Przejdź do treści
2025.01.19 Oliva Hiszpania
pilka nozna zgrupowanie oobz sparing mecz towarzyski
Legia Warszawa - Stal Mielec
N/z Jan Ziolkowski
Foto Wojciech Dobrzynski / Legionisci.com / PressFocus

2025.01.19 Oliva Spain
football preseaason camp friendly match
Legia Warsaw - Stal Mielec

Credit: Wojciech Dobrzynski / Legionisci.com / PressFocus

Polska Ekstraklasa

Jan Ziółkowski: Nie mam niewyparzonego języka [WYWIAD]

Zadebiutował w Legii Warszawa w poprzednim sezonie. W bieżących rozgrywkach zaczął regularnie grać, a to sprawiło, że w ekspresowym tempie znalazł się na listach życzeń wielu zagranicznych klubów.

Paweł Gołaszewski

Sezon 2024-25 jest dla ciebie przełomowym?

Konkretnie to wiosna jest przełomowa – mówi Jan Ziółkowski. – Zaraz minie rok od mojego debiutu w ekstraklasie, dosyć szyb ko się to potoczyło.

POPROSIŁEM O PRZESUNIĘCIE DO REZERW

Wielu piłkarzy ma swój plan na ka rierę. Zakładałeś, że już wiosną 2025 roku będziesz podstawowym obrońcą Legii?

Myślałem nawet, że szybciej do tego dojdzie. Że szybciej będę wchodził, że pół roku wcześniej zacznę regularnie grać. Chciałem być istotną postacią w pierwszym zespole, odgrywać w nim rolę, a nie tylko młodym, co jest przy drużynie, trenuje i sporadycznie pojawia się na boisku. Generalnie jednak wszystko idzie zgodnie z planem. Wspólnie z najbliższym otoczeniem planujemy wiele rzeczy, ale mamy też świadomość tego, że nie da się wszystkiego przemyśleć i zrealizować. To zależy od wielu rzeczy.

Na przykład?

W jakim miejscu jest klub, w jakiej formie jestem, co się dzieje wokół zespołu, wokół mnie. Tysiące scenariuszy.

W którymś momencie było zagroże nie, że zostaniesz cofnięty do drugiej drużyny?

Kilkanaście miesięcy temu był moment, w którym sam poprosiłem, żeby mnie cofnąć do dwójki. Przez jakiś czas trenowałem z jedynką, do rezerw schodziłem na mecze. Czułem, że nie jestem brany pod uwagę w pierwszym zespole, więc zapytałem, czy mogę trenować w drugiej drużynie i tam grać choćby kilka tygodni. Chciałem się podbudować, wiedziałem, że nie dojeżdżam z formą. Po kilku tygodniach wróciłem do jedynki.

Młody zawodnik proszący o powrót do rezerw to nie jest chyba codzienny widok w naszym futbolu.

Nie wiedziałem, czy dostanę w końcu swoją szansę w pierwszym zespole. Inna sprawa, że wtedy byłem też blisko odejścia z Legii. Dla mnie najważniejsze było granie. Nie interesowały mnie tylko treningi, wolałem w trzeciej lidze łapać minuty, doświadczenie, by być gotowym.

NIE CHCĘ OPOWIADAĆ BANAŁÓW

Jan Ziółkowski ma niewyparzony język?

Nie uważam, że mam niewyparzony język. Nie w stu procentach. Powiedziałbym, że zawsze jestem pewny siebie, choć wiem, że czasem balansuję na granicy pewności siebie z arogancją.

Celowo?

