Hiszpania: Najlepsi w 2015
„Piłka Nożna”, jak zwykle, wkrótce wybierze bohaterów kończącego się dziś 2015 roku. Zanim jednak rozkręcimy naszą zabawę, zobaczmy, kto mógłby nagrody, które przyznajemy w Polsce, otrzymać, gdyby podobny plebiscyt zorganizowano w Hiszpanii. Jednym zdaniem: skoro nie wybierają sobie bohaterów sami, to wybierzmy ich im za nich!
Piłkarz Roku. Na to miano najmocniej zasłużył chyba Sergio Busquets. W minionych dwunastu miesiącach odzyskał stracony teren, bo za 2014 nie był klasyfikowany wysoko nawet w międzynarodowym rankingu piłkarzy występujących na jego pozycji defensywnego pomocnika. Grał bowiem słabo. Przeżywał kryzys, który mocno odbił się zarówno na wynikach jego zespołu klubowego, jak i reprezentacji. Natomiast renesans formy w 2015 pokazał, jak w istocie rzeczy jest ważnym piłkarzem dla obu swych drużyn. Bez niego w szczytowej dyspozycji one po prostu nie trzymały się kupy! Natomiast gdy jest w gazie i Barca, i La Roja są wielkie. Oczywiście, sprowadzanie wszystkiego do jakości gry Busquetsa byłoby uproszczeniem, ale niezauważanie jego roli – błędem jeszcze większym!
Trener Roku. Luis Enrique, bez cienia wątpliwości. Zaczął rok od zmierzenia się z kryzysem w szatni, konfliktu z zawodnikami. Wyszedł z niego wzmocniony. A kiedy został osiągnięty consensus pomiędzy nim i gwiazdami Barcy, z Leo Messim na czele, wszystko poszło jak z płatka. Z taktyki – 6. Z przygotowania fizycznego – 6. Z relacji z zawodnikami – 5+. Z wyników – 5. 5 a nie 6, bo z sześciu możliwych pucharów Barca zdobyła pięć właśnie. Tak wyglądałaby szkolna cenzurka Lucho za rok 2015.
Obcokrajowiec Roku. Skoro Leo Messi królował nam miłościwie przez kolejny rok, wkrótce znów dostanie Złotą Piłkę, należałoby tę nagrodę przyznać jemu. Ale może by się jednak nie pogniewał – a o to także idzie gra – gdyby otrzymał ją Neymar. Bo 2015 rok był tym, w którym wzniósł się on na poziom duetu hegemonów światowego futbolu. Kiedy zaś jesienią z powodu kontuzji zabrakło Messiego przez dwa miesiące, wprawną ręką przeprowadził, wespół z Luisem Suarezem, zespół przez trudny okres. A jeśli chodzi o liczbę sztuczek technicznych, wirtuozerskich zagrań, jakie zaprezentował (w tym dwa w ostatnim meczu roku, z Betisem), to chyba był nawet lepszy od Leo.
Drużyna Roku. Wybór Barcelony byłby oczywisty, ale nie o to tu chodzi, by wciąż pisać o niej. Można by zatem wskazać na Sevillę z jej triumfem w Lidze Europy. Ale, prawem kaduka, uznajemy za drużynę roku Athletic Bilbao. Spotkało ten zespół w 2015 jedno istotne niepowodzenie: odpadł szybko z Ligi Europy po fascynującym dwumeczu z AC Torino. Ale poza tym – super. Awans z jedenastego na siódme miejsce w tabeli Primera Division sezonu 2014-15. Siódme miejsce w lidze w chwili obecnej. Awans do fazy pucharowej bieżącej edycji Ligi Europy. Finał Copa del Rey. No i przede wszystkim, rzecz decydująca, zdobycie Superpucharu Hiszpanii. Baskowie jako jedyni pozbawili Barcelonę jakiegokolwiek pucharu. Doceńmy to, na pozostałe, umiarkowane rzecz jasna osiągnięcia, patrząc przez pryzmat znanej polityki personalnej klubu, ograniczającej możliwości zespołu.
Odkrycie Roku. Mario Gaspar. Rok temu trudno go było umieścić nawet w pierwszej dziesiątce hiszpańskich graczy na jego pozycji, czyli prawej obronie. Dziś raczej nie musi obawiać się o miejsce w kadrze na Euro 2016, bo do reprezentacji wprowadził sie znakomicie. Wykorzystał kontuzje i wahania formy innych zawodników. 25-latek z Villarreal zrobił w minionych dwunastu miesiącach karierę, jakiej chyba sam się nie spodziewał.
Ligowiec Roku. Ta kategoria ma sens w Polsce, natomiast oczywiście żadnego w Hiszpanii. Ale wskażmy tu na pewnego zawodnika, który idealnie się do obdarzenia takim mianem nadaje, bo jego sława nie wykroczyła na razie poza granice Hiszpanii, natomiast lokalni eksperci darzą go olbrzymim szacunkiem. To Lucas Perez z Deportivo La Coruna. Dwanaście goli i dwie asysty to jego dorobek z pierwszej części sezonu bieżącego. Dzięki niemu Deportivo jest bardzo wysoko w tabeli, na pozycji europejskiej. A i wiosnę miał bardzo udaną. Zdobył pięć bramek, w tym kontaktową w decydującym o utrzymaniu się El Depor w lidze meczu ostatniej kolejki na Camp Nou. Perez to wytrawny piłkarz. Może gdyby nie opuszczał nigdy rodzinnej La Coruni, by włóczyć się po Ukrainie i Grecji, wybiłby się wcześniej, niż w wieku 27 lat.
Pierwszoligowiec Roku. Łatwo byłoby przyznać to miano któremuś z bohaterów wiosny. Ruben Castro wprowadził do Primera Division Betis, a Sergio Araujo – Las Palmas. Ale gdybyśmy mieli ograniczyć się do zawodników występujących cały rok w Liga Adelante, to trzeba by wskazać na Davida Rodrigueza z Alcorcon, który wiosną strzelił jedenaście goli, a jesienią dziesięć. Jest on doskonały snajperem pierwszoligowym, bo wcześniej seriami strzelał na zapleczu także dla Almerii, Sportingu Gijon i Celty Vigo, podczas gdy w Primera Division, mimo kilku podejść, zdobył raptem jedną bramkę. Czy w wieku trzydziestu lat doczeka się jeszcze jednej szansy w elicie?
Leszek Orłowski „Piłka Nożna”