Przejdź do treści
10 wniosków po 8. kolejce Premier League

Ligi w Europie Premier League

10 wniosków po 8. kolejce Premier League

Southampton jest w stanie wygrywać bez Danny’ego Ingsa, Ole Gunnar Solskjaer znów może spać spokojniej, a Łukasz Fabiański nie pozwala się ośmieszać. Co jeszcze wiemy po ósmej kolejce Premier League? Oto dziesięć wniosków.



Harry Kane zdobył 150. gola na poziomie Premier League, dzięki któremu zapewnił Tottenhamowi 3 punkty. (fot. Reuters)

 
Bez Danny’ego Ingsa też się da!

Od czterech do sześciu tygodni Southampton będzie sobie musiało radzić bez swojego najlepszego strzelca, lidera i talizmanu. Bez piłkarza, od debiutu którego drużyna wygrała 36% spotkań ligowych, kiedy był na boisku, i zaledwie 27%, kiedy był nieobecny. Na razie absencja Anglika nie daje się jednak Świętym we znaki.

Ekipa z St. Mary’s Stadium pokonała Newcastle United, dzięki czemu spędziła dwie noce w roli lidera tabeli. Po raz ostatni przewodziła stawce w 1988 roku, toteż w erze Premier League jest to jej absolutna pierwszyzna. Biorąc pod uwagę możliwości zawodników prowadzonych przez Ralpha Hasenhuettla, nie musiało być to ich jedyne wejście na szczyt w bieżących rozgrywkach.

Ole Gunnar Solskjaer znów może spać spokojniej…

Mimo że władze Manchesteru United na każdym kroku podkreślają, iż wspierają Norwega, a jego posada nie jest zagrożona, po ostatnich wynikach Czerwonych Diabłów nad Old Trafford zebrały się bardzo ciemne chmury. Media od tygodnia prześcigały się w doniesieniach na temat cienkości liny, na której balansuje Solskjaer. Po starciu z Evertonem szkoleniowiec zespołu z Old Trafford ponownie zapewnił sobie asekurację.

47-latek powinien serdecznie wyściskać Bruno Fernandesa. Portugalczyk rozegrał na Goodison Park zjawiskowy koncert. Zdobył dwie bramki i zanotował asystę przy debiutanckim trafieniu Edinsona Cavaniego. Zasada, według której United naprawdę dobrze radzi sobie tylko wówczas, gdy były zawodnik Sportingu Lizbona błyszczy, znów znalazła odzwierciedlenie w rzeczywistości. Los drużyny spoczywa w nogach jej lidera. To potężna łyżka dziegciu w skromnej beczce miodu opatrzonej herbem 20-krotnych mistrzów Anglii.

… a Carlo Ancelottiego ścigają koszmary.

Nie dość, że defensywa Evertonu – z Jordanem Pickfordem na czele – znowu się nie popisała, to w dodatku The Toffees przegrali trzeci kolejny mecz ligowy. Ich opiekunowi podobna seria nie przydarzyła się od 2006 roku! Po satysfakcji wywołanej perfekcyjnym początkiem sezonu nie ma już śladu. – Bardzo, bardzo zła – odparł włoski menedżer, zapytany o ocenę dyspozycji swoich piłkarzy. W trakcie przerwy reprezentacyjnej Ancelotti będzie miał nad czym myśleć.

Eberechi Eze po raz pierwszy, ale raczej nie ostatni.

Crystal Palace w zaskakująco łatwy sposób pokonało Leeds United. Orłom wydatnie pomogło obramowanie bramki strzeżonej przez Illana Mesliera, choć największe zasługi należy przypisać nie metalowym prętom, a Eberechiemu Eze. Anglik znalazł miejsce w wyjściowym składzie londyńczyków po raz pierwszy od 3 października i w pełni wykorzystał daną mu szansę. Wreszcie pokazał pełnię swoich umiejętności. Murawę opuszczał jako autor asysty i spektakularnego trafienia bezpośrednio z rzutu wolnego. To premierowy tego typu wyczyn w karierze Anglika na poziomie Premier League. Zważywszy na jego potencjał, prawdopodobnie nie ostatni.

 


 

Nowa fala zmyła Sheffield United.

Spotkanie na Stamford Bridge zaczęło się dla The Blades bardzo dobrze, lecz skończyło tak, jak można się było tego spodziewać. W 9. minucie wynik otworzył David McGoldrick, a potem do głosu doszła Chelsea, która wygrała ostatecznie 4:1. Udane popołudnie zaliczyli niemal wszyscy nowi piłkarze The Blues.

Ben Chilwell zdobył bramkę, która zapewniła gospodarzom prowadzenie. Podawał mu Hakim Ziyech, który kilkadziesiąt minut później asystował również przy trafieniu Thiago Silvy. Rezultat potyczki ustalił natomiast Timo Werner. Z perspektywy Sheffield United strach myśleć, jakim wynikiem zakończyłaby się rywalizacja, gdyby Kai Havertz nie był zarażony koronawirusem.