Nie, po prostu taki jestem. Nie zmienię tego. W Polsce, kiedy jesteś pewny siebie, ludzie nie do końca to akceptują. Mój tata wiele czasu spędził we Francji i tam nikt nie ma problemu z wypowiedziami, które u nas są postrzegane jako złe. Załóżmy, że w skali od 1 do 10 jesteś pewny siebie na pięć. W takim przypadku wielu osobom wydaje się, że jesteś arogancki, nieskromny, że coś ci się odkleiło. W innych krajach ta granica jest przesunięta znacznie dalej, powiedzmy na ósemkę w tej dziesięciostopniowej skali. To, że ktoś jest inny, że ma swoje zdanie, to nie jest nic złego. Nie chcę opowiadać banałów, uciekać w ogólniki. Wiele osób to robi, ja nie chcę taki być, choć na końcu i tak wszystko weryfikuje boisko. Dopóki dojeżdżasz z formą, dobrze grasz, nikt nie ma problemu z twoimi wypowiedziami. Słyszysz, że jesteś fajnym gościem, z dużą pewnością siebie, że tacy są potrzebni. Kiedy jednak coś zawalisz, te same słowa nabierają nowego znaczenia – wtedy mówimy już o odkleje niu. Jeśli chcesz być sobą, nie możesz na to zwracać uwagi, bo to cię zabije. Znam swoją wartość, wiem co mam do zaoferowania, jestem jednak też świadomy braków. Jeśli w jakimś aspekcie nie dojeżdżam, zakasam rękawy i zapierdzielam.

A w czym nie dojeżdżasz?

Jest kilka elementów. Cały czas pracuję nad fizycznością.

WZOREM VARANE

Jesienią Benjamin Kallman przestawiał cię na boisku, wiosną radziłeś sobie, walcząc w pojedynkach z Afimico Pululu.

To jest kłamstwo, że mnie Kallman przestawiał! Raz mnie przestawił, sędzia wtedy odgwizdał faul! Mówiąc jednak poważnie, widzę progres w tym elemencie. Muszę przybierać na masie, ale z głową. Praca nad tym aspektem to proces, który trwa od wielu miesięcy. Mam wszystko zaplanowane z trenerem Bartoszem Bibrowiczem, idziemy według harmonogramu. Inna sprawa, że mam też bardzo dobrą przemianę materii, więc ciężko mi jest dużo przybrać na masie w krótkim czasie. Mógłbym codziennie jeść na przykład fast foody, tylko problem byłby taki, że jak dajmy na to teraz ważę około 80 kilogramów i w trzy miesiące doszłoby 5 dodatkowych, straciłbym walory szybkościowe, zwinnościowe. Musi to iść po kolei.

Foto Krzysztof Porebski / PressFocus

W tym sezonie zaliczyłeś duży wzrost masy?

Na początku sezonu ważyłem około 75 kilogramów, teraz balansuję pomiędzy 78,5 a 80. Docelowo nie chcę przekraczać 85 kilogramów, ale żeby te 85 kilogramów było dobrze zbudowane, żebym był dosyć szczupły, ale silny, żeby Kallman, ani nikt inny, mnie nie przestawił. Tu wzorem dla mnie jest Raphael Varane. Zawsze mi imponował grą. Jest dynamiczny, dobrze czyta grę, wygrywa pojedynki. Krótko mówiąc – w Legii pracują świetni fachowcy, którzy mnie rozwijają.

CHCĘ COŚ PO SOBIE POZOSTAWIĆ

Wróćmy do twojego ciętego języka. Pomaga czy przeszkadza?

Wśród kibiców Legii zapewne pomaga, wśród kibiców innych drużyn – raczej szkodzi. Mnie przede wszystkim interesują jednak nasi fani. Jeśli komuś się nie podoba, że jestem zbyt bezpośredni i za dużo mówię, to ma do tego prawo. Ja wiem, kiedy z czymś przesadzę, kiedy sam czuję, że coś może za dużo powiedziałem. A jeśli nawet tego nie zauważę, przyjdzie tata z tym swoim „młody, trochę hamuj, tak nie można”. Za dużo to ja jednak nie przesadzam, jestem po prostu szczery. Zresztą, kibiców na koniec i tak interesuje, czy dojeżdżam na boisku, czy nie.

