Drągowski nie pomógł Fiorentinie
AS Roma bez większych problemów pokonała 4:1 Fiorentinę w ramach inaugurującego starcia 17 kolejki włoskiej Serie A. Cały mecz w bramce „Violi” spędził Bartłomiej Drągowski. Z kolei Szymon Żurkowski pełne dziewięćdziesiąt minut przesiedział na ławce rezerwowych.
Bartłomiej Drągowski z pewnością jak najszybciej chciałby zapomnieć mecz rozegrany dzisiejszego wieczora (Fot. Reuters)
Czarna passa Fiorentiny trwa w najlepsze. Zawodnicy prowadzeni przez Vincenzo Montellę spisują się dużo poniżej oczekiwań. Ostatnie ligowe zwycięstwo odnieśli 30 października w konfrontacji z Sassuolo (2:1). Od tamtej pory „Fioletowi” rozegrali siedem ligowych potyczek i za każdym razem po końcowym gwizdku arbitra nie mogli cieszyć się z wygranej (cztery porażki i trzy remisy). Wydawać by się mogło, że momentem przełomowym stanie się remis w spotkaniu z aspirującym do scudetto Interem Mediolan w poprzedniej serii gier, jednak szybko okazało się, że na dopisanie trzech oczek do zdobyczy punktowej Fiorentina musi jeszcze poczekać.
Na Stadio Artemio Franchi przyjechała bowiem drużyna, która ostatnimi czasy prezentuje naprawdę dobry futbol. Paulo Fonseca dobrze odnajduje się w stolicy skąpanej w słońcu Italii, co odzwierciedla się przede wszystkim w rezultatach wykręcanych przez jego podopiecznych. Rzymianie nieustannie oscylują wokół ścisłej czołówki klasyfikacji włoskiej ekstraklasy, skutecznie zacierając tym samym złe wspomnienia z poprzedniego sezonu.
„Giallorossi” nie dali żadnych szans Fiorentinie. Edin Dzeko, Aleksandar Kolarov, Lorenzo Pellegrini i Nicolo Zaniolo pozbawili wszelkich złudzeń nawet największych optymistów, jakich tylko można było znaleźć we Florencji. Bartłomiej Drągowski niewiele mógł zrobić przy kolejnych strzałach wpadających między słupki. Polskiemu golkiperowi pozostawało tylko raz za razem wyjmować futbolówkę z siatki. Gospodarze zdołali odpowiedzieć ledwie jednym trafieniem autorstwa Milana Badelja.
Oznacza to ni mniej ni więcej tyle, że Fiorentina mocarstwowe plany snute przy okazji przejęcia klubu przez Rocco Commiso musi odłożyć na bok, ponieważ z każdą kolejną rozegraną kolejką „Viola’ systematycznie osuwa się w dół tabeli i – w obliczu rozczarowujących wyników – bynajmniej nie może być spokojna o ligowy byt. A Roma? A Roma robi swoje, konsekwentnie dotrzymując kroku najlepszym zespołom na Półwyspie Apenińskim.
JAN BRODA