Przejdź do treści
Alleluja i do przodu!

Ligi w Europie Liga Mistrzów

Alleluja i do przodu!

Najlepsze klubowe rozgrywki świata wkraczają w decydującą fazę. Na placu boju pozostało osiem zespołów. Jak co roku przed ćwierćfinałami prezentujemy systemy gry i strategie europejskiej elity, gdyż tak jak ona dziś, reszta będzie grała jutro.


Obecny sezon Champions League to przede wszystkim wielki powrót Serie A, która wprowadziła aż trzy drużyny do najlepszej ósemki. W dodatku wszystkie znalazły się w tej samej połówce drabinki, uzupełnionej przez niezaliczaną do faworytów Benficę, więc jest spora szansa, że przedstawiciel Italii wystąpi w wielkim finale i nie będzie to Juventus. Poprzedni włoski zespół spoza Turynu znalazł się w finale Ligi Mistrzów w 2010 roku, a był to Inter. Czy z Półwyspu Apenińskiego wieje świeżością? Zacznijmy naszą analizę od „włoskiej połówki”.

Benfica Lizbona – siła zespołowości

Benfica nie prezentuje futbolu nowatorskiego jeśli chodzi o schemat taktyczny i ustawienie. Roger Schmidt pozostaje wierny tradycyjnej formule 1-4-2-3-1, tylko w krótkich fragmentach zespół przechodzi na 1-4-4-2. Skład też jest stabilny, Chiquinho płynnie zajął miejsce Enzo Fernandeza, jedyna wątpliwość dotycząca podstawowej jedenastki dotyczy tego, czy znajdzie się w niej Norweg Aursnes, czy Brazylijczyk Neres. Zmieniają się też, tak w trakcie meczów, jak i między nimi, pozycje zawodników tworzących ofensywny tercet grający za plecami dziewiątki.

Gra ofensywna nakierowana jest na dostarczenie piłki do pełniącego tę rolę Goncalo Ramosa, który strzela z każdej pozycji i czyni fenomenalne postępy – tak dobrego środkowego napastnika Portugalia nie miała od dawna. Dwóch środkowych pomocników szybko rozgrywa futbolówkę, a wspiera ich ustawiony często na prawej flance, niebywale wszechstronny Joao Mario. Z kolei drugi skrzydłowy ciężko pracuje w defensywie. Zza pleców Aursnesa wypada Grimaldo, najlepszy asystent Primeira Liga. Malutki Rafa Silva z zaskoczenia atakuje pole karne, równie chętnie drybluje jak i wykańcza akcje. Bardzo skuteczny jest też Joao Mario.

Znakiem firmowym gry Benfiki w defensywie jest stała presja na rywala, utrudnianie mu za wszelką cenę wyjścia z własnej połowy i przyciskanie do swojej bramki. Nową gwiazdą formacji defensywnej stał się 20-letni Antonio Silva, ale imponuje też Duńczyk Bah. Niemiecki trener stawia na intensywną grę zespołową, czego ofiarami są tak znakomici zawodnicy jak Goncalo Guedes i Julian Draxler.

Benfica może stać się czarnym koniem imprezy i dotrzeć do finału. Tak dobrego teamu nie było na Estadio da Luz od dawna.

 

Vlachodimos

Bah    Antonio Silva   Otamendi  Grimaldo

Florentino Luis   Chiquinho

Joao Mario          Rafa Silva               Aursnes

Goncalo Ramos

Inter Mediolan – środek, skrzydło, środek

Simone Inzaghi dla odmiany nie posiada wyklarowanej wyjściowej jedenastki, dokonuje się w niej sporo zmian między meczami. Zawsze natomiast jest takie samo ustawienie piłkarzy i takie same zręby strategii.

System 1-3-5-2 w zasadzie nie podlega negocjacjom. Wszyscy trzej obrońcy mają równe prawa do rozgrywania i atakowania. Najbardziej środkowy z trójki pomocników trzyma pozycję i koncentruje się na defensywie – choć oczywiście Calhanoglu gra inaczej niż Brozović – dwaj pół-boczni zaś starają się rozgrywać, ale też indywidualnie atakują z głębi pola. Wahadłowi biegają jak nakręceni wzdłuż linii bocznych. Jeden napastnik rozszerza grę, drugi pilnuje pola karnego rywali.

