Przejdź do treści
10 pytań przed 9. kolejką Premier League

Ligi w Europie Premier League

10 pytań przed 9. kolejką Premier League

Czekaliśmy, czekaliśmy i się doczekaliśmy! Po blisko dwóch tygodniach przerwy Premier League ponownie wkracza na scenę. Czym uraczy nas w akcie numer dziewięć? Oto dziesięć pytań przed podniesieniem kurtyny.



Jose Mourinho postara się ponownie przechytrzyć Pepa Guardiolę. (fot. Reuters)

 
Czy Chelsea zostanie liderem?

The Blues zainaugurują weekendowo-poniedziałkowe zmagania starciem z Newcastle United. Są niepodważalnymi faworytami, pielęgnującymi passę ośmiu spotkań bez porażki. W sobotę zagrają jednak o coś więcej niż kontynuowanie dobrej serii. Więcej niż trzy punkty. Na ten moment drużyna prowadzona przez Franka Lamparda zajmuje piąte miejsce w stawce. Jeśli wygra, będzie pierwsza.

W najgorszym wypadku taki stan rzeczy potrwa kilka godzin, na przestrzeni których na boiska wybiegną zawodnicy Aston Villi i Tottenhamu. W najlepszym – nawet do niedzielnego wieczoru, kiedy Liverpool podejmie Leicester City. Ostatnią noc w fotelu lidera londyńczycy spędzili we wrześniu 2018 roku.

Które oblicze pokaże Aston Villa?

The Villans rozpoczęli rozgrywki ligowe w zjawiskowym stylu (cztery kolejne zwycięstwa), po czym wzięli bardzo zimny prysznic (dwie kolejne porażki). Tuż przed przerwą reprezentacyjną znów jednak błysnęli, pewnie pokonując Arsenal. Rollercoaster emocji kręci się w najlepsze. Gracze Aston Villi zmieniają maski niczym najwytrawniejsi aktorzy teatralni, lecz nie jest to komplement.

Gdzie podopieczni Deana Smitha powinni szukać stabilizacji formy? W skutecznej defensywie. To ona zdaje się być kluczem do wrót okraszonych napisem „wygrana”. Nie ma przypadku w tym, że zespół triumfował w zaledwie jednym meczu na poziomie Premier League, w którym Emiliano Martinez wyjmował piłkę z siatki (7:2 z Liverpoolem). W pozostałych przypadkach, gdy Argentyńczyk nie zachowywał czystego konta, ekipa z Birmingham przegrywała. Tym razem na jej korzyść przemawia fakt, że przyjeżdżające na Villa Park Brighton w minionej kolejce bezbramkowo zremisowało z Burnley.

Ile goli padnie w starciu Tottenhamu z Manchesterem City?

Do niedawna odpowiedź na powyższe pytanie byłaby klarowna i brzmiałaby: dużo. Za rządów Mauricio Pochettino gospodarze słynęli z ofensywnego usposobienia, a i przez większość dotychczasowej kadencji Jose Mourinho nie mieli problemów z seryjnym umieszczeniem futbolówki za słupkami, pod poprzeczką. Goście byli natomiast najbardziej bramkostrzelną siłą angielskiej ekstraklasy w każdym z minionych trzech sezonów. W obu obozach idzie jednak nowe.

Koguty stopniowo spuszczają z tonu z przodu na rzecz szczelności z tyłu. Od szalonych potyczek z Manchesterem United (6:1) i West Hamem (3:3) rozegrali 3 mecze ligowe, w których strzelili 4 gole, a stracili 1. Różnica jest zauważalna, by nie napisać diametralna.

The Citizens lepiej bronią niż atakują. Po 7 spotkaniach Premier League mają w dorobku 10 trafień. Rok temu na tym samym etapie zmagań mieli 27. 2 lata temu – 21, 3 lata temu – 22. W defensywie prezentują się za to o niebo lepiej niż w poprzednich kilkunastu miesiącach. Stracili zaledwie 9 goli, najmniej w stawce (ex aequo z Leicester City, Tottenhamem, Aston Villą i Wolverhampton). Doprawdy trudno spodziewać się, by w szlagierze dziewiątej kolejki doszło do zaciętej wymiany ciosów.

Czy Pep Guardiola zrewanżuje się Jose Mourinho?

Ostatnia rywalizacja Katalończyka z Portugalczykiem zaowocowała triumfem tego drugiego (Tottenham wygrał 2:0). Szkoleniowiec Manchesteru City z pewnością chce odpłacić swojemu koledze po fachu pięknym za nadobne. Byłoby to właściwe uczczenie nowej umowy, na mocy której Guardiola zostanie w Anglii przynajmniej do 2023 roku, a która została parafowana w miniony czwartek. The Special One znów – tak jak w kwietniu 2018 roku na Etihad Stadium – może natomiast powiedzieć do swoich piłkarzy: – Nie bądźcie klaunami na ich imprezie!

 


 

Czy Manchester United przełamie się na Old Trafford?

W bieżącym sezonie ligowym Czerwone Diabły jeszcze nie sięgnęły po trzy punkty w spotkaniach, w których pełniły rolę gospodarza, choć miały ku temu już cztery okazje. Taka passa nie przydarzyła im się od 48 lat! W sobotę Bruno Fernandes i spółka staną przed wyśmienitą okazją na przełamanie. Na Old Trafford zawita West Bromwich Albion.

