Fornalik dla „PN”: List przeczytałem, ale… można się sparzyć!
Selekcjoner
Waldemar Fornalik z dużym spokojem podchodzi do meczów z Ukrainą i
Anglią. Mimo że osiągnięcie dwóch wyjazdowych zwycięstw z
najwyżej rozstawionymi grupowymi przeciwnikami zakrawa na wyczyn z
gatunku mission impossible, trener biało-czerwonych nie sprawia
wrażenia człowieka, który byłby zaskoczony takimi
rozstrzygnięciami.
– Po
powołaniach, którymi zaskoczył pan pewnie nie tylko Ukraińców
możemy się spodziewać kolejnych nieoczekiwanych rozwiązań, tym
razem taktycznych?
– Jeśli
pan na myśli swój skierowany do mnie list otwarty, który
przeczytałem, to odpowiem w ten sposób: na przestawieniu zespołu
na trzech obrońców bardzo sparzył się niedawno szkoleniowiec
Zenita St. Petersburg Luciano Spaletti w meczu Ligi Mistrzów z
Atletico Madryt – Fornalik tłumaczy „PN” obrazowo. –
Włoch pracuje z rosyjskim klubem kilka ładnych lat, ma zawodników
do dyspozycji siedem dni w tygodniu, a mimo wszystko ten wyćwiczony
schemat w ogóle nie zafunkcjonował w pierwszej połowie
wspomnianego spotkania. Dlatego w drugiej Zenit wrócił do wcześniej
wypracowanej strategii z czwórką zawodników w bloku defensywnym i
gra drużyny z Sankt Petersburga wyglądała o wiele lepiej. To w
zasadzie wszystko, co mam na ten temat do powiedzenia.
– Czy
powołanie Mariusza Lewandowskiego, którego od 4 lat nie było w
kadrze ma drugie dno, i doświadczony pomocnik FK Sewastopol będzie
podczas zgrupowania w większej części członkiem banku informacji,
z racji znajomości przeciwników, niż zespołu piłkarskiego?
-Tak
absolutnie nie wolno stawiać sprawy. Oczywiście, rozeznanie w
realiach ukraińskiego futbolu stanowi dodatkowy plus Mariusza, ale
to przecież piłkarz, który regularnie występuje w solidnym
zespole tamtejszej ekstraklasy, wypada naprawdę dobrze, jest
kapitanem swojej drużyny, umie robić na boisku użytek z bogatego
doświadczenia. Poza tym, gdybym chciał wykorzystać jedynie wiedzę
Lewandowskiego, nie musiałbym powoływać go do reprezentacji. A
skoro zdecydowałem się zaprosić Mariusza na zgrupowanie, to
oznacza, że liczę na tego gracza tak samo jak na pozostałych
kadrowiczów.
– Grzegorz
Wojtkowiak, którego również od dość dawna nie było w kadrze to
alternatywa na mecz z Anglią na wypadek kartek i – odpukać –
kontuzji?
– Proszę
mnie dobrze zrozumieć – podobnie jak wielu innych selekcjonerów
powołałem 26 zawodników, a zastanawiałem się do końca czy nie
zaprosić jeszcze dwóch dodatkowych, bo na tym etapie kwalifikacji
możemy nie uniknąć wykluczeń za kartki. Po trudnym, jak zakładam,
meczu w Charkowie zawodnicy, którzy zagrają z Ukrainą mogą być
mocno poobijani i przemęczeni, więc także z tego powodu kadra
teraz musiała być szersza niż zwykle. Tyle że ja jeszcze przed
rozpoczęciem zgrupowania nie przypisuję konkretnych ról
zawodnikom. Wojtkowiak gra ostatnio regularnie, na co najmniej
przyzwoitym poziomie, a co jeszcze cenniejsze – w spotkaniu Pucharu
Niemiec przeciw Borussii Dortmund korzystnie zaprezentował się na
lewej stronie obrony…
– …i
właśnie dlatego zrezygnował pan wreszcie z Sebastiana Boenischa,
bo pojawiła się ciekawa alternatywa w drugiej Bundeslidze?
– Pominięcie
Boenischa to moja decyzja. Proszę darować, ale nawet nie zamierzam
mocniej wgłębiać się w ten temat.
-A
co z Arkadiuszem Głowackim? Był w kręgu pańskich zainteresowań?
– Oczywiście był w kręgu moich
zainteresowań.
Rozmawiał Adam GODLEWSKI
Obserwuj autora na Twitterze
Zapis całej rozmowy z selekcjonerem w najnowszym wydaniu tygodnika „Piłka Nożna”. Od wtorku w punktach sprzedaży. Nie przegap!