Obrona polega na zagęszczeniu środka pola, by w żadnym razie rywal tędy się nie przedarł pod bramkę Onany. Jeśli zrobi to skrzydłem – pół biedy, wszak w polu karnym czeka trzech ustawionych blisko siebie stoperów. Najczęściej stosowanym pressingiem jest tak zwany średni. Po odzyskaniu piłki akcje ofensywne na ogół starają się mieć ten sam schemat: kilka klepnięć w środku, ściągnięcie rywali w tę strefę, zagranie na wolne pole do wahadłowego, rajd, centra, strzał. Jeśli zespół zagra coś innego, to od wielkiego dzwonu.

Inter prezentuje futbol skrajnie uproszczony, schematyczny, w którym każdy zawodnik doskonale wie, co ma robić w danej sytuacji. Inzaghi zresztą już w Lazio nie sprawiał wrażenia trenera ufającego w siłę improwizacji. Piękna w tym jest niewiele, skuteczność dosyć średnia, na szczęście zawodnicy sporo umieją i dlatego Inter zawędrował tak wysoko. Jednak nie byłoby dobre dla futbolu, gdyby doszedł do finału albo zgoła wygrał Ligę Mistrzów.

Onana

Darmian Acerbi Bastoni

Calhanoglu
(Brozović)

Dumfries Barella   Mchitarjan     Di Marco

L. Martinez    Dżeko

AC Milan – przebudzony mistrz

Milan i Napoli grały ze sobą półtora tygodnia temu w lidze, a mecz zakończył się zwycięstwem mistrza Włoch 4:0. Taki wynik na stadionie imienia Diego Maradony był wielką sensacją, wszak dotychczas to Napoli zbierało komplementy za swą grę – no i lideruje tabeli, a Milan raczej prezentował futbol bezbarwny. Analiza gry rossonerich pisana przed tym meczem byłaby zupełnie inna niż poniższa, która przybiera siłą rzeczy entuzjastyczne tony.

Czwórka zawodników grających z przodu w fazie obrony znajduje się w nieustannym szybkim ruchu na połowie przeciwnika. Działają trochę chaotycznie, ale przez to są tak niebezpieczni. Z kolei duet środkowych pomocników trzyma się blisko siebie i razem dociska pedał pressingu tam, gdzie można rywalowi zabrać piłkę. Obrońcy nie doskakują do pomocników, raczej zachowują czujność by rywale nie zdołali jednym podaniem przerzucić akcji za ich plecy.

W rozgrywaniu piłki kluczową postacią jest niebywale utalentowany Tonali, który wszakże dotychczas nie wykorzystywał swego potencjału. Zagrywa piłki dopieszczone, precyzyjne, mijające rywali, szybkie. Obaj skrzydłowi grają dużo indywidualnie, są nieprzewidywalni, rzadko powtarzają swoje akcje, w każdej starają się wymyślić coś nowego. Także dziesiątka Bennacer gra zrywami, szukając miejsca na boisku. Stabilnym elementem jest tylko Giroud, znakomicie odciągający na boki stoperów rywali, z czego w meczu z Napoli korzystali Diaz i Leao. Przez całą jesień i zimę głównym atutem zespołu był lewy obrońca Theo Hernandez, być może numer jeden na tej pozycji w świecie. Leao chętnie zostawia mu plac przesuwając się gdzie indziej. Stoperzy z kolei chętnie szukają długimi podaniami napastników. Milan pokazał się w Neapolu jako zespół zwariowany, ale piękny. Oby takie też oblicze ujawnił w dwóch starciach z neapolitańczykami w Champions League, a nie twarz zespołu solidnego z tyłu, lecz wycofanego, pchającego grę mozolnie do przodu, znaną nam choćby z potyczek z Tottenhamem!

Maignan

Calabria    Kjaer   Tomori Hernandez

Krunić      Tonali

Brahim Diaz            Bennacer                    Leao

Giroud

SSC Napoli – szalony lider

Pewnie takiego właśnie, zestrachanego Milanu spodziewało się Napoli, a szok skończył się klęską. Do wspomnianego meczu ekipa Luciano Spallettiego była najefektowniej grającym zespołem Europy w tym sezonie. Zresztą, w zeszłą niedzielę też próbowała takiego futbolu, ale trafiła na lepszego od siebie. Miejmy nadzieję, że to nie skłoni trenera do rezygnacji z esencji gry swego zespołu.

