Świąteczno-noworoczny maraton Premier League trwa. Za nami Boxing Day, przed nami ostatnia kolejka Anno Domini 2020. Co wiadomo po piętnastej, a czego należy spodziewać się w szesnastej serii gier?
Arsenal pokonał Chelsea, Mikelowi Artecie spadł kamień z serca. (fot. Reuters)
Przyćmiony jubileusz.
Marcus Rashford zdobył swoją pięćdziesiątą bramkę na poziomie angielskiej ekstraklasy. Jubileusz został jednak przyćmiony. Anglik powinien opuścić King Power Stadium jako autor hat-tricka, Manchester United – jako zwycięzca. Zamiast tego, atakujący wyjechał z Leicester z jednym golem i odnowionym urazem barku, a Czerwone Diabły tylko zremisowały z Lisami.
– Marcus jest świetną osobą i świetnym piłkarzem. Jesteśmy z niego dumni, a jego statystyki mówią wszystko. Dzisiaj cały czas był groźny i kreował okazje innym. Jestem z niego bardzo zadowolony – przyznał po ostatnim gwizdku arbitra Ole Gunnar Solskjaer. Norweg wspomniał również o tym, że jego podopieczni byli zawiedzeni ostatecznym wynikiem. Wiedzą, iż mogli zostać wiceliderami tabeli. W starciu z Wolverhampton muszą być bardziej precyzyjni.
Jest czyste konto, jest zwycięstwo.
Taka zasada obowiązuje w ekipie Aston Villi. The Villans aż ośmiokrotnie zagrali w bieżącym sezonie na zero z tyłu, czym nie może poszczycić się żaden inny zespół w stawce. Tylko raz – w starciu z Burnley – perfekcyjna postawa defensywy nie zapewniła drużynie prowadzonej przez Deana Smitha trzech punktów. Tylko raz – w potyczce z Liverpoolem – strata gola nie wiązała się z porażką.
W Boxing Day Jack Grealish i spółka przedłużyli passę meczów bez przegranej na niwie Premier League do czterech, choć przez całą drugą połowę spotkania z Crystal Palace musieli sobie radzić w dziesiątkę. Do rywalizacji z Chelsea przystąpią z wyższego miejsca w tabeli niż The Blues. Zarówno jedni, jak i drudzy mają w dorobku 25 oczek, choć piłkarze z Villa Park wystąpili w zaledwie trzynastu kolejkach.
Oda do młodości.
Mikel Arteta posłuchał podpowiedzi ekspertów oraz kibiców, postawił na młodzież i świetnie na tym wyszedł. Arsenal pewnie pokonał Chelsea, a z bardzo dobrej strony (znowu) pokazali się Gabriel Martinelli, Bukayo Saka i Emile Smith Rowe. W znacznej mierze to właśnie dzięki nim Kanonierzy zaserwowali futbol dynamiczny, skuteczny i cieszący oko obserwatora.
– Oby był to punkt zwrotny – mówił o triumfie nad The Blues hiszpański szkoleniowiec. Trudno spodziewać się, by w rywalizacji z Brighton zrezygnował z młodej gwardii. Ta zapracowała na zaufanie i szansę, by dyrygować odbudową drużyny.
Coś za coś.
Chelsea wróciła na Stamford Bridge z podkulonym ogonem, lecz nie miała zbyt wiele czasu na rozpamiętywanie błędów. Po prawdzie, nie miała go wcale. Dokładnie 48 godzin po rozpoczęciu meczu na Emirates Stadium jej piłkarze wybiegną na murawę, by stanąć w szranki z rozpędzoną Aston Villą. Napięty do granic możliwości terminarz ma swoje minusy i plusy. Wśród pierwszych nie sposób nie zwrócić uwagi na trudność – jeśli nie niemożność – w zregenerowaniu sił i oczyszczeniu głów. Wśród drugich – szansę na natychmiastową rehabilitację. I właśnie tego będzie od swoich graczy wymagał Frank Lampard, który po porażce z Arsenalem kilka razy użył słowa „leniwe”.
Kto lepiej wykorzysta czas?
Dwie doby na przygotowanie się do kolejnego spotkania będą mieli również zawodnicy Evertonu oraz Manchesteru City. W czternastej serii gier obie drużyny spełniły się w roli faworytów i pokonały odpowiednio Sheffield United oraz Newcastle United. Nieco lepiej spisali się The Citizens i to oni zdają się być w nieco łatwiejszej sytuacji przed starciem na Goodison Park.
Wszystko dzięki zdrowszej i szerszej kadrze. Pep Guardiola może skorzystać z większej ilości piłkarzy gwarantujących odpowiednią jakość niż Carlo Ancelotti. Temu drugiemu nie przeszkadza to jednak w cieszeniu się z kolejnych zwycięstw, dzięki którym The Toffees są wiceliderami tabeli. Mecz w niebieskiej części Merseyside zapowiada się jako jeden z ostatnich hitów Premier League Anno Domini 2020.
Pierwsze starcie światów dla Leeds United.
