Cudu nie było. Legia za burtą
Legia Warszawa pożegnała się z eliminacjami Ligi Mistrzów wraz z końcem lipca. Mistrzowie Polski wygrali w rewanżu ze Spartakiem Trnava 1:0, ale po porażce w pierwszym spotkaniu 0:2 pożegnali się z Champions League.
(fot. Piotr Kucza/400mm.pl)
Po pierwszym spotkaniu było wiadomo, że szanse mistrzów Polski na awans do kolejnej rundy są iluzoryczne. Warszawianie przegrali przed własną publicznością w bardzo słabym stylu i tylko nieliczni mieli nadzieję, że uda się odwrócić losy dwumeczu.
Trener Dean Klafurić odrzucił w końcu pomysł z trójką obrońców i wystawił w pierwszym składzie czterech defensorów. Legia zagrała lepiej niż przy Łazienkowskiej, ale do optymalnej formy i stylu wciąż daleko.
Pierwszą groźną sytuację pod bramką Spartaka stworzyli sami gospodarze. Jeden z miejscowych obrońców niefortunnie interweniował, piłka zmierzała do jego bramki, ale w ostatnim momencie z linii bramkowej wybił ją golkiper mistrzów Słowacji. Chwilę później groźnie uderzał głową Kante, ale futbolówka przeszła obok celu. Spartak odpowiedział w 18. minucie za sprawą Jirki, ale świetną interwencją popisał się Malarz, odbijając piłkę na korner.
Legia nie miała pomysłu jak rozbić defensywę z Trnavy. Warszawianie grali bez pomysłu, schematycznie, a gospodarze nie mieli problemów, aby ich rozszyfrować. W 37. minucie sytuacja mistrzów Polski mocno się skomplikowała. Faul taktyczny popełnił Vesović, a sędzia ukarał go drugą żółtą kartką. Goście musieli grać w dziesięciu. Chwilę później przyjezdni jednak mieli okazję do wyjścia na prowadzenie, ale w świetnej sytuacji Kante nie trafił w piłkę.
Mistrzowie Polski atakowali, próbowali, ale styl gry zespołu Klafuricia cały czas pozostawiał wiele do życzenia. W końcu w 63. minucie przyjezdni zobaczyli światełko w tunelu. Z prawej strony dośrodkował Carlitos, a podanie na czwartym metrze przeciął Inaki Astiz i Legia prowadziła 1:0.
To dodało wiatru w żagle legionistom. Chwilę po strzeleniu gola świetną szansę miał Cafu, ale dobrą interwencją popisał się golkiper Spartaka. Chwilę później groźnie uderzył Carlitos, jednak piłka przeszła obok słupka.
W 85. minucie ostatecznie marzenia mistrzów Polski na dobry wynik przekreślił Antolić. Chorwat zaliczył bezmyślną stratę przed własnym polem karnym i musiał ratować się taktycznym faulem. Sędzia szybko wyciągnął żółtą kartkę, a okazało się, że to było drugie żółtko dla pomocnika Legii i musiał opuścić boisko.
W końcówce jeszcze swoje okazje mieli Kante i Carlitos, ale ich strzały z dystansu przeszły obok słupka bramki Spartaka.
pgol, PilkaNozna.pl