Od powrotu do elity The Baggies nie wygrali ani jednego meczu. Dotąd było ich stać jedynie na remisy z Chelsea, Burnley oraz Brighton. Nawet mając na uwadze wyżej opisane perypetie Manchesteru United, zwycięstwo beniaminka byłoby sensacją.

Jak powrót Richarlisona wpłynie na Everton?

Kiedy jasnym stało się, iż w rezultacie obejrzenia czerwonej kartki Brazylijczyk będzie pauzował przez trzy kolejki, prawdziwą furorę robiła statystyka, zgodnie z którą od momentu sprowadzenia atakującego Watfordu The Toffees nie wygrali spotkania Premier League, w którym ten nie mógł wystąpić. Minął miesiąc, a owa ciekawostka nadal jest aktualna. Podopieczni Carlo Ancelottiego przegrali trzy kolejne starcia. Absencja skrzydłowego była aż nadto odczuwalna.

Teraz 23-latek wraca do gry. Rytm meczowy budował przy okazji reprezentowania ojczyzny, co poskutkowało zdobyciem bramki w potyczce z Urugwajem, więc powinien z marszu wydatnie wesprzeć pogrążoną w marazmie drużynę. Ta stanie w szranki z Fulham. Zwycięstwo stanowi cel minimum.

Co z tym Leeds United?

Za Pawiami dwie kolejne, wysokie porażki. O ile niemoc na tle kapitalnie radzącego sobie Leicester City dało się łatwo wytłumaczyć, o tyle przegrana z grającym w kratkę Crystal Palace była trudna do obrony. Po zjawiskowym starcie sezonu – przynajmniej, jeśli chodzi o działania ofensywne – beniaminek nieco zgasł. O odkupienie nie będzie w ten weekend łatwo. Naprzeciwko Mateusza Klicha i spółki stanie równie podrażniony Arsenal. Warto jednak zaznaczyć, że za kadencji Marcelo Bielsy drużyna z Elland Road nigdy nie uległa rywalom w trzech kolejnych spotkaniach ligowych.

Czy Leicester City wykorzysta kryzys zdrowotny Liverpoolu?

Trent Alexander-Arnold, Joe Gomez, Virgil van Dijk, Mohamed Salah, Jordan Henderson. Oto grupa piłkarzy, którzy z całą pewnością nie wystąpią w rywalizacji z Lisami. Udział Andy’ego Robertsona, Rhysa Williamsa, Thiago, Fabinho i Alexa Oxlade’a-Chamberlaina stoi pod znakiem zapytania. The Reds mają problem.

Ich przeciwnicy też nie są w stanie wybiec na boisko w najsilniejszym zestawieniu – urazy wciąż leczą Timothy Castagne, Caglar Soyuncu, Ricardo Pereira oraz Wilfred Ndidi – lecz lista nieobecnych jest w ich przypadku nieco krótsza. To atut, który może zaważyć na ostatecznym rezultacie potyczki. Inna sprawa, że nawet bez niego Jamie Vardy i spółka mogliby liczyć na utrzymanie pozycji lidera. Przed przerwą reprezentacyjną byli w bardzo dobrej formie, a Liverpool nie jest w tym sezonie nietykalny.

 


 

Jak zdobywać bramki?

Odpowiedź na to pytanie musi znaleźć Burnley. I to jak najszybciej. Na przestrzeni minionych sześciu (!) kolejek The Clarets strzelili tylko jednego (!) gola. Ostatnie cztery mecze kończyli na zero z przodu. Żadna drużyna w stawce nie trafia do siatki równie rzadko, co oni. Defensywa powoli, acz konsekwentnie łapie równowagę i nawiązuje do (nie)dawnej solidności, lecz ofensywa wciąż prezentuje się blado. W takim układzie zespołowi Seana Dyche’a będzie niezwykle trudno o pozostanie w Premier League. Kolejna szansa na progres? Starcie z Crystal Palace.

Czy Wolverhampton zatrzyma Southampton?

Misja to karkołomna, wszak Święci nie zaznali goryczy porażki od końcówki września. Na ten okres przypadło sześć spotkań, spośród których pięć wygrali i jedno zremisowali. Tuż przed przerwą na mecze reprezentacji ekipa z St. Mary’s Stadium udowodniła dodatkowo, iż potrafi zwyciężać bez Danny’ego Ingsa, który zmaga się z kontuzją. To obiecujący omen przed następnymi wyzwaniami.

Wilki dobrze bronią, ale mają problem w ataku. Zdobywają zatrważająco mało bramek. Zbyt wiele w tym aspekcie zależy od jednostek – Raula Jimeneza, Pedro Neto i Daniela Podence. Kiedy im nie idzie – ostatnio nie idzie – drużyna ma problem. A kto jak kto, ale Southampton potrafi znakomicie zniwelować poczynania rywala. Na Molineux może nie spadnie grad goli, ale wulkan emocji powinien zabulgotać.

***

Newcastle United – Chelsea
Typ PN: 2

Aston Villa – Brighton
Typ PN: 1

Tottenham – Manchester City
Typ PN: X

Manchester United – West Brom
Typ PN: 1

Fulham – Everton
Typ PN: 2

Sheffield United – West Ham
Typ PN: 2

Leeds United – Arsenal
Typ PN: X

Liverpool – Leicester
Typ PN: 2

Burnley – Crystal Palace
Typ PN: X

Wolverhampton – Southampton
Typ PN: 2

Maciej Sarosiek

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024