A dojeżdżasz?

Jak na pierwszy poważny sezon w Ekstraklasie, uważam, że dobrze się prezentuję. Wiem jednak, że przede mną jest jeszcze bardzo długa droga. Chcę iść taką drogą, która sprawi, że każdy, kto pomyśli o Legii Warszawa i o jej piłkarzach, to naturalnie przyjdzie mu do głowy Ziółkowski. Chcę na Łazienkowskiej coś po sobie pozostawić. Mam mankamenty, to normalne, ale jestem świadom, że w wielu ważnych meczach dojechałem z formą. To nie było tak, że tylko przebywałem na boisku. Odegrałem jakąś rolę i tego od siebie oczekuję.

Jak starszyzna w szatni Legii odbiera Jana Ziółkowskiego?

Chyba mnie lubi, przynajmniej tak mówi. Jestem otwarty, lubię gadać ze wszystkimi, nie mam tak, że trzymam się tylko z dwoma osobami. Z każdym zamienię słowo, pożartuję. Musisz mieć respekt z jednej strony, bo wiesz ile starsi koledzy osiągnęli, że mają dużo większą karierę od ciebie. Ale nie możesz być zawstydzony, nie możesz się ich bać. To są moi kumple z szatni, oni tak samo traktują mnie, jak ja ich. Jeśli traktowaliby mnie źle, to bym z nimi nie gadał. A z kolei jakbym miał siedzieć całymi dniami w klubie i z nikim nie rozmawiać, chyba sam bym zwariował.

Jesteś już rozpoznawalnym mieszkańcem Warszawy?

Kiedy wychodzę do galerii, czy na spacer nad Wisłę, podchodzi do mnie sporo osób. Pamiętam pierwszy dany autograf. Na lotnisku, lecieliśmy na obóz. Tyle że wtedy nikt nie wiedział kim jestem, po prostu byłem ubrany w klubowy dres jak pozostali piłkarze. Wiedziałem, że wtedy ktoś mnie poprosił o autograf tylko dlatego, że miałem na sobie bluzę Legii. Nikt nie wiedział, kim jest Ziółkowski. Dzisiaj jest inaczej, ludzie zwracają się do mnie po imieniu na mieście. Trochę tę bluzę wypełniłem.

Fot. Wojciech Dobrzyński/Legionisci.com/PressFocus

Niektórzy młodzi zawodnicy ćwiczą w domu swój podpis.

Mój jest fatalny. Dwie literki – J oraz Z i numer 24. Muszę z tym pokombinować.

Odmówiłeś kiedyś dania autografu?

Kilkanaście dni temu byłem w Krakowie na meczu Wieczystej. Gra tam brat mojej dziewczyny, prywatnie mój przyjaciel. Podszedł do mnie kibic i poprosił o fotę. Zażartowałem, że jestem na urlopie i może lepiej nie. Odszedł obrażony. Dosłownie po sekundzie dodałem, że to był żart, ale zdjęcia sobie ostatecznie nie zrobiliśmy. Zażartowałem, ktoś nie zrozumiał sytuacji, tyle. Generalnie jednak nie odmawiam, wiem, że takie rzeczy dla ludzi też są ważne.

Lubisz szydzić?

Nie mam z tym problemu, ale też lubię, gdy szpileczka jest celnie wbita we mnie. Doceniam.

A co czujesz, kiedy widzisz ludzi z twoim nazwiskiem na plecach na trybunach?

Dumę. Całe życie o tym marzyłem.

KOCHAM SPORT

O zrobieniu kariery siatkarskiej nie marzyłeś?

W piłkę nożną byłem lepszy. Do czternastego roku życia łączyłem obie dyscypliny, w końcu trzeba było jedną wybrać. Grałem jako libero oraz przyjmujący.

Libero?

