BVB rozpoczyna sezon bez polskiego piłkarza
Polscy piłkarze cały czas mają wzięcie w niemieckiej lidze. Nasz kraj za zachodnią granicą reprezentuje przede wszystkim Robert Lewandowski, który jest ikoną rozgrywek i najlepszym piłkarzem Bundesligi. Najbardziej z polskim akcentem kojarzyła się Borussia Dortmund. W tym roku kibice po raz pierwszy od 16 lat nie zobaczą żadnego, „Biało-Czerwonego” w drużynie z Zagłębia Ruhry.
Po odejściu Piszczka zakończyła się historia polskiego tercetu w BVB (fot. Forum/Reuters)
Borussia Dortmund już w poprzednim wieku miała w swoich szeregach polskich zawodników. Jeszcze przed wojną barwy BVB reprezentował Polak Marian Brezinski. W późniejszych latach do Dortmundu ze śląskich zespołów trafiali Joachim Siwek oraz Tadeusz Krafft. W latach 90. przychodzili też Arkadiusz Grad i Tomasz Kosztowniak. Cechą wspólną wszystkich, wymienionych zawodników był fakt, że żaden nie odegrał znaczącej roli w zespole Borussii. Każdy odbijał się od pierwszej drużyny lub kończył w zespole amatorów.
Erę polskich zawodników w Borussii zapoczątkował Euzebiusz Smolarek. Popularny „Ebi” dołączył do klubu w czerwcu 2005 roku i przez dwa lata reprezentował niemiecki zespół, który odbudowywał się po niemałym kryzysie i wracał na właściwe tory. Smolarek wystąpił w 87 meczach w Borussii, zdobył też 26 goli i był pierwszym wyborem trenera Berta van Marwijka i Thomasa Dulla. W sezonie 2007-08 razem z drużyną dotarł do finału Pucharu Niemiec, jednak tam piłkarze Borussen ulegli Bayernowi Monachium 1:2 i trofeum ostatecznie powędrowało do Bawarii.
Na początku sierpnia 2007 roku Borussia postanowiła sprzedać Ebiego za 4,5 miliona euro. Reprezentant Polski zamienił Niemcy na Hiszpanię i został nowym piłkarzem Racingu Santander, występującego na szczeblu Primera Division. Wraz z odejściem Smolarka w klubie pojawił się Kuba Błaszczykowski, za którego Niemcy zapłacili Wiśle Kraków nieco ponad 3 miliony euro.
Błaszczykowski nie był jedynym w tamtym czasie, polskim zawodnikiem w drużynie Borussii. W kadrze cały czas obecny był Sebastian Tyrała. Piłkarz urodzony w Raciborzu dorastał w akademii BVB i od 2005 roku miał epizody z pierwszym zespołem. Sztab szkoleniowy żonglował nim między pierwszą a drugą drużyną. Ostatecznie Tyrała wystąpił w 7 meczach Bundesligi i spędził na boisku raptem 115 minut. Bardziej eksploatowany był w drużynie rezerw, w której rozegrał 101 meczów. W 2010 roku odszedł do drużyny VfL Osnabrück.
W 2010 roku na Signal Iduna Park pojawili się Łukasz Piszczek oraz Robert Lewandowski i od tego momentu rozpoczął się okres złotego, polskiego tria w Borussii Dortmund. Jürgen Klopp całą grę swojego zespołu oparł na reprezentantach Polski, którzy byli podstawowymi elementami układanki niemieckiego szkoleniowca. W 2013 roku Borussia z naszymi w składzie mogła zdobyć Ligę Mistrzów, jednak w finale górą byli zawodnicy Bayernu Monachium.
Nic nie trwa wiecznie i od 2014 roku polskie tridente zaczęło się stopniowo wykruszać. Pierwszy odszedł Lewandowski, który zasilił największego rywala BVB – Bayern Monachium. Rok później z drużyną pożegnał się Kuba Błaszczykowski. Ówczesny kapitan polskiej reprezentacji został wypożyczony do Fiorentiny. Efektownych licz we włoskiej lidze nie zanotował i powrócił do Borussii. Za drugim podejściem nie odgrywał już tak znaczącej roli w zespole i sprzedano go do VfL Wolfsburg. Łukasz Piszczek najdłużej trzymał się z całej trójki. Po pięknych, 11 latach Łukasz podziękował za współpracę. Na odchodne w 2021 roku zdobył Puchar Niemiec i jako zwycięzca dołączył do swojego klubu w Goczałkowicach.
Rok 2021 będzie inny. Borussia przystąpi do sezonu bez żadnego Polaka. Po blisko 16 latach kibice znad Wisły muszą przyzwyczaić się, że w Zagłębiu Ruhry nie zobaczą rodzimego piłkarza.
młan, PiłkaNożna.pl