Przejdź do treści
Zadanie wykonane

Ligi w Europie Liga Konferencji

Zadanie wykonane

Nie był to wybitny mecz w wykonaniu Biało-Zielonych, ale najważniejsze, że drużyna Tomasza Kaczmarka zrealizowała cel na rewanż z Akademiją i odniosła zwycięstwo. Lechia wygrała 2:1, dopełniając formalności związanych z promocją do kolejnej rundy. Jest to pierwszy awans w historii klubu.





Przed meczem trener Lechii Tomasz Kaczmarek bardzo często podkreślał, że nie można zlekceważyć rywala. Szkoleniowiec Biało-Zielonych tłumaczył, że jego drużyna wykonała dopiero połowę roboty, a na boisku w Skopje trzeba potwierdzić dobrą dyspozycję z pierwszego meczu. Już kilkanaście minut dzisiejszego spotkania pokazało, że opiekun Lechistów miał rację.

W pierwszej połowie piłkarze Akademiji Pandew nie wyglądali jak drużyna pogodzona ze swoim losem. Dotkliwa porażka z Gdańska (1:4) mogła odebrać Macedończykom wszelkie chęci do gry, lecz tak się nie stało. Mimo początkowej przewagi Biało-Zielonych, gospodarze byli w stanie przejąć w pewnych fragmentach inicjatywę i stworzyć sobie kilka okazji do zdobycia bramki. Gorzej było z ich finalizacją, bo albo skórę gdańszczanom ratował Dusan Kuciak, albo sami atakujący nie trafiali w bramkę. Najgorętszy okres pod gdańskim polem karnym miał miejsce między 10. a 20. minutą, kiedy podopieczni Gjorgje Stojcheva przeprowadzili cztery naprawdę groźne akcje.

Potem jednak zespół Tomasza Kaczmarka zaczął przejmować kontrolę. Starania Biało-Zielonych dały efekt w 36. minucie, kiedy za sprawą bramki Macieja Gajosa wyszli na prowadzenie. 31-letni pomocnik oddał mocny strzał z dystansu i strzelił pięknego gola, nie dając szans bramkarzowi Akademiji. W ostatnich aktach pierwszej części gdańszczanie próbowali jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale na ich drodze stał młodszy od 11 lat od Gajosa Marko Alchevski, który dzisiejszego wieczora bronił dostępu do bramki gospodarzy.

Początek drugiej części wyglądał podobnie do pierwszych minut pierwszej. Lechia chciała szybko stworzyć zagrożenie pod macedońską bramką, co udało się już w 48. Minucie, ale w świetnej sytuacji Łukasz Zwoliński nie zdołał pokonać golkipera Akademiji w akcji sam na sam. Stara piłkarska prawda, mówiąca o tym, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, znalazła potwierdzenie także w tym przypadku. Nieco ponad 10 minut po zaprzepaszczonej sytuacji napastnika Biało-Zielonych, swoją szansę wykorzystali gospodarze. Błąd popełnił Jakub Kałuziński, który zachował się zbyt nonszalancko z piłką, a z nadarzającej się okazji użytek zrobili Marong Ousman oraz Dimitar Mitrovski. Asystował pierwszy, a drugi z kilku metrów uderzył nie do obrony dla Kuciaka. Odezwały się wówczas defensywne demony Lechii, które dały o sobie znać już przed tygodniem. Ten aspekt gry chciał poprawić w tym meczu trener Kaczmarek.

Po bramce Macedończycy nie poszli za ciosem. Tempo meczu wyhamowało, a Lechia nie zdawała się zbytnio denerwować straconym golem. Biało-Zieloni próbowali ponownie wyjść na prowadzenie, co udało się dopiero w 82. minucie. Na czystą pozycję wyszedł Flavio Paixao, który dobrze obrócił się z piłką i podał do niekrytego Rafała Pietrzaka. Akcja rezerwowych została zwieńczona skutecznym strzałem lewego obrońcy gości.

Do końca spotkania wynik już się nie zmienił. Lechia zasłużenie wygrała, choć nie brakowało momentów, w których inicjatywę przejął przeciwnik. Akademiję trzeba pochwalić za wytrwałość, bo w obu meczach drużyna Gjorgje Stojcheva dzielnie walczyła, nie poddawała się i nawet w trudnym położeniu potrafiła postawić się wyżej notowanemu przeciwnikowi. Gdańszczanie bez większych problemów przeszli przez I rundę kwalifikacji do Ligi Konferencji Europy, jednak gra Biało-Zielonych nadal nie jest na najwyższym poziomie. Poprawy wymaga szczególnie defensywa. Praca nad stylem wymaga czasu, miejmy nadzieję, że w kolejnym dwumeczu zobaczymy już lepszą wersję drużyny Tomasza Kaczmarka. Na razie jednak należy się cieszyć z pierwszego tegorocznego awansu polskiej drużyny w europejskich pucharach. Dla Lechii jest to tym bardziej wyjątkowa chwila, ponieważ pomorski klub po raz pierwszy w historii awansował do kolejnej rundy w międzynarodowych rozgrywkach. Historia napisała się właśnie na naszych oczach.

Jakub Kowalikowski

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024