Mój wzrost wystrzelił cztery lata temu. Jako czternastolatek wcale nie byłem najwyższy, brakowało mi centymetrów.

Sporty walki z tatą uprawiałeś?

Trenowałem aikido. To bardziej sztuka samoobrony. Trochę boksu, pomogło mi to pod względem koordynacji ruchowej. Generalnie byłem dzieciakiem kochającym sport.

W wieku trzynastu lat odszedłeś z Wichru Kobyłka do Polonii Warszawa. Łatwo było?

Nie, ponieważ nie chcieli mnie puścić! Na szczęście tata przekonał trenera i odszedłem.

POBUDKA O 5 RANO

Wyprowadzka?

Nie mogłem mieszkać w bursie. Za blisko miałem do Warszawy. Kilka przystanków pociągiem do dworca Warszawa Wileńska. Przez trzy lata dojeżdżałem praktycznie codziennie.

Wiele drużyn Polonii trenuje o siódmej rano.

Mnie to też nie ominęło. Wstawałem kilka minut po piątej, choć rannym ptaszkiem nie jestem. Często tata podrzucał mnie do Warszawy w drodze do pracy. Pobudka, trening, szkoła, drugi trening, powrót do domu koło 22 – tak przeważnie wyglądał mój dzień. W ostatnim roku dałem sobie trochę więcej luzu, by mieć głowę w stu procentach skoncentrowaną na piłce. Nie da się być w pełni skupionym na treningu, który jest o godzinie 18, kiedy zaczynasz dzień o 5. Mam taki charakter, że nigdy nie odpuszczam treningów. Chyba że przez kontuzje, choć te od dawna mnie omijają. Był jednak czas, że moje piszczele nadawały się do wymiany, ale wszystko jest już w porządku. W tym sezonie opuściłem może dwa treningi ze względu na anginę. Bez harówy trudno jest dojść na topowy poziom. Trening zawsze jest najważniejszy. I jednocześnie najbardziej motywujący.

To znaczy?

Kiedy grałem w Wichrze i coś przeskrobałem, rodzice dawali mi szlaban na treningi. Prosiłem, by to było coś innego, ale wiedzieli, że dla mnie brak wyjścia na trening był najgorszą katorgą.

CHCĘ GRAĆ Z NAJLEPSZYMI

Piłka nożna dla ciebie jest wciąż pasją czy już pracą?

Jedno nie wyklucza drugiego. Przede wszystkim jest pasją, która stała się najpiękniejszą pracą. Dużo trzeba było poświęcić, cały czas sporo poświęcam, ale warto.

Warszawa cię nie wciągnęła?

Imprezy? Nie jara mnie to. Trzeba oczywiście wiedzieć, kiedy i jak, ale generalnie wolę spędzić czas z dziewczyną. Kiedy gdzieś wychodzę, to musi być poważna okazja. Miałem oczywiście taki moment, byłem wtedy w drugiej drużynie, gdy trochę częściej bywałem na mieście, bo kalendarz trzecioligowy jest trochę inny niż ekstraklasowy. Ale teraz gdy mam trzy dni wolnego, wolę pojechać gdzieś na weekend, coś pozwiedzać.

20-letni obrońca Legii ma na sobie dużą presję?

Nie.

Nie odczuwasz żadnej presji?