Jak powszechnie wiadomo, Marcelo Bielsa i Sean Dyche wywodzą się z zupełnie różnych szkół futbolu, jeśli chodzi o estetykę gry. Argentyńczyk to artysta, Anglik – rzemieślnik. W niedzielę górą był ten pierwszy, choć drugi miał uzasadnione wątpliwości co do słuszności poszczególnych decyzji arbitra.
Do kolejnego starcia światów dojdzie już we wtorek. Tym razem Pawie zmierzą się z West Bromem, o którym nieco więcej poniżej. Pokonanie The Clarets stanowi dla Leeds United dobry omen przed rywalizacją z wyznającymi podobne wartości The Baggies.
Sztuka remisowania.
Brighton zremisowało trzy kolejne spotkania ligowe. O ile podziały punktów w meczach ze znajdującymi się w strefie spadkowej Fulham i Sheffield United należy określić mianem niepowodzeń, o tyle kompromis w wyjazdowej potyczce ze śmiało poczynającym sobie West Hamem mógł być rezultatem zadowalającym. Mógł, ale nie był. – Jestem zawiedziony tym, że nie udało nam się zdobyć trzech punktów – stwierdził Graham Potter. Kolejna okazja na przełamanie passy remisów? Mecz z Arsenalem.
Jak jechać na Anfield, to tylko z Samem Allardycem.
West Brom zatrzymał Liverpool i wywiózł z Anfield bardzo cenny punkt. Z perspektywy pozycji obu zespołów w tabeli, można pisać o sensacji. Zważywszy na to, kto jest opiekunem The Baggies, o żadnej sensacji mowy być nie może.
Sam Allardyce jest bowiem prawdziwym specjalistą od meczów rozgrywanych w czerwonej części Merseyside. Jako szkoleniowiec ekip przyjezdnych nie przegrał tam od czterech spotkań o randze Premier League. Jest ostatnim trenerem, który przechytrzył Juergena Kloppa w wyjazdowym (dla siebie) starciu ligowym. Niewykluczone jednak, iż o remis za sterami West Bromu było trudniej niż o zwycięstwo w trakcie pracy w Crystal Palace.
Liverpool tykalny.
Mistrzowie Anglii nadal są liderami tabeli, lecz radzą sobie znacznie słabiej niż w minionych rozgrywkach. Starczy napisać, że na przestrzeni pierwszych piętnastu kolejek nie zdołali wygrać tylu samo meczów (5 remisów, 1 porażka), co w całym poprzednim sezonie (3 remisy, 3 porażki). Nękani kontuzjami stali się tykalni.
Nie zmienia to naturalnie faktu, iż w potyczce z Newcastle United będą zdecydowanymi faworytami. Na poprzedni podział punktów – w starciu z Fulham – odpowiedzieli zwycięstwem nad Tottenhamem oraz rozbiciem Crystal Palace. Sroki muszą mieć się na baczności.
Jeszcze marazm czy już kryzys?
Tottenham tylko zremisował z Wolverhampton, co oznacza, że Koguty nie wygrały spotkania od czterech kolejek. Po raz ostatni taka seria przytrafiła im się na przełomie marca i czerwca, kiedy futbol został sparaliżowany przez pandemię. Frustracja rośnie, forma pikuje. Jako następni postarają się to wykorzystać gracze Fulham, którzy zanotowali cztery kolejne podziały punktów. Poprzedni triumf The Cottagers w rywalizacji z ekipą z białej strefy północnego Londynu datuje się na 2013 rok (następne pięć meczów wygrał zespół ze stolicy). Beniaminek staje przed szansą na podwójne przełamanie i sprawienie, że marazm podopiecznych Jose Mourinho przerodzi się w kryzys.
***
15 kolejka
26 Grudnia: Leicester – M. United 2:2 (Barnes 31, Tuanzebe 85 sam – Rashford 23, Fernandes 79), Aston Villa – Crystal Palace 3:0 (Traore 5, Hause 66, El-Ghazi 76), Fulham – Southampton 0:0, Arsenal – Chelsea 3:1 (Lacazette 34, Xhaka 44, Saka 56 – Abraham 85), M. City – Newcastle 2:0 (Guendogan 14, Torres 55), Sheffield United – Everton 0:1 (Sigurdsson 80);
27 Grudnia: Leeds – Burnley 1:0 (Bamford 5), West Ham – Brighton 2:2 (Johnson 60, Soucek 82 – Maupay 44, Dunk 70), Liverpool – West Brom 1:1 (Mane 12 – Ajayi 82), Wolves – Tottenham 1:1 (Saiss 86 – Ndombele 1).
16 kolejka
Crystal Palace – Leicester
Typ PN: 2
Chelsea – Aston Villa
Typ PN: X
Everton – M. City
Typ PN: X
Brighton – Arsenal
Typ PN: 2
Burnley – Sheffield United
Typ PN: 1
Southampton – West Ham
Typ PN: 1
West Brom – Leeds
Typ PN: 2
M. United – Wolves
Typ PN: 1
Tottenham – Fulham
Typ PN: 1
Newcastle – Liverpool
Typ PN: 2
Maciej Sarosiek