Przejdź do treści
Dlaczego Pele nie trafił do Bundesligi?

Ligi w Europie Bundesliga

Dlaczego Pele nie trafił do Bundesligi?

Co mają wspólnego Pele, Ronaldinho czy Andrij Szewczenko? Wszyscy mogli biegać po niemieckich boiskach. A to tylko wierzchołek góry lodowej transferów, które były blisko Bundesligi.



Pamiętacie mecz pożegnalny Platiniego i kultowe zdjęcie gdy podają sobie ręce Pele, Platini i Maradona? Zapewne tak i nie wspominamy o nim bez powodu. 

Trzech przyjaciół z boiska

W 1964 roku mogło dojść do największej transferowej sensacji w historii Niemiec. Sezon 1963-64 Hannover 96 zakończył awansem do Bundesligi, a czołowym punktem drużyny był Friedel Schicks, który po ostatnim meczu zakończył karierę. Czuł się jednak odpowiedzialny za zespół i starał się znaleźć swojego następcę. Razem z członkiem zarządu Hansem-Davidem Ziegrą po cichu przygotowywali prawdziwy hit. Hannover postanowił sprowadzić dwukrotnego mistrza świata – Pelego! Pieniądze nie grały roli. Ziegra – prywatnie sprzedawca maszyn do lodu – był jednym z zamożniejszych ludzi w Dolnej Saksonii. Poprzez przyjaciół, którzy operowali językiem portugalskim nawiązali kontakt z klubem i piłkarzem. Schicks znal Pelego osobiście, jeszcze z czasów wizyt Santosu w ośrodku treningowym w pobliskim Barsinghausen. Kluby wprawdzie osiągnęły porozumienie, ale wszystko spaliło na panewce, bo wmieszał się we wszystko rząd Brazylii, który uznał, że piłkarski idol jest „własnością” kraju i w żadnym wypadku nie może przenieść się za granicę. Pele wyjechał z Brazylii dopiero w połowie lat 70. do nowojorskiego Cosmosu, a Hannover na pierwszego Brazylijczyka w swoich barwach musiał poczekać aż do 1996 roku i Leo Manziego. 

W obiegu funkcjonuje „urban legend” jakoby 19-letni Michel Platini przebywał na testach w 1. FC Saarbruecken, a ówczesny trener Slobodan Cendic odesłał go do Francji z powodu marnych warunków fizycznych. Mimo iż byłaby to piękna anegdota to jednak przez lata została całkowicie zniekształcona. Klubowe legendy z tamtych lat Dieter Ferner czy Egon Schmitt w wywiadzie dla „Bilda”zarzekały się, że Francuza nie było na żadnych testach. Faktem niezaprzeczalnym jest jednak, że temat Platiniego w Saarbruecken był. 1. FCS grał sparing z Nancy i przegrał dość znacznie. Wtedy po raz kolejny błysnął Platini i zainteresował Cendicia. Trener wiedząc, że z zespołu odchodzą dwie gwiazdy czyli Felix Magath i Franz Horzer chcąc wzmocnić skład nawiązał z nim kontakt. Po latach szkoleniowiec tłumaczył się, że to zarząd nie chciał pozwolić na transfer późniejszej francuskiej legendy, a dużą rolę odegrały w tym francuskie antypatie w Saarbruecken.

Sezon 1991-92 Hamburger SV zakończył na rozczarowującym dwunastym miejscu. Jens „Johnny” Solterbeck – właściciel dużej firmy budowlanej z Kilonii, a prywatnie przyjaciel Uwe Seelera i Ernsta Happela postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Za punkt honoru postawił sobie sprowadzenie do klubu gwiazdy. W wywiadzie udzielonym „Spieglowi” oznajmił, że do HSV zawita nie kto inny niż Diego Maradona. Wprawdzie Argentyńczyk miał swój czas już za sobą i ciągnęła się za nim afera kokainowa, wskutek której został zawieszony przez FIFA na 15 miesięcy, to marketingowo i tak byłby to strzał w dziesiątkę. Solterbeck nawiązał kontakt z otoczeniem boskiego Diego i miał nawet dość oryginalny plan finansowania jego gaży. Pensja miała być bowiem pokrywana z biletów i miał grać tylko domowe spotkania. – Na wyjeździe zagrałby tylko wtedy, gdyby gospodarze podzielili się z nami przychodami. HSV z Maradoną oznacza automatycznie piętnaście tysięcy widzów więcej – przekonywał. Wszystko wyglądałoby pięknie gdyby nie to, że Solterbeck był fantastą mającym problemy z prawem. Po latach Heribert Bruchhagen sprostował całą historię mówiąc, że w klubie nikt nigdy na poważnie nie traktował tych zapowiedzi i był to zwykły humbug przedsiębiorcy, by zwiększyć swoją rozpoznawalność i wiarygodność w oczach kontrahentów. Koniec końców Diego przeniósł się do hiszpańskiej Sevilli, a sam Solterbeck zbankrutował kilka lat później nie mogąc nawet zapłacić zaległych rachunków za bilety na HSV. 