No nie. Ludzie z mojego bliskiego otoczenia w życiu nie będą na mnie nakładać presji, bo są dla mnie ważni i ja jestem ważny dla nich, więc wiedzą, czego potrzebuję. Presja zewnętrzna? Mnie to nie dotyczy, odcinam się. Wychodzę z założenia, że presja często wywołuje stres. Kiedy on się pojawia, boisz się, że coś zawalisz. Nie mam czegoś takiego, bo kocham to, co robię. Jeśli się boisz, że popełnisz błąd, to w głowie już przegrałeś. Znam swoją wartość, z nikim nie boję się rywalizować. Jeśli zmagam się z gościem wartym kilkadziesiąt milionów euro, jest to czysta przyjemność. Najwyżej pokaże mi miejsce w szeregu i wyśle mnie na kolejne treningi. Chcę grać z najlepszymi na świecie, z Realem, z Manchesterem, z Barceloną. Mogę walczyć z każdym. Później analizujesz, wygrałeś tylko dwa z dziesięciu pojedynków i wiesz, gdzie jesteś, jakie masz braki. No dobra, do roboty, może za dwa lata znów się spotkamy i pojedynków wygram sześć? Nie chcę, by to wybrzmiało, że nie ma presji w futbolu, bo każdy do tego podchodzi inaczej. Jeden się stresuje, potrzebuje współpracy z psychologiem, drugi ma inną psychikę i sobie radzi z tym sam.

KONKRETY

Sprawdzasz oceny, jakie algorytmy wystawiają zawodnikom po meczach?

To czasami akurat sprawdzam, ale tylko po to, by móc powiedzieć, że algorytmy… rządzą się swoimi prawami. Bywa, że zagram bardzo przeciętny mecz, a dostaję ocenę 7,5. Bo duża celność podań, wygrane prawie wszystkie pojedynki i tak dalej. Ale algorytmy nie uwzględniają na przykład sytuacji, w których idziesz z kimś do walki w powietrzu i zmuszasz go, by tylko strącił piłkę, którą przejmuje twój kolega z zespołu. Statystyka zapisze ci, że przegrałeś pojedynek, ocena idzie w dół, a przecież zmusiłeś rywala, by oddał ci piłkę. Generalnie dokonuję analizy moich występów, pomaga mi w tym trener Inaki Astiz. Zanim jednak wspólnie usiądziemy, każde spotkanie oglądam sam.

Lubisz krytykę?

Jeśli jest konstruktywna, to tak. Generalnie słucham uwag moich najbliższych, trenerów, kolegów z drużyny. Oni też mi bardzo dużo pomagają. Artur Jędrzejczyk, Radovan Pankov, Steve Kapuadi czy Bartek Kapustka przekazują sporo wskazówek. Najważniejsze, że nie są to zdania typu „co ty, młody, odwalasz?”, tylko konkrety. Tu powinienem lepiej piłkę naprowadzić, by dopiero wykonać podanie i tak dalej. Proste rzeczy, ale mające gigantyczny wpływ na postawę na boisku.

Pankov ładnie cię podpompował po Molde.

To pokazuje, jaką mamy relację. Rasza nie musiał nic mówić, albo mógł powiedzieć coś innego, niekoniecznie dla mnie miłego, przecież rywalizujemy na jednej pozycji. A on wziął mnie w obronę i to niepytany. Jego zachowanie bardzo wiele dla mnie znaczy.

NIE CHCĘ DOSTAWAĆ WYSOKICH OCEN ZA TO, ŻE JESTEM MŁODY

Młodzi piłkarze są traktowani tak samo, jak ci, którzy mają po dwieście meczów w Ekstraklasie.

No i dobrze.

Dlaczego? Przecież młodzieżowiec będzie popełniał błędy, to logiczne.

