Guardiola vs Simeone – analiza taktyczna
Pep Guardiola w tym sezonie definitywnie porzucił eksperymenty z graniem trójką obrońców, a w zasadzie to nie ustawia zespołu inaczej niż w schemacie 1-4-3-3, choć podczas meczów na bazie kwartetu defensorów wyrastają różne kwiatki. Ma też bardziej niż kiedykolwiek ustabilizowaną wyjściową jedenastkę, w każdym razie nie mieliśmy wątpliwości, kogo umieścić na diagramie. Jego projekt wszedł więc w fazę automatycznej eksploatacji, Pep chce wygrać wszystko tu i teraz, w tym sezonie. MC coraz bardziej przypomina Barcelonę sprzed dekady.
Obaj stoperzy imponują świetnym wyprowadzaniem piłki. Ustawiają się wysoko, nie bojąc się pojedynków biegowych z rywalami. Prawy obrońca Walker pilnuje swej pozycji (jak w Barcelonie Abidal), lewy Cancelo szaleje po całym boisku, jest elementem destabilizującym obronę rywala (trochę jak Dani Alves wówczas). Rodri gra na ogół bez Guendogana u boku, jako jedyny piwot, a więc coraz bardziej przypomina Busquetsa. Guardiola nauczył odpowiedniej pracy w defensywie dwóch zawodników mogących grać na skrzydle, a ustawianych jako środkowi pomocnicy: De Bruyne’a i Bernardo Silvę. Obaj zapewniają drużynie posiadanie piłki na poziomie Xaviego i Iniesty, ale szybciej i śmielej pchają grę do przodu.
Na środku ataku znajduje się napastnik bardzo fałszywy, chętnie cofający się po piłkę. Wtedy zespół przechodzi na grę w 1-3-4-2 z rombem w środku i dwoma szerokimi napastnikami. Lewoskrzydłowy Sterling często wciela się w role fałszywej dziewiątki, prawy Mahrez, chyba najlepszy w tej chwili gracz zespołu, gra szeroko, atakuje spod linii bocznej: ich odmienne emploi wynikają z różnej gry Walkera i Cancelo.
Generalnie wszystkie tryby w grze City się zazębiają, dobrze wygląda i atak pozycyjny, i szybki, imponuje pressing. No i chyba tym razem Pep w najważniejszych meczach nie zakołczuje się na śmierć, tylko będzie trzymał tego, co jego zespół umie najlepiej.
Ederson
Walker Stones Laporte Cancelo
Rodri
De Bruyne B. Silva
Mahrez Foden Sterling
—-
Joao Felix Correa
Herrera Koke
Kondogbia
Lodi Llorente
Reinildo Gimenez Savić
Oblak
Diego Simeone po kilku miesiącach taktycznej i personalnej szamotaniny znalazł w końcu schemat i skład, w których gra zyskała stabilizację, stała się przewidywalna w dobrym znaczeniu tego słowa i solidna. A kiedy ta jedenastka mu się wykrystalizowała, to nagle i forma innych zawodników, w niej pominiętych, zaczęła zwyżkować, okazało się, że oni też potrafią zagrać w aktualnej formacji.
Jest to 1-5-3-2. W oryginalnej wersji na prawym wahadle występował Vrsaljko, ale ponieważ jest kontuzjowany, wystąpi tam grający zrazu jako pół-prawy rozgrywający Llorente, co sprawi, że w środku pojawi się Koke albo De Paul (to właśnie dwaj zawodnicy, którzy po odstawieniu od składu nagle odzyskali formę). Mogą zresztą znaleźć się w składzie obaj, jak na Old Trafford, wtedy Koke ustawi się przed obrońcami, a na ławce zasiądzie Kondogbia.
Pierwszą siłą Atletico są dwaj szybcy i ruchliwi napastnicy (Griezmann dobrze zastąpił Correę podczas jego kontuzji), przeciwko którym nie bardzo wiadomo jak grać, bo mogą zrobić wszystko. Drugą – wahadłowi pomocnicy. Obaj świetnie współpracują z ustawionymi po ich stronach obrońcami kryjącymi, dzięki czemu mogą bardzo odważnie atakować, penetrując też pole karne rywali celem zamykania akcji. Kondogbia chętnie wchodzi na pozycję stopera jeśli Gimenez i Reinildo się zagalopują, z Koke jest o to trudniej. Pomocnicy generalnie grają blisko siebie, zamykając środek. W końcu doceniony Herrera rozdziela piłki precyzyjnie i stylowo.
LESZEK ORŁOWSKI
TEKST UKAZAŁ SIĘ W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA” (14/2022)