Arsenal lepszy od Manchesteru United w angielskim klasyku
Na taki występ swojego zespołu kibice Arsenalu czekali bardzo długo. „Kanonierzy” na zakończenie niedzielnych zmagań w Premier League pokonali Manchester United (2:0) i cały czas pozostają w grze miejsce w czołowej czwórce.
Danny Welbeck po raz kolejny skarcił swój były zespół (fot. Łukasz Skwiot)
Jeszcze kilkanaście lat temu starcia piłkarzy Arsenalu i Manchesteru United decydowały o losach mistrzostwa Anglii i tego, kto wywalczy któryś z krajowych pucharów. W obecnym sezonie obie drużyny mogą jedynie pomarzyć o tytule, jednak to wcale nie oznacza, że ich niedzielny mecz nie miał żadnej stawki. Nic bardziej mylnego. Jedni i drudzy cały czas pozostają w grze o miejsce w czołowej czwórce Premier League, które jest premiowane awansem do Ligi Mistrzów.
Większa presja przed spotkaniem towarzyszyła podopiecznym Arsene’a Wengera. Po pierwsze, grali oni na swoim boisku, więc musieli się liczyć z wymaganiami kibiców na The Emirates. Po drugie, Arsenal może się dostać do Champions League już tylko poprzez rozrywki krajowe, podczas gdy Manchesterowi United cały czas zostaje furtka w postaci Ligi Europy, której triumfator otrzyma bilet do elity.
Mecz od początku toczony był w szybkim tempie i chociaż w pierwszej połowie goli w północnym Londynie nie oglądaliśmy, to nie można powiedzieć, by kibice, którzy pojawili się na trybunach mogli uskarżać się na nudę. Atakowali jedni i drudzy, a bramkarze po obu stronach musieli się wykazać swoimi umiejętnościami. David de Gea w znakomitym stylu obronił uderzenie Aarona Ramseya, podczas gry Petr Cech uratował Arsenal po tym jak znalazł się w sytuacji sam na sam z Wayne’m Rooney’em.
Remis w tym spotkaniu nie urządzał żadnej ze stron, jednak dość zdecydowanie uszczuplał szanse „Kanonierów” na awans do czwórki. Można więc było w ciemno zakładać, że piłkarze Wengera ruszą w drugiej połowie do ataku i dokładnie tak było.
Na rezultat tej ofensywy nie musieliśmy zbyt długo czekać, ponieważ już w 54. minucie kibice Arsenalu mogli wnieść ręce w geście triumfu. Na uderzenie z dystansu zdecydował się Granit Xhaka, który został pozostawiony zupełnie sam na 30 metrze. Piłka po strzale Szwajcara odbiła się jeszcze rykoszetem od Andera Herrery i zaskakując De Geę wpadła pod poprzeczkę.
Podopieczni Jose Mourinho nie zdołali się jeszcze otrząsnąć po stracie pierwszej bramki, a już gospodarze wyprowadzili kolejny, tym razem nokautujący cios. Piłkę w pole karne United dośrodkował Alex Oxlade-Chamberlain, a formalności dopełnił Danny Welbeck, który głową podwyższył na 2:0. Anglik strzelił już trzeciego gola w trzecim kolejnym występie przeciwko swojej byłej drużynie.
Po dwóch golach straconych w odstępie zaledwie kilkudziesięciu sekund, „Czerwone Diabły” nie potrafiły się otrząsnąć. Dwa razy szczęścia próbował Rooney, jednak nie udało mu się zmusić Cecha do kolejnej interwencji. Nie pomogły również zmiany i chociaż na boisku pojawił się Marcus Rashford, to także jemu nie udało się odwrócić losów spotkania.
Arsenal dowiózł prowadzenie do końca i odniósł ważne zwycięstwo. Czy na koniec sezonu cokolwiek da ono „Kanonierom”? Dowiemy się po ostatniej kolejce. Arsene Wenger mógł jednak być zadowolony. Jego drużyna nie tylko wygrała i zagrała efektowny futbol, ale także samemu Francuzowi udało się w końcu pokonać w Premier League Jose Mourinho.
gar, PiłkaNożna.pl