Przejdź do treści
Zagłębie przerwało dobrą passę Rakowa

Polska Ekstraklasa

Zagłębie przerwało dobrą passę Rakowa

Sobotnie zmagania w ramach 34. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy zaczęły się w Bełchatowie. Występujący tam w roli gospodarza Raków Częstochowa przegrał z Zagłębiem Lubin (1:2).


Zagłębie wzięło rewanż nad Rakowem (fot. Paweł Janczyk / 400mm.pl)


Piłkarze obu drużyny już od jakiegoś czasu mogli spać spokojnie. Raków i Zagłębie były pewne utrzymania w elicie, jednak to nie oznaczało, że sobotnie starcie nie miało swojej stawki. Szczególnie duża była ona w przypadku drużyny Marka Papszuna, która odprawiała w ostatnich tygodniach rywala za rywalem. Częstochowianie odnieśli cztery kolejne zwycięstwa i mieli okazję, by na swoje konto zapisać piąte, co jeszcze nigdy im się nie zdarzyły na poziomie Ekstraklasy.

Raków był oczywiście uważany za faworyta i to nie tylko ze względu na wysoką formę. Po drugiej strony barykady znajdowało się bowiem Zagłębie, która przeplatało niezłe mecze (przeważnie na swoim boisku), z tymi dużo gorszymi (z reguły w delegacjach). Obie drużyny spotkały się ze sobą na ubitej ziemi 14 czerwca i wtedy w Bełchatowie górą był beniaminek, który wygrał (2:1), co jednak finalnie nie dało mu awansu do grupy mistrzowskiej.

Obecnie piłkarze Papszuna znajdują się na czele grupy spadkowej i gdyby pokonali Zagłębie, to zostawiliby w pokonanym polu kolejnego przeciwnika i w wyścigu o dziewiąte miejsce musieliby się obawiać już wyłącznie Górnika Zabrze.

Ku zaskoczeniu kibiców, początek dość zdecydowanie należało do gości, którzy potrzebowali zaledwie dziesięć minut, by wyjść na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Filipa Starzyńskiego z rzutu rożnego, w polu karnym Rakowa doszło do zamieszania. Do piłki dopadł Bartosz Kopacz, który podał do ustawionego przed bramką Lubomira Guldana, a temu nie zostało nic innego, jak dołożyć stopę i skierować futbolówkę do pustej siatki.


Odpowiedź gospodarzy mogła być błyskawiczna, ponieważ kilkadziesiąt sekund później po strzale Tijanicia piłka odbiła się jeszcze rykoszetem od Starzyńskiego i ostatecznie zatrzymała się na poprzeczce. 

Raków próbował się odgryzać, ale poza wspomnianą akcję miał problem z tym, by na poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez Dominika Hładuna. Ten musiał co prawda kilka razy interweniować, ale w żadnym wypadku nie musiał się wykazać pełnią swoich możliwości.

Miedziowi wykorzystali nieporadność rywala i tuż przed przerwą podwyższyli prowadzenie. Fatalny błąd popełnił Piątkowski, a po znakomitym podaniu Starzyńskiego, na pozycję wyszedł Damjan Bohar. Najlepszy strzelec Zagłębia okazji nie zmarnował i będą w sytuacji sam na sam z bramkarzem trafił do siatki.

Po zmianie stron Raków próbował zaatakować nieco odważniej – ale ponownie – nic z tego nie wynikało. Zagłębie spokojnie kontrolowało przebieg wydarzeń na boisku i czekało na swoje szanse, tak by już definitywnie zamknąć losy rywalizacji.

W 69. minucie gospodarze w końcu złapali kontakt z przeciwnikiem. To właśnie wtedy piłkę przed polem karnym Zagłębie dostał Fran Tudor, który nie zastanawiał się zbyt długo i zdecydował się ma strzał. Przymierzył znakomicie i uderzeniem przy słupku dał swojej drużynie szanse na korzystny rezultat.

W końcówce Miedziowi mogli stanąć przed szansą na zdobycie trzeciego gola. Sędzia w pierwszej chwili podyktował bowiem rzut karny za zagranie ręką przez Tomasa Petraska, jednak po obejrzeniu powtórek zmienił decyzję i od bramki mógł zacząć Michał Gliwa.

Wynik ostatecznie zmianie nie uległ i końcowym gwizdku ze zwycięstwa i trzech punktów mogli cię cieszyć goście z Lubina. Jeśli zaś chodzi o Raków, to ten po czterech kolejnych wygranych musiał w końcu zakosztować smaku porażki. 

 
PiłkaNożna.pl


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024