Czas na ligę. Kto będzie rozdawał karty i dlaczego Legia, Raków oraz Jagiellonia?
Zawsze tak jest, że kiedy antrakt między sezonami ligowym wypełnia duża piłkarska impreza, czas biegnie szybciej. W piątek rusza Ekstraklasa. Niewiadomych jest mnóstwo, kadry zespołów będą się jeszcze zmieniać, ale na ten moment najpoważniej wyglądają szanse na tytuł jego obrońcy oraz dwóch wielkich przegranych poprzedniego sezonu.
Zbigniew Mucha
FOT. MARCIN SZYMCZYK/400mm.pl
Jagiellonia to stabilizacja. Jej kadra niewiele się zmieniła. Dodatkowo wszyscy, na czele z Adrianem Siemieńcem, nabyli doświadczenia. Mistrz stracił Bartłomieja Wdowika, jednego ze swoich kluczowych zawodników. Można się zastanawiać, czy cena jaką za niego uzyskał, jest adekwatna do roli jaką lewy obrońca (bądź pomocnik) pełnił w drużynie. Jaga chciała go jeszcze zatrzymać na początek pucharowej drogi, lecz nie mogła, bo podobne plany miał nabywca, czyli Braga. Portugalczycy zapłacili 1,5 mln euro (plus bonusy), ale jednocześnie – co ciekawe – wpisali w kontrakt Polaka klauzulę odstępnego w wysokości 50 milionów. Pewnie tylko chwyt marketingowy, w każdym razie robi wrażenie. Jagiellonia starała się powstałą lukę szybko załatać.
Przyszedł Joao Moutinho i wygląda na to, że to w tej chwili jedyny nowy piłkarz do wyjściowego składu mistrzów. Kadrę musi jednak Jaga koniecznie poszerzyć, bo zamierza łączyć ligę z europejskimi pucharami, a to trudne zadanie. Niejeden się na tym wyłożył.
Jeśli Jadze się uda to pogodzić, trzeba ją sytuować w ścisłym gronie faworytów do tytułu. Podlaski klub na pewno nie powiedział ostatniego słowa na rynku transferowym, jeszcze kilku piłkarzy z rysą – jak mówi Łukasz Masłowski – do Białegostoku trafi. A trafność wyborów dyrektor sportowy Jagi ma wyjątkowo wysoką.
Raków również. Puchary ma z głowy, może skupić się na krajowym podwórku. Marek Papszun nie po to wrócił do Częstochowy, by zostać wicemistrzem Polski. Jego interesuje wyłącznie mistrzostwo. Stroi drużynę według własnego upodobania. Już dwa lata temu chciał Patryka Makucha, od dawna był do niego przekonany, a jednak wydanie miliona euro na kogoś, kto w dwóch ligowych sezonach zdobył 10 bramek, i tak robi wrażenie.
Makuch pewnie obejmie rolę silnej, rosłej, walecznej „dziewiątki”, ma być lepszą wersją Gutkovskisa. Wysoka i już zapłacona suma odstępnego uprawdopodabnia pogłoski, jakoby jednym z warunków powrotu Papszuna do Rakowa był budżet transferowy liczony w milionach euro.
Na 99 procent, Raków kadry jeszcze nie zamknął. Co więcej – wielce prawdopodobne, że za chwilę usłyszymy o transferach i to za poważną gotówkę.
Lech jakby został w blokach. Ponoć nowy trener Niels Frederiksen, jak na byłego bankowca przystało, podszedł do pracy w Poznaniu bardzo skrupulatnie. Przyjechał nieźle przygotowany, poznaje dogłębnie polskie środowisko i potencjał zespołu. Kibice chcą jednak spektakularnych transferów, a tych na razie brak. Ciekawe co będzie ze Śląskiem? Żadna inna drużyna nie straciła gracza, od którego była tak uzależniona. Erik Exposito był nie tylko królem strzelców Ekstraklasy, ale też kapitanem, dobrym duchem, motywatorem. Ponoć nikt nie wiąże już we Wrocławiu żadnych nadziei z Patrykiem Klimalą. Nowi napastnicy są niewiadomą. Mniejszą Sebastian Musiolik (sam głosi, że jest w stanie zastąpić Exposito), ale już Junior Eyamba doznał kontuzji i nie będzie brany pod uwagę na początku sezonu. Ciekawie wyglądają wzmocnienia drugiej linii w osobach choćby Marcina Cebuli i Filipa Rejczyka, ale znów – wszystko jest ok pod warunkiem, że nie odejdzie… Nahuel Leiva. A odejść może.
