W ostatnim z poniedziałkowych meczów mistrzostw świata reprezentacja Anglii pokonała 2:1 w Wołgogradzie Tunezję.
Rozpoczyna się droga Anglii do sukcesu – taką nadzieję mają Brytyjczycy, którzy od 52 lat czekają na mistrzostwo świata. Wówczas jedyny raz „Synowie Albionu” okazali się najlepszą drużyną globu. Od tamtego czasu co cztery lata liczą na powtórzenie tego sukcesu i za każdym razem bezskutecznie. Przed czterema laty nie wyszli nawet z grupy. Wówczas odpadli razem z Włochami, a do 1/8 finału awansowali Urugwajczycy i Kostarykanie.
Tym razem ma być jednak inaczej, bo Anglicy znów mają bardzo silny skład, choć wyjątkowo młody. Kapitanem jest zresztą 24-letni Harry Kane. Anglicy na żadnym mundialu nie mieli tak młodego kapitana.
Duża mniejsze ambicje ma Tunezja, dla której awans do turnieju był celem, ale marzenia o dalszych sukcesach ograniczyła kontuzja Youssefa Mskaniego. Gwiazda „Orłów Kartaginy” zerwała więzadła krzyżowe i w Rosji nie może zagrać. Jego brak można byłoby porównać do ewentualnej absencji Roberta Lewandowskiego w reprezentacji Polski. Dość zresztą powiedzieć, że Msakni jest niekiedy uznawany za najlepszego czynnego piłkarza, który nigdy nie grał w Europie.
Już w trzeciej minucie meczu Anglicy powinni prowadzić. Raheem Sterling nie doszedł do podania Delego Alliego, bo piłkę przejął Ali Maaloul. Tunezyjczyk za długo jednak wyprowadzał piłkę, stracił ją we własnym polu karnym i natychmiast uderzył, ale znakomicie w bramce spisał się Mouez Hassen. Chwilę potem świetną okazję zmarnował Sterling, który nie trafił piłką do bramki, w której stał tylko jeden z obrońców rywali.
W 11. minucie Anglicy objęli prowadzenie. Ashley Young dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Johna Stonesa. Jego strzał fenomenalną paradą obronił Hassen, ale z dobitką zdążył Kane, który dał Anglikom prowadzenie.
Efektowną paradę po strzale Stonesa Hassen okupił odnowieniem się urazu barku sprzed paru minut. Kontuzja sprawiła, że już po niespełna kwadransie gry Tunezja dokonała zmiany w bramce – Hassena zmienił Farouk Ben Mustapha,
W 23. minucie Anglicy zmarnowali kolejną okazję. Tym razem Jesse Lingard nieczysto trafił w piłkę po dobrej wrzutce Younga. Dziesięć minut później Kyle Walker uderzył w polu karnym w twarz Fakhreddine Ben Youssefa. Sędzia Wilmar Roldan z Kolumbii to dostrzegł i wskazał na jedenasty metr. Rzut karny wykorzystał Ferjani Sassi i doprowadził do remisu.
Anglia szybko próbowała odpowiedzieć, ale w kluczowych momentach nie potrafili czysto trafił w piłkę. Tuż przed przerwą Kieran Trippier świetnie zagrał do Lingarda, ten zdążył kopnąć piłkę zanim dopadł do niej wybiegający Ben Mustapha i posłał piłkę obok bramkarza. Futbolówka trafiła jednak w słupek.
Drugą połowę znów ofensywnie rozpoczęli Europejczycy, ale nie potrafili realnie zagrozić rywalom. Anglicy zdecydowanie przeważali, ale bili głową w mur – nie potrafili sforsować obrony Tunezyjczyków, z których wszyscy zdecydowaną większość czasu spędzali na własnej połowie.
Najgroźniejszą akcję Anglicy przeprowadzili w 88. minucie. Świetnie przedarł się wówczas Ruben Loftus-Cheek i płasko podał przed pole bramkowe. Marcus Rashford zamiast strzelać przepuścił piłkę, która nie dotarła do żadnego z jego partnerów i wybili ją Tunezyjczycy.
W doliczonym czasie gry instynkt snajpera Harry’ego Kane dał zwycięstwo Anglii. Po rzucie rożnym główkował Harry Maguire. Piłka leciała poza bramkę, ale na jej drodze stał niepilnowany Kane, który głową zdobył drugą bramkę.
Ostatecznie Anglicy wydarli Tunezyjczykom zwycięstwo i z trzema punktami przystąpią do meczu z Panamą 24 czerwca. Dzień wcześniej Tunezja zagra z Belgią.
band, PilkaNozna.pl