Bamford jak Cantona.Anglik był jednym z architektów zwycięstwa Leeds United nad Aston Villą. Wziął się także za prace wykończeniowe, z którymi poradził sobie wyśmienicie, skompletował hat-tricka. Ten oznacza, że w pierwszych sześciu kolejkach sezonu 27-letni napastnik strzelił sześć goli. Jeśli chodzi o zawodników Pawi i ich poczynania w angielskiej ekstraklasie, takim wynikiem mógł się w przeszłości pochwalić jedynie Eric Cantona.
– Bamford zasługuje na wszystko, co osiąga. W mojej opinii jest piłkarzem o wielkich umiejętnościach i takim, który stwarza sporo zagrożenia. Jeśli utrzyma skuteczność, będzie otrzymywał jeszcze więcej pochwał. Jestem bardzo szczęśliwy z tego jak sobie radzi, zasługuje na to – przyznał po meczu Marcelo Bielsa. Argentyńczyk mógł być zadowolony również z Mateusza Klicha, który zanotował asystę.
Udany jubileusz Łukasza Fabiańskiego.
W sobotę golkiper Reprezentacji Polski rozegrał 250. spotkanie na poziomie Premier League. Biorąc pod uwagę graczy urodzonych nad Wisłą, jest absolutnym i niekwestionowanym rekordzistą. Drugi w klasyfikacji Wojciech Szczęsny ma w dorobku 132 występy.
Wyjątkowy dzień 35-latek uczcił w bardzo dobrym stylu. W starciu West Hamu z Manchesterem City był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. Zanotował sześć skutecznych interwencji, czym walnie przyczynił się do zdobycia przez Młoty kolejnego cennego punktu. Londyńczycy nie ulegli The Citizens po raz pierwszy od dziewięciu potyczek.
Czar Rubena Diasa prysł.
Portugalczyk trafił na Etihad Stadium za niemałe pieniądze (65 milionów funtów) i w niezwykle istotnym celu. Miał położyć kres defensywnej niepewności drużyny. Początek był bardzo obiecujący. Dias dobrze zaprezentował się w meczach z Leeds United oraz Arsenalem. Pochwały i porównania do Vincenta Kompany’ego napływały z wielu stron. Potem sprawy zaczęły się komplikować.
Spotkań z Porto i West Hamem 23-latek nie zaliczy do najbardziej udanych. W pierwszym popełnił błąd w wyprowadzeniu piłki, który pozwolił rywalom na zdobycie bramki, w drugim nie powstrzymał stojącego tyłem do linii końcowej boiska Michaila Antonio przed wpisaniem się na listę strzelców. Dias nadal jest jednym z dwóch najlepszych środkowych obrońców w kadrze The Citizens, ale jego czar nieco prysł.
Śladami Ibry.
Za Edinsonem Cavanim pierwszy występ w barwach Manchesteru United. Urugwajczyk został najstarszym (33 lata i 253 dni) zawodnikiem Czerwonych Diabłów od 2016 roku, który zadebiutował w Premier League. Cztery sezony temu premierowe kroki w Anglii stawiał Zlatan Ibrahimović (34 lata i 316 dni).
Szwed miał znakomity wpływ na zespół prowadzony przez Jose Mourinho. Czy Cavani będzie spisywał się równie zadowalająco? Pierwsze sygnały są obiecujące. Już kilka sekund po wejściu na boisku były as PSG mógł strzelić gola i zapewnić United trzy punkty. Na razie tylko postraszył, kolejne okazje postara się wykorzystać.
Chelsea zyskuje pewność w defensywie.
– Jestem szczęśliwy z powodu czystego konta. Oczywiście, chcielibyśmy zdobyć więcej niż jeden punkt, ale kiedy przyjeżdżasz na stadion Manchesteru United i nie tracisz gola, zyskujesz dobrą podstawę. Sądzę, że to pokazuje postęp, jakiego dokonaliśmy – mówił po meczu na Old Trafford Frank Lampard.
Trudno dziwić się słowom Anglika. Od początku jego pracy na Stamford Bridge The Blues mieli ogromne problemy z bronieniem dostępu do własnej bramki. Inkasowali mnóstwo goli, popełniali wiele błędów. W minionych czterech spotkaniach aż trzykrotnie zagrali natomiast „na zero z tyłu”. Duża w tym zasługa Edouarda Mendy’ego, bez którego Chelsea nie sięgnęłaby w sobotę po punkt. Kameruńczyk popisał się dwoma bardzo dobrymi interwencjami przy strzałach Marcusa Rashforda i w pełni zasłużył na zachowanie trzeciego kolejnego czystego konta w barwach ekipy z Londynu.
Juergen Klopp może liczyć na Diogo Jotę.