Podziwiać czy współczuć? Jan Urban od dawna dokonuje cudów na Roosevelta, ale tegoroczne lato może dać mu się we znaki szczególnie. Stracił ponad połowę wyjściowego garnituru z wiosny. Bielica, Czyż, Kapralik, Musiolik, Pacheco, Sekulić, Siplak, Triantafyllopoulos… Jasne, nie wszyscy byli kozakami, ale mimo wszystko zastąpienie choćby Kapralika i Pacheco, a być zapewne także Ennaliego, to sztuka nie lada. Pojawili się nowi gracze. Sporo młodych, a takich Urban ceni wyjątkowo, potrafi ich zagospodarować. Kilku z ciekawą przeszłością, jak Zahović, Manu Sanchez, Ambros czy Buksa
Górnik doznał największych osłabień, natomiast królem polowania jest Legia. Na ile bolesna okaże się strata Josue – wkrótce się przekonamy. Nie brak głosów, że odejście Portugalczyka (wciąż pozostającego bez klubu) wyjdzie drużynie na dobre. To ryzykowna teza, natomiast już bez większego ryzyka można założyć, że transferów do klubu na tym poziomie co Legia, raczej nikt nie dokona. Chyba że Raków ma kilka asów w rękawie… W każdym razie po kolei:
Jean-Pierro Nsame jest już po trzydziestce i ostatnio nie wyszedł mu włoski epizod nad pięknym jeziorem Como, natomiast chwilę wcześniej był absolutną gwiazdą ligi szwajcarskiej. Kilkukrotnym jej mistrzem i królem strzelców. Jeśli pokaże 80 procent jakości ze Szwajcarii, to już będzie dobrze. Dalej: Claude Goncalves to podstawowy pomocnik mistrza Bułgarii, Kacer Chodyna to może nawet najefektywniejszy piłkarz Zagłębia w ostatnich dwóch sezonach. Luquinhasa znamy. Drybler szalony, ale obserwujący sparingi i treningi Legii nie mają wątpliwości, że Brazylijczyk (wciąż dopiero 27 lat) znacznie poprawił decydujące podania.
Ruben Vinagre nie przebił się w Serie A, Anglii też nie podbił, CV ma jednak imponujące. To zagadka. Z kolei Sergio Barca to podstawowy obrońca hiszpańskiego drugoligowca CD Mirandes (40 meczów w poprzednim sezonie). Sprawny, z niezłymi warunkami fizycznymi, z dobrym wyprowadzeniem piłki. Z wypożyczenia wrócił Igor Strzałek, zresztą nie tylko on. Goncalo Feio ma kim budować.
– Najważniejszą sferą dla mnie jest mentalność. Ten proces rozpoczęliśmy w poprzednim sezonie i sporo już zrobiliśmy. Jeden za drugiego ma iść w ogień… Wylaliśmy fundamenty też w innych sferach. Poprawiliśmy się pod kątem taktycznym, umiemy wchodzić w kontakt, dobrze się organizujemy przy odbudowie czy w skoku pressingowym, gramy z poświęceniem. Poprawiliśmy obronę pola karnego… Z punktu widzenia taktycznego jesteśmy w takim miejscu, w jakim oczekiwałem, że będziemy – mówi Portugalczyk. Brzmi dobrze. Liga powie: sprawdzam.
Jaki będzie sezon, po tym w którym nikt nie chciał zdobyć mistrzostwa? Upatruje do zwycięstwa dwie drużyny Legię i Raków z depczącym im po piętach Lechu. Jagiellonia grywała fajne mecze, ale jeżeli u faworytów zadziałają atuty, co nie jest oczywiste to będzie im trudno. Każdy jednak z moich pretendentów ma swoje pięty achillesowe. Legia, po jej stronie jest mentalność i największa ofensywa transferowa , ich dysfunkcją jest brak długofalowego projektu i wieczna improwizacja. Raków, ich mocnym argumentem i zarazem problemem jest sam Papszun. Jeżeli uda mu się poskładać rozbitą drużynę przez Szwargę to będą groźni. Porządek, dokładność i wytrwałość w jego wymaganiu to ogromny atut w Polskiej lidze. Ale? gra legią cudzoziemską i fatalna praca z młodymi zawodnikami, jeżeli nie w tym sezonie to w następnych mocno się na nich odbije. Lech, jest na przeciwległym biegunie do Rakowa, ich młode wilki jak odpalą zawsze dają przewagę, tylko od razu trzeba ich pokochać, bo tak szybko odchodzą.
Czy inny zespół ma szanse? W Ekstraklasie – oczywiście tak!