Spalletti, jak robiono to kiedyś, wybrał jedenastkę, stworzył dla niej styl gry i eksploatuje ten jeden patent przez cały sezon. Wątpliwości dotyczą tylko prawego skrzydła: Politano czy Lozano oraz lewej obrony: Mario Rui (grał zdecydowanie więcej w lidze) czy Matias Olivera (więcej występów w Champions).

Trener wyciska z większości podopiecznych więcej niż ktokolwiek wcześniej zdołał. Niemal wszyscy grają powyżej poziomu swoich możliwości. A przede wszystkim biegają jak szaleni. Obrona to pressing dopóki starczy sił, żeby jak najwyżej odebrać piłkę, z okresami odpoczynku bliżej własnej bramki, ale tak krótkimi, jak tylko się da. Po odzyskaniu futbolówki obowiązuje zasada: jeśli tylko można, każdy podaje progresywnie, bezpieczne zagrania są dozwolone jedynie wtedy, gdy naprawdę rywal zamknie wszystkie ścieżki postępu. Piłkarze Napoli nieustannie szukają, kombinują, obserwują rywala wypatrując jego słabych punktów. Lobotka rozgrywa precyzyjnie, a szybko na własnej połowie. Zieliński przejmuje batutę za linią środkową i gotów jest ryzykować w każdej akcji (inaczej niż w reprezentacji). Anguissa pojawia się tam, gdzie może zdobyć przewagę liczebną dla swoich. Kwaracchelia kiwa każdego z podwórkową bezczelnością. Osimhen ciągle czeka na podanie za plecy rywali, a potem tłamsi ich fizycznie i szybkościowo w pojedynkach, zaś goli jest głodny jak Haaland. Pytanie czy będzie w pełni zdrowia po kontuzji jakiej nabawił się na zgrupowaniu reprezentacji… Nad prawą stroną panuje Di Lorenzo, najlepszy w tym sezonie prawy obrońca Europy; zawodnikowi występującemu przed nim pozostaje tylko wykonywanie detali. Rui biega do przodu jak myśląca maszyna. Stoperzy to dwie skały, których nawet dynamitem nie wysadzisz. Jak tu grać z taką ekipą? Tylko rzucając jej wyzwanie, przyjmując jej reguły, jak zrobił to Milan.

Meret

Di Lorenzo    Rrahmani   Kim           Rui

Lobotka

Anguissa              Zieliński

Lozano                                           Kwaracchelia

Osimhen

Real Madryt – piętnasta na horyzoncie

Obrona trofeum Ligi Mistrzów to jedno z ostatnich wyzwań, jakie może sobie postawić w zawodzie trenera Carlo Ancelotti. I, zdaje się, postawił sobie taki właśnie cel, a jego piłkarze zgodzili się z nim, że Champions jest w tym sezonie zdecydowanie najważniejsza. Wywalczyć decimoquintę (piętnastą w historii Realu) rok po decimocuarcie, to byłaby piękna sprawa.

Real gra w zasadzie jak przed rokiem. W obronie często nisko, lubi bowiem kontrować z głębi pola, ale czasami wysoko, by zaskoczyć rywala. Każdemu zresztą da się wyszaleć, wybiegać, by potem zagonić do stajni, uwiązać i wbić tyle goli, ile trzeba.

Kroos i Modrić w Primera Division czasami człapią, ale w meczach z Liverpoolem śmigali jakby mieli o 10 lat mniej każdy. Wszystkie podania były wymierzone, wycyzelowane, posuwające akcję do przodu. Benzema, jak to on – szwenda się to tu, to tam po połowie przeciwnika, by nagle przyspieszyć, wpaść w pole karne, strzelić, jednym podaniem stworzyć koledze sytuację. Vinicius zamęcza każdego obrońcę dryblingami. Na prawej albo Valverde tłamsi rywali fizycznie, albo Rodrygo zaskakuje ich sprytem.

W pierwszej części sezonu sprzedanego do MU Casemiro z powodzeniem zastępował stateczny, ale mający przebłyski wirtuoza Tchouameni, jednak po mundialu jego forma i notowania spadły, natomiast dobrze gra elektryczny, notujący straty, ale i dodający wigoru grze całej drużyny Camavinga. Którego z młodych Francuzów Carleto wystawi na Chelsea? To bardzo ciekawe zagadnienie.