Nie ma mocnego na Łukasza Fabiańskiego.

W końcowych minutach meczu West Hamu z Fulham Polak nie dał się pokonać – czy może raczej ośmieszyć – po nieudanym uderzeniu z rzutu karnego w stylu Antonina Panenki i zagwarantował Młotom trzy punkty. Golkiper rodem znad Wisły jest specjalistą od tego typu sytuacji. To jego siódma skuteczna obrona jedenastki w starciu na poziomie Premier League od sierpnia 2016 roku. Żaden inny bramkarz nie może się z nim w tym aspekcie w tym okresie równać.

 


 

Wyjątkowy tydzień Harry’ego Kane’a.

Od początku sezonu Anglik prezentuje znakomitą dyspozycję, dzięki czemu osiąga absolutnie wybitne statystyki. Na przestrzeni 14 występów we wszystkich rozgrywkach zdobył 13 goli i zaliczył 10 asyst. Do skompletowania futbolowego double-double potrzebował zaledwie 13 spotkań. Nie tylko zapewnia Tottenhamowi cenne punkty – jak chociażby w starciu Kogutów z West Bromem – ale też pokonuje kolejne bariery strzeleckie. W czwartek zanotował 200. trafienie w barwach drużyny z Londynu, w niedzielę wszedł do „Klubu 150″ na niwie Premier League. Jedynie Alan Shearer (212) i Sergio Aguero (217) dokonali tego rozgrywając mniej meczów od Kane’a (218).

De Bruyne daje, De Bruyne zabiera.

Za to, iż szlagierowa rywalizacja Manchesteru City z Liverpoolem zakończyła się remisem, w dużej mierze odpowiada Kevin De Bruyne. Belg ma za sobą słodko-gorzkie popołudnie. Z jednej strony to dzięki niemu The Citizens doprowadzili do wyrównania (asysta przy golu Gabriela Jesusa), ale też przez niego nie sięgnęli po pełną pulę. W 42. minucie kapitan zespołu prowadzonego przez Pepa Guardiolę ustawił piłkę na jedenastym metrze od bramki Alissona Beckera, lecz spudłował w sposób totalny. Futbolówka przeleciała obok słupka.

Pomocnik Manchesteru City stał się tym samym pierwszym graczem od 2018 roku, który w spotkaniu angielskiej ekstraklasy nie zmusił bramkarza do interwencji po strzale z rzutu karnego. Wcześniej przydarzyło się to Riyadowi Mahrezowi. Także w rywalizacji z Liverpoolem.

Defensywa Liverpoolu jak atrakcja w wesołym miasteczku.

Formacja obronna The Reds od miesięcy nie przypomina samej siebie z okresu dumnego marszu ku tytułowi mistrzowskiemu, lecz nie stąd bierze się powyższe porównanie. Tym razem chodzi o jej problemy zdrowotne.

Linia defensywna ekipy z Anfield może kojarzyć się z maszyną z lukami, z których na przemian wyskakują i chowają się figurki, które należy trafiać młotkiem. Kiedy uda się postawić na nogi (trafić) Alissona Beckera i Joela Matipa, urazu doznaje (wyskakuje) Trent Alexander-Arnold. Anglik przedwcześnie opuścił boisko z uwagi na problemy z łydką. W najbliższych spotkaniach Reprezentacji Anglii nie wystąpi, kiedy będzie zdolny do gry – nie wiadomo.

Wygrywasz do przerwy, wygrywasz mecz.

Niniejsza zasada obowiązuje w ligowych potyczkach z Arsenalem. Kanonierzy nie odrobili strat, które ponieśli do przerwy, w żadnym z minionych pięciu meczów. Tym razem skorzystała na tym Aston Villa, która na Emirates zwyciężyła gładko, 3:0. – Zaprezentowaliśmy się poniżej wymaganego poziomu. Muszę przyznać, iż po raz pierwszy nie widziałem w nas drużyny. Biorę za to pełną odpowiedzialność – przyznał po ostatnim gwizdku sędziego Mikel Arteta. Po ośmiu kolejkach londyńczycy mają w dorobku tyle samo wygranych, co przegranych.

***

8 Kolejka:

6 Listopada: Brighton – Burnley 0:0, Southampton – Newcastle 2:0 (Adams 7, Armstrong 82);

7 Listopada: Everton – M. United 1:3 (Bernard 19 – Fernandes 25 i 32, Cavani 90+5), Crystal Palace – Leeds 4:1 (Dann 12, Eze 22, Costa 42 sam, Ayew 70 – Bamford 27), Chelsea – Sheffield United 4:1 (Abraham 23, Chilwell 34, Silva 77, Werner 80 – McGoldrick 9), West Ham – Fulham 1:0 (Soucek 90+1);

8 Listopada: West Brom – Tottenham 0:1 (Kane 88), Leicester – Wolves 1:0 (Vardy 15), M. City – Liverpool 1:1 (Jesus 31 – Salah 13), Arsenal – Aston Villa 0:3 (Saka 25 sam, Watkins 72 i 75).

Maciej Sarosiek

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024