Co słychać w reprezentacji Holandii?
Reprezentacja Holandii z szesnastu meczów rozegranych z naszą drużyną narodową przegrała tylko trzy. Tak się składa, że wszystkie odbyły się na Stadionie Śląskim w Chorzowie, na którym oba zespoły zmierzą się właśnie dzisiaj.
Niespełna dwa miesiące temu selekcjonerem pomarańczowych został 50-letni Frank de Boer, który w tej roli zadebiutował 7 października przegranym 0:1 u siebie meczem towarzyskim z Meksykiem. Następnie już w Lidze Narodów w ubiegłym miesiącu jego podopieczni zanotowali dwa wyjazdowe remisy 0:0 z Bośnią i Hercegowiną i 1:1 z Włochami. Z kolei listopadową turę spotkań międzypaństwowych najbliżsi rywale biało-czerwonych zaczęli od 1:1 w towarzyskiej potyczce z Hiszpanią. Zresztą do ostatniej niedzieli, czyli do meczu wygranego 3:1 z Bośniakami w LN, Oranje mogli się w tym roku pochwalić tylko pokonaniem 1:0 w Amsterdamie reprezentacji Polski. To było jednak jeszcze pod wodzą tymczasowego selekcjonera Dwighta Lodewegesa, teraz jest asystentem De Boera, tak jak Maarten Stekelenburg, który nie ma jednak nic wspólnego z tak samo nazywającym się byłym bramkarzem reprezentacji kraju tulipanów.
W drużynie narodowej golkiperami opiekuje się Patrick Lodewijks i w ostatnich dniach ma sporo problemów. Przede wszystkim kontuzji doznał etatowy bramkarz Oranje Jasper Cillessen, a gdy w jego miejsce powołano Justina Bijlowa, ten też doznał urazu. Również Jeroen Zoet, który latem przeszedł do włoskiej Spezii, jest kontuzjowany. W spotkaniu z Hiszpanią zadebiutował między słupkami Marco Bizot z Alkmaaru, a już na spotkanie z Meksykiem selekcjoner odkurzył Tima Krula, bohatera serii rzutów karnych w ćwierćfinałowym meczu z Kostaryką na mundialu w roku 2014, teraz kolegę klubowego Przemysław Płachety w Norwich City.
Zresztą De Boer ma ogromne kłopoty z całą formacją defensywną. Nie trzeba nikomu tłumaczyć jak dotkliwa jest absencja dwóch znakomitych środkowych obrońców – Mathijs De Ligt z Juventusu Turyn na początku sierpnia poddał się operacji barku i w tym sezonie jeszcze nie zagrał, natomiast w połowie października podczas derbowego meczu z Evertonem opuścił boisko defensor Liverpoolu, drugi w klasyfikacji Złotej Piłki „France Football” za ubiegły rok – Virgil van Dijk. Jak się okazało zerwał więzadło krzyżowe i na boisku nie pojawi się przez osiem miesięcy. Żeby tego było mało, w ubiegłym tygodniu na początku meczu z Hiszpanią musiał opuścić murawę Nathan Ake z Manchesteru City. Ponadto kłopoty z kolanem stanęły na przeszkodzie, aby powołać pomocnika Martena de Roona z Atalanty Bergamo, a uraz uda wykluczył Leroya Fera z Feyenoordu. Już na zgrupowaniu u innego gracza drugiej linii Tonny’ego Vilheny stwierdzono zakażenie koronawirusem, urazu zaś doznał Teun Koopmeiners z Alkmaaru. Szybko z kolegami musiał też się rozstać z powodu kontuzji zdobywca zwycięskiej bramki w meczu z Polską skrzydłowy Steven Bergwijn.
Do pierwszego zwycięstwa biało-czerwonych nad pomarańczowymi doszło w Chorzowie 7 września 1969 roku w eliminacjach mistrzostw świata. Wprawdzie w 20 minucie prowadzenie 1:0 objęli goście po golu Henka Wery’ego, ale po przerwie znakomite podania Kazimierza Deyny wykorzystali Andrzej Jarosik w 56 minucie i Włodzimierz Lubański 11 minut później. Oranje mieli wielką szansę na remis, ale Wery nie wykorzystał rzutu karnego podyktowanego za faul naszego bramkarza Huberta Kostki na jednym z rywali – Wery nie trafił piłką w bramkę i Polska wygrała 2:1. Niemal równo sześć lat później – 10 września 1975 – w kwalifikacjach ME na Stadionie Śląskim Orły, które były trzecim zespołem mundialu sprzed roku, rozbiły ówczesnych wicemistrzów świata Holendrów aż 4:1, a łupem bramkowym podzielili się Grzegorz Lato (16 minuta), Robert Gadocha (44) i Andrzej Szarmach (64 i 74), goście odpowiedzieli dopiero w 81 minucie honorowym trafieniem Rene van de Kerkhofa. W następnej edycji czempionatu Starego Kontynentu nasz zespół, który był w najlepszej ósemce mundialu ’78, z drugimi w tym turnieju piłkarzami z kraju tulipanów, na chorzowskim gigancie 2 maja 1979 roku, wygrał 2:0, a piłkę do siatki skierowali Zbigniew Boniek w 20 minucie i w 65 z rzutu karnego Włodzimierz Mazur. W żadnej z tych trzech edycji kwalifikacyjnych nasz zespół mimo tych zwycięstw nie wyszedł z grupy. Zresztą w rywalizacji o wyjazd na mundial Mexico ’70 pogodzili wszystkich Bułgarzy, a do ćwierćfinału ME dwa razy przeszli Holendrzy.
Teraz w Królestwie Niderlandów nie mają takich gwiazd, jakimi byli wtedy Johan Cruyff czy Rob Rensenbrink, ale jednak mimo wspomnianych wcześniej kłopotów w obronie mają jednak Stefana de Vrija, w pomocy Georginio Wijnalduma, Donny’ego van de Beeka, który trafił do siatki w niedawnych meczach z Włochami i Hiszpanią oraz Frenkiego de Jonga, a w ataku Memphisa Depaya i Luuka de Jonga.
ZBIGNIEW MROZIŃSKI
TEKST UKAZAŁ SIĘ W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA” (46/2020)