Obrona nie budzi niepokoju, choć do zachwytu też daleko. Carvajal z prawej jest dosyć niepewny, ale na Ligę Mistrzów się mobilizuje. Z lewej strony zagra będący w życiowej formie Nacho. Inteligentny Alaba i szybki Militao wiele spraw załatwiają ustawieniem. A gdy obrona zawiedzie, to w bramce stoi prawdziwy potwór, maszyna do bronienia, czyli belgijski gigant Courtois. To najlepszy bramkarz świata, polisa na życie dla Realu, pozwalająca całej drużynie grać odważniej.

Courtois

Carvajal Militao Alaba Nacho

Camavinga

Kroos  Modrić

Valverde                            Vinicius

Benzema

Chelsea Londyn – wielka niewiadoma

Czy jedenasty zespół Premier League, w którym właśnie doszło do zmiany menedżera, może stawić czoła wielkiemu Realowi? Tak – jeśli zagra tak, jak w rewanżu przeciwko Borussii, gdy zaprezentował najwyższą światową klasę (i grę w tamtym właśnie meczu tutaj poddamy analizie). A ponadto na Stamford Bridge panują specyficzne reguły – zespół wygrywa Ligę Mistrzów albo dociera do finału tylko jeśli w trakcie sezonu zmieni trenera na, jak się wtedy wydaje, słabszego od poprzedniego. A teraz zaszły dwie takie zmiany…

Chelsea u siebie z BvB zagrała w systemie 1-3-4-3, w którym czuła się znakomicie. Po stracie piłki do linii pomocy dołączali natychmiast skrzydłowi: Sterling i Joao Felix, a czasami za linię piłki cofał się też Havertz, więc trudno się było przedrzeć. Defensywa natomiast liczyła pięć osób i zakrywała całą szerokość boiska. Jak zespół zdążył założyć wysoki pressing, to dobrze, jak nie – też nie było dramatu i nerwów.

Sterling i Joao Felix to najbardziej nieprzewidywalne, ruchliwe elementy zespołu, ale Havertz niewiele im ustępuje. Zdaje się, że do końca polubił grę na środku ataku, która cechuje się u niego wielką inteligencją i myśleniem na dwa kroki do przodu. To taki mały Benzema. W środku pola największą przestrzeń zakrywa biegający jak koń Kovacić, Enzo Fernandez skupia się raczej na detalach. Dwaj szynowi, wahadłowi pomocnicy są w stanie zabiegać wszystkich rywali. Dwaj kryjący to takie trochę upierdliwe pieski czepiające się nogawek, a Koulibaly wygląda na ich pana, wkraczającego do akcji z ciężkim moździerzem gdy sprawa robi się poważna.

Gra Chelsea polegała w tamtym meczu, najlepszym w kadencji Grahama Pottera, na szukaniu przestrzeni by skrzydłowi mogli się rozpędzić. Jakie pryncypia obierze Bruno Saltor? Na pewno naśladowanie tamtej gry byłoby ideałem, a składu tworzącego bardziej kompaktowy zestaw także nowy boss nie znajdzie, choć przecież jedenastka pokazana na diagramie nie uwzględnia wielu gwiazd, które wszakże często grają w tym sezonie dla siebie, a nie dla zespołu.

Kepa

Fofana Koulibaly Cucurella

James Fernandez Kovacić Chilwell

Joao Felix         Sterling

Havertz

Manchester City – nowa kombinacja Pepa

Z jednej strony świetnie jest mieć w składzie takiego napastnika jak Erling Haaland. Z drugiej, w dłuższej perspektywie jego obecność w jedenastce może ułatwiać rywalom ustawienie taktyki. Ale na razie Norweg rozgrywa pierwszy sezon na Etihad i nikt jeszcze nie wie, jak go zatrzymać.

Może dlatego, by przeciwnicy nie mieli za łatwo, Pep Guardiola przez cały sezon żongluje systemami? W każdym meczu sposób gry Norwega siłą rzeczy wygląda ciut inaczej. W składzie też stale zachodzą zmiany; ani my, ani Tuchel na pewno nie odgadniemy wyjściowej jedenastki na pierwszy mecz z Bayernem. Niestety, dla Niemców, w każdym systemie i w każdym składzie zespół z Anglii jest równie groźny.