Liverpool zmaga się z serią urazów, przez które w meczu z Sheffield United Thiago Alcantara nie mógł wybiec na boisko, a Fabinho musiał wystąpić w roli środkowego obrońcy. Druga linia została poważnie przetrzebiona. Klopp zdołał jednak temu zaradzić, zmieniając ustawienie z 4-3-3 na 4-2-3-1. Roberto Firmino stał się ofensywnym pomocnikiem, Mohamed Salah – środkowym napastnikiem. Prawe skrzydło zajął natomiast Jota. Były gracz Wolverhampton odpłacił się za zaufanie zdobyciem zwycięskiej bramki.
Portugalczyk poszedł tym samym w ślady Sadio Mane. To właśnie Senegalczyk był ostatnim piłkarzem The Reds, który strzelał gole w swoich dwóch pierwszych meczach ligowych na Anfield. – Jeśli [Jota – przyp. MS] pozostanie zdrowy, czeka go świetlana przyszłość. Będziemy potrzebować jego jakości, jestem szczęśliwy z tego, jak się zaaklimatyzował – mówił po spotkaniu z The Blades Klopp.
Wyczyn Arsenalu nadal niepowtórzony.
Wprawdzie w szóstej kolejce zmagań Kanonierzy ulegli Leicester City, ale i tak mają powody do satysfakcji. Premierowe porażki w tym sezonie Premier League zapisały bowiem na kontach drużyny Aston Villi oraz Evertonu. Tym samym, w rozgrywkach 2020/21 żadna z ekip nie osiągnie tego, co Arsenalowi udało się w kampanii 2003/04, a więc nie sięgnie po tytuł mistrzowski nie przegrywając choćby jednego starcia.
Im więcej piłki, tym gorzej.
Pep Guardiola stanowczo oponowałby przeciwko takiemu stwierdzeniu, lecz Nuno Espirito Santo musi się z tym zdaniem zgodzić. O ile Portugalczyk stara się wpoić swoim podopiecznym styl gry oparty na dominacji i długim utrzymywaniu się przy futbolówce, o tyle na razie nie wychodzi to Wolverhampton na dobre. Pod wodzą 46-letniego szkoleniowca Wilki wygrały zaledwie jeden z jedenastu meczów angielskiej ekstraklasy, w których przynajmniej przez 60% czasu rywalizacji miały piłkę przy nogach. Spotkanie z Newcastle (65% posiadania) tylko zremisowały.
Jak trwoga, to do Vardy’ego.
Przez 150 ligowych minut, w trakcie których na murawie nie było Jamiego Vardy’ego, Leicester City nie zdobyło ani jednej bramki. Z Aston Villą przegrało 0:1, z Arsenalem bardzo długo remisowało 0:0. Odmienił to niezawodny Anglik, który 20 minut po wejściu na boisko wpisał się na listę strzelców. To jego 11. gol w 12. występie na niwie Premier League przeciwko Kanonierom. Tylko Wayne Rooney może pochwalić się okazalszym – choć zaledwie o 1 trafienie – dorobkiem.
– Ma duży wkład w największe mecze, co pokazuje na jakim jest poziomie. Jest napastnikiem klasy światowej i jestem wielkim szczęściarzem, że mogę z nim pracować – mówił o Vardym Brendan Rodgers. Ciekawe, co osiągnąłby na King Power Stadium Claude Puel, gdyby rozumował podobnie do Irlandczyka z północy.
Burnley zmierza we właściwym kierunku.
– O tym, jak silne jest Burnley, przekonacie się w marcu, kwietniu, kiedy wiele drużyn będzie walczyć o uniknięcie spadku, a oni będą już bezpieczni. Będą wtedy zajmować dziewiąte lub dziesiąte miejsce w tabeli – to jest Burnley. Fakt, że teraz mają tylko jeden punkt, po rozegraniu jednego meczu mniej, niewiele dla mnie znaczy – mówił przed poniedziałkową potyczką The Clarets z Tottenhamem Jose Mourinho.
Nie była to kurtuazja ze strony Portugalczyka, czemu dowiodły boiskowe wydarzenia. Podopieczni Seana Dyche’a postawili Kogutom twarde warunki i długo powstrzymywali je od stwarzania groźnych sytuacji ofensywnych. Ostatecznie nie zatrzymali duetu Harry Kane – Heung-min Son, lecz wysłali kolejny sygnał, iż zmierzają we właściwym kierunku. I że The Special One prawdopodobnie się nie pomylił.
***
6 Kolejka
23 Października: Aston Villa – Leeds 0:3 (Bamford 55, 67, 74);
24 Października: West Ham – M. City 1:1 (Antonio 18 – Foden 51), Fulham – Crystal Palace 1:2 (Cairney 90+5 – Riedewald 8, Zaha 64), M. United – Chelsea 0:0, Liverpool – Sheffield United 2:1 (Firmino 41, Jota 64 – Berge 13);
25 Października: Southampton – Everton 2:0 (Ward-Prowse 27, Adams 35), Wolves – Newcastle 1:1 (Jimenez 81 – Murphy 89), Arsenal – Leicester 0:1 (Vardy 80);
26 Października: Brighton – West Brom 1:1 (Livermore 40 sam – Ahearne-Grant 83), Burnley – Tottenham 0:1 (Son 76).
Maciej Sarosiek