Finał marzeń Ligi Mistrzów – może za rok?
Real i Barcelona, dwa najwspanialsze kluby świata nigdy nie zmierzyły się w finale najważniejszych klubowych rozgrywek. I znów się nie zmierzą. Dlaczego Barca się zakwalifikowała, a Real odpadł?
Nie będzie El Clasico w finale Ligi Mistrzów
Cristiano Ronaldo odpadł, ale nadal jest wielki – KLIKNIJ!Barcelona uniknęła w tym sezonie wszelkich raf jakie czyhają na wielki zespół w drodze po sukcesy. Nie było kontuzji największych gwiazd jak przed dwoma laty, nie było marazmu związanego z brakiem porozumienia z trenerem, jak w sezonie poprzednim. Drużyna pozostawała zjednoczona, gwiazdy się nie kłóciły, po początkowych zawirowaniach zapanował też pokój na linii futboliści – szkoleniowiec. Ponadto Luisowi Enrique udało się utrzymanie formy do późnej wiosny. Z przodu grał być może atak wszech czasów: Messi – Neymar – Suarez. Bronił cały zespół, w sposób zorganizowany i niemal doskonały, o czym świadczy znikoma liczba straconych bramek. Trener ułożył też znakomicie stałe fragmenty gry. Wszystkie niezbędne do odniesienia sukcesu elementy złożyły się w całość.
A Real? Moim zdaniem kluczem do wyjaśnienia niepowodzeń są konsekwencje sukcesów ubiegłorocznych. A więc konieczność przygotowania wysokiej formy już na połowę sierpnia, kiedy odbył się mecz o Superpuchar Europy i konieczność powtórnego znalezienia się w szczytowej dyspozycji w grudniu gdy Real rywalizował w Klubowych Mistrzostwach Świata. Nie jest przypadkiem, że nikt nie obronił triumfu w Lidze Mistrzów, bo w takim przypadku trzeba całkowicie przeorganizować sezon następny. Barcelonie też się to nie udało, nawet wtedy, gdy wszystkie inne wymienione wyżej czynniki się splotły. Gra Realu w meczach z Juventusem to była wypisz wymaluj gra Barcelony w półfinałach z Chelsea w 2012. Do tego doszło odejście Angela Di Marii i związana z tym przebudowa systemu gry, kłopoty zdrowotne licznych piłkarzy, zwłaszcza Luki Modricia. Mimo tego wszystkiego mogło się udać. Nie było daleko.
Obrona tytułu w LM? To nadal misja niemożliwa – KLIKNIJ!
Za rok z podobnym zagadnieniem jak teraz Real, zmierzy się Barca albo Juventus. I obstawiam w ciemno, że też sobie nie poradzi. Triumf w Lidze Mistrzów jest bowiem zarzewiem kłopotów po wakacjach. Od tej reguły nie ma wyjątków. Finał marzeń zdarzy się za rok, jeśli obecny wygra Stara Dama…
Leszek Orłowski
„Piłka Nożna”