Dortmundzka misja niemożliwa. Czy emocje w Bundeslidze skończą się w październiku?
W szeroko pojętym interesie niemal całej Bundesligi jest, aby 138. Der Klassiker wygrała Borussia Dortmund. Inaczej, emocje w walce o mistrzostwo Niemiec skończą się już w drugiej połowie października.
Bayern Monachium sezon 2025/2026 rozpoczął spektakularnie. Dziesięć zwycięstw w pierwszych dziesięciu meczach nowej kampanii we wszystkich rozgrywkach to nowy rekord Europy w ligach TOP5. Ale i Borussia Dortmund nie musi się wstydzić swojej dotychczasowej postawy.
Przygotowani na rozczarowania
Oczywiście, żółto-czarnym daleko do kosmicznej dyspozycji Bawarczyków. Niemniej, 14 punktów w sześciu meczach to dla zespołu, od którego nikt nie oczekiwał wielkich rzeczy, musi budzić uznanie. Latem dortmundczycy nie szaleli na transferowym rynku, a sami stracili jeszcze rewelacyjnego Jamie Gittensa (osiem goli i cztery asysty w poprzednim sezonie). Nie błysnęli również w Klubowych Mistrzostwach Świata (po zaciętej walce przegrali co prawda w ¼ finału z Realem Madryt, ale wcześniej nie zachwycali w fazie grupowej). Na Signal-Iduna Park kibice mentalnie szykowali się zatem na kolejny sezon pełen rozczarowań.
Od początku rozgrywek jednak BVB oszczędzało fanom powodów do niezadowolenia. Nową kampanię w Bundeslidze rozpoczęło co prawda od remisu 1.FC Sankt-Pauli 3:3 (zwycięstwo dało sobie wydrzeć w ostatnim kwadransie). Później była jednak okazała seria czterech wygranych gier bez straty gola, by tuż przed przerwą reprezentacyjną zremisować z innym członkiem grupy pościgowej za Bayerem, a więc RB Lipsk (1:1). Do tego doszły również udane boje w Lidze Mistrzów – remis z Juventusem FC (4:4) i efektowny triumf z Athletic Club (4:1). – Kluczowe są automatyzmy i codzienna praca. Chodzi o zaufanie do własnych możliwości – udaje nam się kształtować rozgrywki w taki sposób, aby stale osiągać dobre wyniki. Myślę, że wahania formy są coraz mniejsze. A szczyty, wręcz przeciwnie, coraz wyższe – tłumaczył powody udanych występów swoich podopiecznych, Niko Kovac.
Właściwe kompetencje
Eksperci waśnie w osobie chorwackiego szkoleniowca upatrują tajemnicy dobrych występów 8-krotnych mistrzów Niemiec. – Na tyle ustabilizował grę BVB, że ci potrafią zdobywać punkty w każdej sytuacji. Nie tylko doprowadził drużynę do formy, ale także dał jej jasne instrukcje. Myślę, że jego surowe podejście przywróciło zawodnikom pewność siebie, którą niedawno stracili — chwalił go na łamach „Bilda”, Michael Hanke, asystent legendarnego Ottmara Hitzfelda, zarówno w Dortmundzie, jak i w Monachium. Niemiecka bulwarówka podkreślała również, że 54-latek w końcu znalazł wspólny język ze swoimi piłkarzami, co do tej pory było jego piętą achillesową. „Do niedawna był uważany za osobę zdystansowaną i krytycznie ocenianą przez gwiazdy. Teraz nagle stał się kluczem do sukcesu, darzony zaufaniem przez wszystkich w klubie. Za kulisami nawet zawodnicy szepczą o jego przemianie” – pisał niedawno „Bild”, zapowiadając Der Klassiker.
Brak kompetencji miękkich uniemożliwił mu zrobienie kariery na Allianz Arenie, gdzie 83-krotny reprezentant Chorwacji pracował w latach 2018-2019. Choć zdobył z Bawarczykami wszystkie możliwe trofea krajowe, to jednak nie poradził sobie w Lidze Mistrzów, z którą pożegnał się już w 1/8 finału po starciu Liverpoolem FC (pierwsze odpadnięcie z Champions League na tak wczesnym etapie od 2011 r.). Z Monachium pogoniony został po nieco ponad roku pracy, kiedy poległ z Eintrachtem Frankfurt aż 1:5, zostawiając Bayern na 4. miejscu w tabeli Bundesligi. Nijak futbol i brak charyzmy sprawił, że w stolicy Bawarii po zwolnieniu nikt za nim nie zapłakał. A za kilka miesięcy, z tym samym składem, Hansi Flick wygrał w wielkim stylu Ligę Mistrzów.