Kiedy popełniam błąd indywidualny, techniczny, poślizgnę się, to takie rzeczy będą zdarzać się zawsze. Kiedy popełniasz błąd taktyczny, jest jednak inaczej. Wiem też, że na boisku musisz szybko wyciągać wnioski i samemu korygować pewne rzeczy. Dajmy na to pierwszy mecz tego sezonu z Zagłębiem Lubin. Górna piłka, ich napastnik najpierw mnie przestawił i dopiero zgarnął futbolówkę. Ja patrzyłem tylko na piłkę i odleciałem. Chwilę później w podobnej sytuacji wiedziałem już, co robić. Wszedłem najpierw z nim w starcie, a dopiero później walczyłem o piłkę. Wracając jednak do sedna, wolę, by ktoś mnie ocenił dobrze lub źle na podstawie tego, że jestem pełnoprawnym zawodnikiem Legii, a nie dlatego, że mam 20 lat. Dla mnie nie ma podziału na wiek. Gdy ktoś gra dobrze, mówmy o tym, że gra dobrze. Jeśli źle, też nie bójmy się tego skomentować. Nie chcę dostawać wyższych ocen, dlatego, że jestem najmłodszy na boisku. Chcę dostawać wysokie noty, kiedy na to zasłużę swoją postawą. Oglądając nasze mecze, możesz łatwo wyłapać, który napastnik idzie na którego obrońcę. Nie ma przyjemniejszego uczucia niż to, kiedy po 20 minutach napastnik jednak idzie od ciebie i chce częściej grać na drugiego stopera.

MÓJ MOMENT

Co było dla ciebie momentem przełomowym w tym sezonie?

Mecz z Jagiellonią w Pucharze Polski. Dostałem szansę pokazania się w spotkaniu o bardzo dużym ciężarze gatunkowym. Wcześniej mi tego brakowało, to był mój pierwszy duży mecz. Nie musiałem grać, bo na boisku był też Maxi Oyedele, spełniał kryterium młodzieżowca. Czułem, że to będzie mój
moment.

Fot. Tomasz Jastrzębowski/PressFocus

Strzeliłeś bardzo ważnego gola.

We wtorek wiedziałem już że zagram. Moja głowa była nastawiona na nich bardzo bojowo. Przed meczem Jędza powiedział mi dwa razy, że strzelę gola i dlatego po bramce pobiegłem do niego. Czułem wtedy, że zeszło ze mnie ciśnienie, choć byłem cały czas naładowany. Po tych pojedynkach z Pululu czułem się znakomicie. Chciałem się podwójnie zrehabilitować za mecz w Radomiu. Chciałem, abyśmy udowodnili i potwierdzili swoją wartość.

Fot. Tomasz Jastrzębowski/PressFocus

KOCHAM NOSIĆ BARWY TEGO KLUBU

Oglądasz w ogóle piłkę nożną w wolnym czasie?

Kiedyś oglądałem wszystko: Bundesligę, Premier League, La Ligę. Teraz częściej oglądam Ekstraklasę ze względu na to, że w niej gram, ale też mogę patrzeć na kolegów w innych zespołach.

Długo w Ekstraklasie zostaniesz?

Czuję się znakomicie w Legii, Warszawie, w tej drużynie. Kocham nosić barwy tego klubu. Niesie mnie to, że gram w Legii dla takich kibiców. Nie mam żadnego parcia na transfer. Ani razu nie powiedziałem, że chcę odejść z Legii. Obowiązuje narracja, że młodzi piłkarze chcą szybko wyjeżdżać z Polski. Ja nigdy takiego sformułowania nie użyłem. Oczywiście, życie pisze różne scenariusze, za chwilę może przyjść klub, który złoży ofertę z gatunku nie do odrzucenia. Ale ja chcę tylko w kolejnych rozgrywkach być jeszcze lepszym niż teraz. Mam jeszcze sporo do udowodnienia na krajowym podwórku.

CZUJĘ SIĘ JEDNYM Z LIDERÓW

Za rok kończy ci się kontrakt, ale masz opcję…

To są poufne informacje. Powiem tak: jest większa szansa na to, że kontrakt się przedłuży, niż na to, że się nie przedłuży.

Przy twoim nazwisku kilka nazw klubów już się pojawiło.

Na spokojnie do tego podchodzę.

Dostałeś w tym sezonie opaskę kapitana od Radovana Pankova.