Wizjoner Rangnick

Ralf Rangnick bez wątpienia wizjonerem jest. Ale nie tylko w sprawach taktycznych – Niemiec ma też doskonałe oko do młodych piłkarzy. Wiosną 1994 roku jako trener młodzieżowej drużyny VfB Stuttgart wybrał się do Brazylii, by obejrzeć 17-letniego napastnika grającego w Cruzeiro Belo Horizonte i robiącego prawdziwą furorę. Tak, Rangnick miał na oku Ronaldo. Rozmawiali ze sobą, a trener podarował Brazylijczykowi klubową koszulkę Die Schwaben. Stuttgart rozpoczął negocjacje, ale 5 mln dolarów jakich żądało Cruzeiro było stanowczo poza zasięgiem VfB. Ronaldo w późniejszych wspomnieniach potwierdzał całą sytuację: – Stuttgart był pierwszym klubem z Europy, który się mną zainteresował. 


Zamiast tego Niemcy pozyskali z Milanu Giovane Elbera. Wprawdzie nie wyszli na tym najgorzej, bo stworzył pamiętny magiczny trójkąt z Bobiciem i Bałykowem, ale mimo wszystko… 

Wprawdzie Ansgar Brinkmann dał się zapamiętać jako genialny technik i „biały Brazylijczyk” to poza boiskiem już tak pomysłowy nie był. A szkoda. Może wtedy w 2001 roku Benno Moehlmann, trener Arminii Bielefeld by go posłuchał. Na próbne treningi do ówczesnego beniaminka Bundesligi został zaproszony 18-letni Philipp Lahm. Brinkmann wspominał po latach w N-TV, że błagał wręcz szkoleniowca by go zakontraktował. – Trenerze, tego małego! Musimy wziąć tego małego! Benno, on przez cały tydzień nie przegrał ani jednego pojedynku, nie umiałem go przejść. Nigdy w życiu mi się to nie zdarzyło. 

Moehlmann, który uważał siebie za trenerskiego wygę był innego zdania i Lahm był mu nieprzydatny z powodu niewystarczająco dobrej gry głową… Swoją drogą Lahma nie chciał również Rangnick, wówczas trener Hannover 96. Późniejszego kapitana reprezentacji Niemiec oferował mu opiekun rezerw Bayernu Hermann Gerland, ale Rangnick odparł, że ma już podobnego piłkarza w składzie (Altina Lale). Moehlmann nie był jedynym trenerem, który się okrutnie skompromitował. W 2000 roku w monachijskim TSV zameldował się Alexander Hleb. Po próbnym treningu ówczesny szkoleniowiec Lwów Werner Lorant odrzucił go mówiąc: – Co mam zrobić z tym śledziem? 

Wiedział za to Stuttgart, który szybko wyłożył na stół wymagane przez białoruskie BATE Borysów trzysta tysięcy marek. Po kilku latach Hleb odszedł do Arsenalu za sto razy więcej. 

Rangnick kilka lat temu zdradził na łamach jednej z gazet, że w 2015 roku drugoligowy RB Lipsk był bardzo blisko zakontraktowania 16-letniego Kyliana Mbappe: – Problem polegał na tym, że nie wiedzieliśmy kto będzie naszym nowym trenerem i w jakim kierunku potoczą się dalej sprawy. Ojciec Kyliana powiedział mi, że gdybym to ja był nowym trenerem to powierzyłby mi chłopca od razu. Ale nie mogłem wówczas złożyć takiej obietnicy. 

Koniec końców Rangnick objął stery Lipska i wprowadził go do Bundesligi. 

Cud nad Wezerą

W 1997 roku menedżer Werderu Wilfried Lemke razem z trenerem Wolfgangiem Sidką pojechali do Kijowa by podpisać kontrakt z Jurijem Maksimowem. Podczas rozmów działacze Dynama zaoferowali Niemcom jeszcze nieznanego 20-letniego napastnika Andrija Szewczenkę. Jednak 1,5 mln marek wydane przez Werder na Maksimowa było dla nich wystarczające i Lemke podziękował. Niedługo później gwiazda Szewczenki rozbłysła. Swoją drogą jako pierwszy w Niemczech na Ukraińca uwagę zwrócił nie kto inny jak Peter Neururer. Wspominał swego czasu na łamach kolońskiego dziennika „Express”: – Gdy byłem trenerem Koeln poproszono mnie bym rzucił okiem na chłopaka z Dynama Kijów – Szewczenkę. Rakieta! Kosztował tylko 150 tysięcy marek. Ale nasz menedżer powiedział, że ściągamy Gorana Vucevicia, który grał w Barcelonie. Tyle że w rezerwach… 


Wiosną 2001 roku na testach pojawił się młody czeski bramkarz z Chmelu Blšany. 18-letni Petr Cech wprawdzie zachwycił wszystkich, jednak Czesi chcieli za niego stanowczo zbyt dużo pieniędzy. W 1995 roku Werder chciał sprowadzić z Chemnitzer FC Michaela Ballacka. Transfer upadł przez wysokość pensji dla młodego piłkarza. Jego ojciec, a zarazem menedżer żądał 200 tysięcy marek rocznie podczas gdy klub oferował „zaledwie” 180 tysięcy. I zamiast do Bremy Ballack trafił do Kaiserslautern. Rok wcześniej Werder był blisko transferu Stefana Effenberga. Po nieudanych dla niego MŚ był zdecydowany na powrót do Niemiec i w zasadzie dogadany z Bremą. Lemke zaprosił go nawet w sierpniu z żoną na finał Superpucharu Niemiec, który Werder wygrał z Bayernem. Pod koniec dnia Effenberg zażądał jednak o wiele więcej pieniędzy, a na to klub nie mógł sobie pozwolić. Lemke do dzisiaj twierdzi, że za wszystkim stała partnerka Effe.

