FC
Barcelona zagra z Juventusem Turyn w finale Ligi Mistrzów w stolicy Niemiec. To
dobry omen dla Katalończyków. Dotychczas bowiem wszystkie ich triumfy w najważniejszych
rozgrywkach klubowych Europy dokonywały się w stolicach najważniejszych – także
piłkarsko – państw naszego kontynentu.
W 1992 i 2011 był to Londyn, w 2006
Paryż i w 2009 Rzym. W ten oto sposób odbywa się symboliczny podbój przez
Primera Division i jej najlepszą w ostatnich latach drużynę krajów rywalizujących
o miano futbolowego centrum Europy. Jak widać – jest nim Barcelona, a ściślej:
bezdyskusyjnie będzie, jeśli jutro ogra Juve.
Miłośnicy
logicznych łamigłówek wskażą oczywiście w związku z powyższym na team Luisa Enrique
jako faworyta jutrzejszego starcia. Ale nie tylko to za nim przemawia. Barca w kończącym
się jutro klubowym sezonie była po prostu najlepsza, bo grała futbol zarówno
najbardziej porywający w ataku, jak i najsolidniejszy w obronie; futbol doprawdy
bliski doskonałości. A w finałach (także imprez reprezentacyjnych) zazwyczaj wygrywają
lepsi, tutaj rozstrzygnięcia bywają najczęściej sprawiedliwie. W dodatku Juve
zagra bez Giorgio Chielliniego, a więc Leo Messi nie będzie miał jedynego być
może przeciwnika na swojej stronie, którego winien się obawiać. A Messi
spuszczony ze smyczy to napastnik uśmiercający.
Nikt z
miłośników Primera Division nie dopuszcza do siebie myśli, że jutro to Włosi będą
się cieszyć (nawet kibice Realu, choć ci woleliby przecież, żeby tak właśnie się
stało). Ale czy inaczej było przed finałem w Atenach, w 1994 roku, kiedy Barca grała
z Milanem i poległa jako faworyt 0:4? To też oczywiście może się zdarzyć,
jednak obecny zespół w porównaniu z tamtym składa się z piłkarzy znacznie mniej
zadufanych w sobie, znacznie bardziej, tak po ludzku, skromniejszych. Messi im
koledzy na pewno nie wyjdą na boisko już czując się zwycięzcami. I to właśnie
daje gwarancję, że choć w futbolu wszystko jest możliwe, to tym razem to, co
mało prawdopodobne, się nie zdarzy! Zwłaszcza jeśli Gerard Pique przykryje
czapką Carlosa Teveza…