Podziałem punktów zakończyło się ostatnie z trzech zaplanowanych na sobotę spotkań włoskie Serie A. Fiorentina zremisowała przed własną publicznością z Milanem (1:1) mimo tego, że gospodarze kończyli zawody w liczebnym osłabieniu.
Milan wygrał we Florencji i cały czas walczy o puchary (fot. Reuters)
W poprzedniej kolejce oba zespoły odniosły upragnione zwycięstwa. Milan skromnie pokonał Torino i przesunął się w okolice miejsc premiowanych awansem do europejskich pucharów, natomiast Fiorentina rozbiła w delegacji Sampdorię Genua i oddaliła się od strefy, która jest zagrożona spadkiem.
Piłkarze obu drużyn przystąpili więc do sobotniego meczu w dość dobrych nastrojach i można było zakładać, że we Florencji dane nam będzie obejrzeć niezłe zawody.
Mecz faktycznie stał na solidnym poziomie, a chociaż tempo było dobre, to okazji bramkowych wcale nie było zbyt wiele. Piłka do siatki wpadła dopiero w 34. minucie, kiedy to geniuszem błysnął Zlatan Ibrahimović, który nie tylko odebrał piłkę rywalowi przed polem karnym, ale także ośmieszył dwóch kolejnych i pokonał bramkarza. Jak się jednak okazało, radość Szweda nie trwała zbyt długo, ponieważ sędzie obejrzał powtórkę całej sytuacji i dostrzegł, że doświadczony napastnik Milanu pomógł sobie przy przyjęciu futbolówki ręką. Efekt? Gol nie mógł zostać uznany.
Jeszcze w pierwszej połowie na listę strzelców mógł wpisać się Ante Rebić, który w ostatnich tygodniach zasygnalizował zwyżkę formy, ale jego strzał głową zdołał zatrzymać Bartłomiej Drągowski, który uratował skórę swoim kolegom.
Jak się okazało, tuż po przerwie w bramce Milanu musiało dojść do wymuszonej zmiany na pozycji bramkarza. Jeszcze bowiem w pierwszej połowie problemy ze zdrowiem sygnalizował Gianluigi Donnarumma i jak pokazał czas, nie był on w stanie finalnie kontynuować gry. Jego miejsce na boisku zajął Asmir Begović, który zaliczył swój debiut w Serie A.
W 57. minucie piłka wpadła ponownie do siatki, ale tym razem nie było już wątpliwości, że gol został strzelony zgodnie z regułami. Fatalny błąd we własnym polu karnym popełnił Martin Caceres, który próbował przyjąć piłkę na klatkę piersiową we własnym polu karnym, ale zrobił to na tyle nieudolnie, że wystawił futbolówkę do Rebicia. Chorwat uderzył bez zastanowienia i dał Milanowi prowadzenie.
Dramat Fiorentiny miał się dopiero zacząć, ponieważ kilka po stracie gola, z boiska za taktyczny faul wyleciał Henrique Dalbert i gospodarze musieli sobie radzić w liczebnym osłabieniu.
Grająca w „dziesiątkę” Viola zdołała się jednak podnieść i w 84. minucie udało się jej odpowiedzieć. W polu karnym Milanu sfaulowany został były napastnik Rossonerich, Patrick Cutrone i arbiter wskazał na „wapno”. Do wykonania „jedenastki” podszedł Erick Pulgar i cała zabawa we Florencji zaczęła się od nowa.
Ku zaskoczeniu wszystkich zgromadzony na Artemio Franchii, końcówka należała właśnie do miejscowych. Można było odnieść wrażenie, że to Milan ma jednego zawodnika mniej, ponieważ to właśnie Fiorentina miała w ostatnich minutach więcej okazji, by przechylić szalę na swoją stronę.
gar, PiłkaNożna.pl