Lokaje i zepsuty faks

Bayern Monachium był swego czasu blisko podpisania umowy z Ruudem Gullitem. Opowiadał o tym Uli Hoeness podczas jednego z walnych zgromadzeń: – Polecieliśmy z Franzem Beckenbauerem do Mediolanu, do domu Gullita. Drzwi otworzył nam lokaj. Lokaj! Po jakimś czasie transfer był dogadany, a Ruud przyleciał do Monachium na badania. Przenocował nawet u mnie w domu. Nazajutrz powiedział, że musi jeszcze porozmawiać z żoną, a wieczorem nie wiedzieć czemu odwołał transfer. 

W 1987 roku Porto zdobyło Puchar Europy po zwycięstwie 2:1 z Bayernem. Algierczyk Rabah Madjer został nieoficjalnym piłkarzem meczu i był rozchwytywany. Pół roku później był już w samolocie do Monachium. Wszystko było dogadane, a Madjer miał podpisać kontrakt na trzy lata. Po powrocie do Portugalii pozował nawet na plaży w koszulce Bayernu i herbem Bawarii oraz w tradycyjnych lederhosen. Transfer jednak nie doszedł do skutku – piłkarz nie przeszedł badań lekarskich, na których wyszła jego kontuzja uda. 

W styczniu 2011 roku Eric Maxim Choupo-Moting chciał opuścić HSV i dogadał się z 1. FC Koeln. Niestety, faks jego ojca był popsuty i podpisane dokumenty dotarły do DFL dwanaście minut po czasie. Kameruńczyk pozostał w Hamburgu jeszcze pół roku i rundę wiosenną spędził głównie na ławce rezerwowych. 

W 1984 roku Hannover 96 negocjował z Fritzem Walterem, znakomitym napastnikiem z Waldhof Mannheim. Klub z Dolnej Saksonii był mocno zdeterminowany by pozyskać talent. A Walter miał ciągle nowe żądania – a to wyższa pensja, a to samochód. Hannover był skłonny spełnić te zachcianki, ale gdy piłkarz zapytał o dom to prezydent klubu już nie wytrzymał i zakończył negocjacje: – Naturalnie Fritz, dostaniesz bungalow ze złotymi kranami i do tego lokaja z Nigerii. A poza tym możesz mnie pocałować w dupę.

Zagłębie Ruhry mogło wyglądać inaczej

W 2001 roku Borussia Dortmund skontaktowała się z Gremio Porto Alegre w sprawie Ronaldinho. Kwota odstępnego nie była zbyt wygórowana, a i klub z Zagłębia Ruhry szastał pieniędzmi na prawo i lewo (co miało się już niedługo zemścić). Brazylijczyk nie zdecydował się jednak na transfer do Bundesligi. Borussia miała zbyt dużą renomę i wg Ronaldinho skok na tak głęboką wodę byłby za duży. 

W 2003 trener Schalke Jupp Heynckes koniecznie chciał sprowadzić z Realu Fernando Morientesa. Sprawę ułatwiał fakt, że Heynckes jako były szkoleniowiec Los Blancos miał w Madrycie bardzo dobre kontakty. Menedżer Schalke Rudi Assauer szybko doszedł do porozumienia z Realem, ale na przeszkodzie stanęła wysokość pensji dla samego Morientesa. Hiszpan żądał stanowczo zbyt dużo. Zamiast Hiszpana Schalke wypożyczyło Eduarda Gliedera z austriackiego Pasching. Kogo? No właśnie. 

Mało znanym faktem jest, że Manuel Neuer mógł grać w… 1. FC Koeln. Opowiadał o tym w „Kickerze” były trener Koziołków Hanspeter Latour: – Po spadku szukaliśmy nowego bramkarza i usłyszałem, że Schalke ma utalentowanego trzeciego, który będąc za Rostem i Heimerothem nie jest zadowolony z braku gry. Obejrzałem dwa, trzy spotkania rezerw i od razu powiedziałem: tak, to nasz nowy bramkarz! Wszystko poszło jak z płatka. Neuer miał przyjść do Kolonii. Ale wtedy wkroczyła Borussia Moenchengladbach, która szukała rezerwowego i podpisała kontrakt z Heimerothem. To był jedyny powód, dla którego Neuer ostatecznie został w Schalke.

MACIEJ IWANOW

TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (nr 43/2020)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024