Ponieważ zarówno w 7:0 z RB Lipsk jak w 4:0 z Liverpoolem MC zagrał w tym samym ustawieniu 1-3-2-4-1, musimy je tutaj zaprezentować. Pięciu broni i pięciu atakuje, tak można je w skrócie opisać, ale to byłoby uproszczenie, bo te dwie de facto formacje się pięknie przenikały.

Gdy naciskał rywal, kryjący obrońcy stawali się wahadłowymi, a defensywni pomocnicy kryjącymi, zaś jako piwot ustawiał się Guendogan. Gdy zespół atakował, wirtuozi gry na skrzydle rozstawiali się bardzo szeroko, by w środku Haaland miał jak najluźniej. Po stracie piłki, jako to u Guardioli, zespół błyskawicznie podejmował walkę o odbiór piłki (w zasadzie przestawiał się na inny tryb już w momencie, gdy dopiero zanosiło się na stratę). Po odbiorze następowało albo prostopadłe podanie do przodu, albo rzucenie jej na skrzydło. Uspokojenie akcji to dopiero trzecia opcja.

Ederson

Akanji Dias Ake

Stones Rodri

B. Silva  De Bruyne  Guendogan     Grealish
(Mahrez)                                                     

Haaland

Bayern Monachium – potężna pomoc

Julian Nagelsmann preferował 1-4-2-3-1, ale eksperymentował też z systemami z trójką stoperów. Thomas Tuchel w klasyku z Borussią Dortmund postawił na pierwszy z tych systemów, ale też posadził na ławce Jamala Musialę. Czyżby trzeba było spodziewać się, że zabraknie go w jedenastce także na City?

O wyjątkowości Bayernu cały czas decyduje idealnie dobrany środek pomocy. Kimmich świetnie się ustawia, myśli i rozgrywa od tyłu, Goretzka walczy na całym boisku, pcha wszystkie akcje do przodu. A Mueller, który zagrał na pozycji numer „10″ tak w rewanżu z PSG, jak i z BvB, więc trzeba się go także tutaj spodziewać w starciu z MC, rozprowadza ataki przed polem karnym rywala. Skrzydłowych zaś Bayern ma najlepszych na świecie i to w szerokim wyborze. Żaden z trenerów nie zamierza zmieniać tego, co wymyślił Jupp Heynckes, by gra zespołu opierała się na wspaniałych zawodnikach występujących na tej pozycji. A że za plecami jednego z nich szaleje Alphonso Davies, przeciwnik musi rozciągać defensywną kołdrę na całą szerokość boiska i to jest główna siła BM. Środkowy napastnik Choupo-Moting oczywiście nie ma klasy, gracji i skuteczności Lewandowskiego, ale jest potężny i szybki, trzeba na niego bardzo uważać.

Bayern broni skokowo – raz wyżej, by na ich połowie odebrać piłkę, raz niżej, by skontrować, co też uprzykrza życie rywalom, gdyż uważać trzeba na wszystko. Rolą nowego trenera jest, by gwiazdorzy pracowali jak jeden organizm, nie kłócili się między sobą i nie strzelali fochów – to przez nie ekipa z Bawarii nie zapewniła sobie jeszcze mistrzostwa Niemiec.

Sommer

Pavard Upamecano De Ligt Davies

Kimmich Goretzka

Sane                Mueller            Coman

Choupo-Moting

***

O grze jednego tylko zespołu z wyżej opisanych, Interu Mediolan, można powiedzieć, że pozostaje zbyt prosta, niegodna ćwierćfinalisty Ligi Mistrzów, aczkolwiek Milan uciekł od takiej recenzji dopiero meczem z Napoli. Generalnie w stawce dominują ekipy nastawione na ofensywę. Planem jest za każdym razem zwycięstwo, a sposobem jego realizacji dobra gra w piłkę nożną. I to nam się podoba, i o to chodzi, to zwiastuje wielkie emocje w ostatnich fazach rozgrywek. Zresztą, kilka poprzednich sezonów dowiodło, że kto chce się przede wszystkim bronić, daleko nie zajedzie. Liga Mistrzów to nie jest miejsce dla ekip spekulujących, reaktywnych, czekających, co zaproponuje przeciwnik. Tu na szczęście obowiązuje raczej zasada: Alleluja i do przodu. Co świetnie zbiega się z wielkanocną atmosferą w jakiej odbywają się pierwsze mecze ćwierćfinałowe.

LESZEK ORŁOWSKI

 

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024