Czuję się jednym z liderów, nie potrzebuję do tego opaski. Ale bycie kapitanem Legii Warszawa to było dla mnie wielkie przeżycie. To pokazuje, że koledzy doceniają moje cechy wolicjonalne. Kiedy wszystko układa się pozytywnie, łatwo być liderem, natomiast kiedy sprawy się komplikują, wtedy trzeba pokazywać charakter. Ja się tego nie boję, mnie to wyłącznie napędza.

guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 27/2025

Nr 27/2025

Polska Ekstraklasa

Oficjalnie: GKS Katowice ma nowego zawodnika. Ostatnio grał w Widzewie

Pomocnik pożegnał się z Widzewem Łódź, z którym rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron. Teraz 29-latek podpisał dwuletnią umowę z GKS-em Katowice.

2025.01.31 Poznan
Pilka nozna Ekstraklasa sezon 2024/2025
Lech Poznan - Widzew Lodz
N/z Alex Douglas Jakub Lukowski
Foto Pawel Jaskolka / PressFocus

2025.01.31 Poznan
Football Polish Ekstraklasa season 2024/2025
Lech Poznan - Widzew Lodz
Credit: Pawel Jaskolka / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Hit transferowy Lecha Poznań?! 1,5 miliona euro na stole!

Lech Poznań zaczyna ofensywę transferową. Według mediów, Kolejorz złożył ofertę za szwajcarski talent.

2024.08.17 Lubin
Pilka nozna Ekstraklasa sezon 2024/2025
Zaglebie Lubin - Lech Poznan
N/z Afonso Sousa gol radosc bramka Radoslaw Murawski Ali Gholizadeh
Foto Pawel Jaskolka / PressFocus

2024.08.17 Lubin
Football Polish Ekstraklasa season 2024/2025
Zaglebie Lubin - Lech Poznan
Credit: Pawel Jaskolka / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Zwrot akcji w sprawie Pululu! Nowe informacje!

Afimico Pululu ma kontrakt z Jagiellonią tylko do końca czerwca 2026 roku i w ostatnim czasie wiele wskazywało na to, że opuści Białystok już latem 2025. Doszło jednak do zwrotu akcji w sprawie napastnika.

2025.05.24 Bialystok Pilka nozna PKO Ekstraklasa sezon 2024/2025 34. kolejka rozgrywek Jagiellonia Bialystok (zolto-czerwone) - Pogon Szczecin N/z Afimico Pululu Foto Michal Kosc / PressFocus 
2025.05.24 Bialystok Football Polish PKO Ekstraklasa season 2024/2025 Jagiellonia Bialystok - Pogon Szczecin Credit Michal Kosc / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Były reprezentant Polski blisko Lecha Poznań!

Lech Poznań jest blisko zakontraktowania 30-letniego lewego obrońcy, który zagrał 15 meczów w reprezentacji Polski.

2022.03.24 Glasgow
Pilka nozna Reprezentacja 
Sparing test mecz towarzyski 2022
Szkocja - Polska
N/z Arkadiusz Reca
Foto Marcin Karczewski / PressFocus

2022.03.24 
Football, Polish National Team,
Friendly match test match 2022 
Scotland - Poland
Szkocja - Polska
N/z Arkadiusz Reca
Foto Marcin Karczewski / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Tomasz Pieńko o krok od nowego klubu! Jest potwierdzenie z Zagłębia

Tomasz Pieńko to najbardziej wartościowy zawodnik w Zagłębiu Lubin. Niemal pewne jest, że "Miedziowi" sprzedadzą tego lata utalentowanego 21-latka.

2025.05.24 Lubin
Pilka nozna PKO Ekstraklasa sezon 2024/2025
KGHM Zaglebie Lubin - Cracovia Krakow
N/z Tomasz Pienko
Foto Tomasz Folta / PressFocus

2025.05.24 Lubin
Football PKO Ekstraklasa season 2024/2025
KGHM Zaglebie Lubin - Cracovia Krakow
Tomasz Pienko
Credit: Tomasz Folta / PressFocus
Czytaj więcej