne i wystawił piłkę do Andraża Kirma. Słoweniec skiksował jednak fatalnie, a próbujący dobić piłkę Dudu Biton nie zdążył się odpowiednio ustawić i jego uderzenie minęło bramkę Standardu.

Wisła nie zamierzała jednak składać broni i dzielnie walczyła o awans. Podopieczni Kazimierz Moskala mimo zmęczenia i liczebnej przewagi rywali grali swoje i w końcówce postawili już absolutnie wszystko na szalę. Nie udało się strzelić gola, ale mistrzom Polski należą się brawa za, to że zostawili na boisku serce i mimo przeciwności dążyli do pokonania rywala.

Po końcowym gwizdku doszło do ogromnej awantury na boisko. Piłkarzom obu zespołów puściły nerwy, co przerodziło się w szarpaninę i ostrą wymianę słów.

GG, PilkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024