Do niedawna był uważany za osobę zdystansowaną i krytycznie ocenianą przez gwiazdy. Teraz nagle stał się kluczem do sukcesu, darzony zaufaniem przez wszystkich w klubie
Inną optykę na imponującą postawę BVB ma Lotthar Matthaus. 7-krtony mistrz Niemiec zwrócił uwagę na fakt, że większość piłkarzy, która zawodziła w poprzednim sezonie, dziś stanowi o sile dortmundczyków. Regularnie rozczarowujący w minionych latach Karim Adeyemi to, wespół z Serhu Guirassim (do niego akurat nigdy nie można było kierować pretensji), najważniejsza postać w ataku żółto-czarnych (trzy gole i asysta we wszystkich rozgrywkach). Na Signal-Iduna Park coraz pewniej czuje się kupiony rok temu z Borussii Moenchengladbach, Maximilian Beyer, a Julian Brandt momentami nawiązuje do czasów gry w Bayerze Leverkusen, kiedy słusznie zachwycała się nim cała Europa. Coraz mocniejszą pozycję w zespole ma Felix Nmecha, a wypychany latem z Dortmundu, Marcel Sabitzer jest liderem drugiej linii BVB. Formę ustabilizował również Nico Schlotterbeck, w którego osobie następcę Dayota Upamecano widzi… Bayern. – Znaleźli w końcu właściwi system i mają zawodników z odpowiednią mentalnością, nawet tam, gdzie ostatnio mieli problemy – stwierdził na łamach „Bilda”, 150-krotny reprezentant Niemiec.
Jakkolwiek byśmy jednak nie zachwycali się grą dortmundczyków, pamiętać musimy, że mierzy się z Bayernem, który od inauguracji rozgrywek 2025/2026 jest dla rywali niczym taran.
Rekord za rekordem
W pierwszych sześciu meczach Bundesligi Bawarczycy zdobyli komplet punktów, strzelając przy tym aż 25 goli. Nikt wcześniej nie miału tylu trafień na tak wczesnym etapie sezonu. „Kicker” wyliczył, że jeśli mistrz Niemiec utrzymałby średnią goli na poziomie 4,2 na mecz, wówczas po 34. kolejkach rywalizacji mógłby mieć na koncie 142 trafienia! Niebagatelny wpływ na skuteczność monachijczyków ma Harry Kane, który także notuje rekordowy start – 11 bramek w sześciu meczach nie strzelił przed nim nikt. – To maszyna – nie może wyjść z podziwu Luca Toni, który gole dla Bayernu (58) strzelał w latach 2007-2009. W Niemczech coraz głośniej mówi się o tym, że angielski snajper może pobić rekord goli w jednym sezonie ligi niemieckiej ustawiony w kampanii 2020/2021 przez Roberta Lewandowskiego (41). Utrzymując aktualne tempo kierowania piłki do siatki rywala, król strzelców MŚ 2018 może zakończyć rozgrywki Bundesligi z 62 bramkami! To byłby absolutny kosmos.
🚨 𝗥𝗘𝗖𝗢𝗥𝗗: Bayern Munich have started the season winning 10 consecutive games.
They are the first club in Europe's top five leagues to ever achieve this.
Vincent Kompany deserves all the credit — he's turned Bayern back into the giant they always were.
Po sześciu kolejkach, podopieczni Vicenta Kompanego mają już cztery „oczka” przewagi nad BVB. W przypadku zwycięstwa nad odwiecznym rywalem sytuacja FCB może stać się na tyle komfortowa, że miast ścigać się z rywalami, 34-krotni mistrzowie Niemiec mogą skupić się na biciu kolejnych własnych rekordów. Co jeszcze przed nimi? Pięciu zwycięstw brakuje im, aby pobić rekord zwycięstw z rzędu w lidze niemieckiej, osiągnięty w sezonie 2015/2016. Także pięciu meczów domowych brakuje im, aby przebić osiągnięcie VfL Bochum sprzed ponad 20 lat, w liczbie spotkań bez straconej bramki u siebie. W potyczce z Borussią Dortmund, w razie prowadzenia do przerwy, wyrównaliby osiągnięcie SC Freiburg z sezonu 1999/2000 w liczbie wygranych pierwszych połów (7). No i „wisienka na torcie”, a więc rekord liczby punkt na koniec zmagań w lidze niemieckiej. Najlepszy wynik Bawarczycy osiągnęli w sezonie 2013/2014, kiedy za rządów Pepa Guardioli uzbierali 91 punktów.
Solidarność i szacunek
– Bayern będzie mistrzem w marcu lub w kwietniu. To zbyt oczywiste, w tym roku są daleko od reszty. Brakuje im jeszcze jednego przeciwnika. Bayer Leverkusen automatycznie wypisał się z walki o tytuł z powodu zamieszania w klubie, zaś Borussia Dortmund i RB Lipsk nie powinni się liczyć w dłuższej perspektywie – nie ma wątpliwości była gwiazda monachijczyków, Toni Kroos, w swoim podcaście „Einfach mal luppen”. – Walka do samego końca o tytuł byłaby atrakcyjna dla całej Bundesligi. Żeby tak się jednak stało, BVB powinna przynajmniej zremisować w Monachium. W innym wypadku, wraz z RB Lipsk i VfB Stuttgart będzie się już liczyć wyłącznie w walce o bycie drugim po Bayernie – dodał w rozmowie z „Bildem”, Lotthar Matthaus.
W przypadku zwycięstwa nad odwiecznym rywalem sytuacja FCB może stać się na tyle komfortowa, że miast ścigać się z rywalami, 34-krotni mistrzowie Niemiec mogą skupić się na biciu kolejnych własnych rekordów
A skąd z kolei tak fenomenalna postawa Bayernu? Owszem, na Allianz Arena latem trafili tacy gracze jak Jonathan Tah i Luis Diaz, ale monachijczycy miewali już bardziej spektakularne okna transferowe. Okazuje się, że tajemnica sukcesów FCB jest mocno zbliżona do sekretu dobrej dyspozycji BVB. Chodzi mianowicie o osobę trenera. – Kompany przywrócił Bayernowi, coś, co nie udało się jego poprzednikom – solidarność i szacunek. Poza tym jeszcze bardziej rozwinął drużynę. Dokonuje zmian, których mógłby nie dokonać rok temu, dzięki czemu utrzymuje cały zespół w jedności. Wszystko działa, a każdy lubi być zaangażowany. Gracze realizują polecenia trenera i wygrywają mecze z dominacją, łatwością i radością. Jednocześnie sprytnie przechodzą później w tryb zarządzania, nie tracąc koncentracji, ponieważ wiedzą, że przed nimi kolejne intensywne tygodnie – uważa Matthaus. Hanke z kolei dodaje: – Emanuje spokojem, który udziela się wszystkim w klubie. A to nie udawało się ani Thomasowi Tuchelowi, ani Julianowi Nagelsmannowi.
– Takie mecze nie opierają się na aktualnej formie. Mają swoją oddzielną historię – mówi przed Der Klassiker, belgijski szkoleniowiec. Jego chorwacki odpowiedni dodaje: – Jesteśmy wielcy, ale Bayern to absolutny rekordzista. Przyznaje także, że rola outsidera w tym akurat starciu mu odpowiada. Tyle że BVB akurat nie przegrało trzech ostatnich gier z bawarskim gigantem, w tym dwóch na Allianz Arenie. Zatem stawianie siebie w roli zespołu, z góry skazanego na pożarcie, niekoniecznie ma merytoryczne podstawy.
Borussia Dortmund pozyska 7-krotnego reprezentanta Holandii? Doniesienia medialne wskazują na to, że Niemcy spoglądają w kierunku 24-letniego środkowego pomocnika.
Reprezentant Francji odejdzie z Bayernu po sezonie? „Jestem dobrze poinformowany”
Dayot Upamecano wkrótce może pożegnać się z klubem z Bawarii. Mistrz Niemiec nadal nie przedłużył umowy ze stoperem, która wygasa pod koniec czerwca 2026 roku.